sobota, 5 marca 2016

Odcinek 19

Czy opiekuńczy Matt nie straci na swojej wyrazistości?? Oceńcie sami. Zapraszam na kolejny fragment.

                                                Enrique Iglesias ft. Nicole Scherzinger "Heartbeat"



            Poczułam mocne uderzenie w twarz. Otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą Jeffa, Rosie i Matta, który klęczał i trzymał moją głowę na swoich kolanach. Zamrugałam powiekami i spróbowałam się podnieść, jednak z marnym skutkiem.

- Panno Morisson, przepraszam że panią uderzyłam, ale nie mogliśmy pani obudzić. Jeff przybiegł po mnie gdy tylko pani zemdlała. Już dzwoniłam do kliniki, doktor Billingson już tu jedzie. – lekarz, o którym wspomniała Rosie, pracował w klinice, gdzie wszyscy pracownicy kancelarii mieli wykupione ubezpieczenia. Ponadto doktor Billingson był przyjacielem ojca jeszcze z czasów studiów i w klinice dorabiał sobie do emerytury.

- Nic mi nie jest, pomóżcie mi wstać.


- Chyba oszalałaś. – warknął Matt i podał mi szklankę wody. – Będziesz leżeć na moich kolanach dopóki lekarz cię nie zbada, a potem bierzesz wolne do końca tygodnia.

- Mam jutro sprawę w sądzie. – próbowałam protestować.

- Panno Morisson, sprawę odwołano. Miałam to pani powiedzieć, ale wtedy Jeff wybiegł z pani gabinetu, krzycząc że pani zemdlała. Poza tą jedną sprawą, nie ma pani żadnych innych. Jedynie dwa spotkania w kancelarii, ale mogę je przenieść na inny termin. – wiedziałam, że niczego nie wskóram. Matt robił wrażenie upartego faceta, a w oczach Rosie widziałam autentyczne przerażenie. Upiłam łyk wody i w tym momencie do mojego gabinetu wszedł doktor Billingson. Kazał wszystkim wyjść, zmierzył mi ciśnienie, osłuchał i zalecił, uwaga… tygodniowy odpoczynek! Stwierdził, że jestem przemęczona, mam jeść dużo owoców, warzyw i jak najwięcej spać. Ja, przemęczona? Oszalał… Kiwałam posłusznie głową gdy do mnie mówił, przepisał mi witaminy i wyszedł. Gdy go odprowadzałam, w korytarzu zastałam Toma. Spojrzał na mnie i podszedł bliżej.

- Mała, co się stało? Matt do mnie zadzwonił i kazał natychmiast przyjechać. Źle się czujesz?

- Ja pieprzę, ale panikarz mi się trafił. Nic mi się nie stało, a oni od razu podnieśli alarm na pół zachodniego wybrzeża. Zemdlałam. To wszystko. Lekarz kazał mi jedynie odpocząć. – Matt podszedł do mnie, objął ramieniem i nie dając mi dojść do głosu, zwrócił się do Toma.

- Tom, zawieziesz Kate do jej mieszkania i pomożesz się spakować. Tak na powiedzmy, cztery dni. Przyjadę po nią za dwie godziny.

- Czy ja w ogóle mam coś tutaj do powiedzenia? – mój brat jedynie się roześmiał, po czym stwierdził:

- Mała, Shadows jest jakby moim szefem. Muszę go słuchać. – pokręciłam głową ze zrezygnowaniem. Poddałam się, nie miałam w tym gronie nic do gadania. Wróciłam do gabinetu, wzięłam torebkę i poczłapałam za bratem na parking… Za plecami usłyszałam jedynie śmiech Matta…

            Pół godziny później pakowałam ubrania do małej walizki. Tom w tym czasie zrobił mi świeży sok z pomarańczy i marchewek, który kazał mi wypić. Pojebało ich wszystkich, jak słowo daję!

- Mała, a mógłbym u ciebie pomieszkać podczas twojej nieobecności? – schowałam kolejną bluzkę i uśmiechnęłam się pod nosem.

- Właściwie to chciałam cię o to poprosić. Trzeba mi kwiatki podlać w sobotę i kurier ma dostarczyć przesyłkę, więc dobrze by było, gdybyś był w domu. Tylko błagam, nie spraszaj żadnych panienek. Nie chcę się potem potykać o zużyte kondomy!

- Spokojna twoja rozczochrana. Mieszkanko będzie bezpieczne.


- A co się stało z twoim lokum, które ci znalazłam? – zmartwiłam się.

- Właściciel wymówił. Ponoć sprzedaje i musi zrobić remont. Właściwie to od tygodnia mieszkam kątem u Briana. – zastygłam w bezruchu. Mój brat był bezdomnym i ja nic nie wiedziałam? Wyjęłam z szuflady zapasowy komplet kluczy i podeszłam do Toma.

- Kurwa, od tygodnia mieszkasz u Gatesa i ja nic o tym nie wiem?! Tom! Dlaczego nic mi nie powiedziałeś? Jesteś moim bratem na litość boską! Masz tu klucze i mieszkaj dokąd chcesz. Nawet gdy wrócę. I bez dyskusji. Poza tym jaki jest sens szukania chaty, skoro za kilka miesięcy wyjedziesz w trasę?

- Siostra, obiecuję że coś znajdę szybciej niż wrócisz z wyjazdu z Mattem.

- Nie ma o czym mówić. Przewieź swoje rzeczy i czuj się jak u siebie. – poszłam do sypialni żeby dokończyć pakowanie i tym miłym akcentem zakończyłam dyskusję. Z Gatesem też sobie porozmawiam! Solidarność plemników, psia krew!

            Trzy godziny później, mknęliśmy z Mattem jego autem przez autostradę. Nie miałam zielonego pojęcia gdzie mnie zabiera, ale podobała mi się ta niepewność.

- Zaplanowałeś jakieś atrakcje na ten weekend? – Matt uśmiechnął się i położył dłoń na moim udzie.

- A ja sam nie wystarczę ci jako atrakcja?

- Na pewno. Tylko wtedy obawiam się, że będziemy uprawiać seks do samej niedzieli.

- Aż tak cię przeraża ta wizja?


- Nie, ale doktor zalecił mi odpoczynek. – pokazałam mu język i zaśmiałam się złośliwie.

- Odpoczniesz, mała. Obiecuję, że zajmę się tobą najlepiej jak będę umiał. – oparłam głowę o zagłówek i przymknęłam oczy. Nie wiedziałam gdzie jadę, za ile dotrzemy na miejsce, ale w tamtym momencie mało mnie to interesowało. Cieszyłam się na te parę dni z Mattem. Tylko ja, on i cisza…

            Obudziło mnie łaskotanie na szyi. Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak Matt smyra mnie po skórze moim własnym kosmykiem włosów.

- Jesteśmy na miejscu.

- Która godzina? – zapytałam i przeciągnęłam się sennie. Dookoła panował mrok. Jedynie w oddali migotały jakieś światła.

- Dochodzi druga w nocy. Zaczekaj na mnie w aucie, a ja włączę światła przed domem, inaczej połamiesz nogi zanim wejdziesz do środka. Padał deszcz i schody są śliskie.

            Matt wyszedł z auta i pobiegł przed siebie. Po chwili po kolei rozbłysły się małe lampy przed nami i moim oczom ukazał się najpiękniejszy drewniany dom, jaki kiedykolwiek widziałam. Prawie cały był na dole oszklony, więc z zewnątrz doskonale było widać wnętrze. Matt po chwili wrócił po mnie, wyjął z bagażnika nasze walizki i kluczem otworzył drzwi.


- Zapraszam. – puścił mnie przodem, przekręcił kontakt i od razu zrobiło się jaśniej. Salon, w którym staliśmy był ogromny. Na środku stał szklany stolik, obok niego ogromna sofa, na ścianie wisiała plazma, a po przeciwnej stronie wisiał obraz przedstawiający dwóch chłopców pobierających wodę z jakiejś rzeki. Obraz zupełnie nie pasował do stylu bycia Matta, czy nawet reszty chłopaków. Matt postawił w korytarzu nasze bagaże i zaprowadził mnie do niewielkiej kuchni.

- Jest dość mała, ale podoba mi się to, bo dzięki temu salon jest ogromny.


- Mi to nie przeszkadza.

- Chodź, pokażę ci resztę. – chwycił moją dłoń i pociągnął na górę. Otworzył pierwsze drzwi i moim oczom ukazała się sporych rozmiarów łazienka. Po jednej stronie znajdowały się dwie umywalki i dwa wiszące nad nimi lustra, oraz kabina prysznicowa z najprawdziwszą deszczownicą. W mojej głowie od razu pojawiła się kosmata myśl o namiętnym seksie w gorących strumieniach wody… - Obok łazienki jest kolejna, ale z jacuzzi. Jeśli chcesz, możemy się później wykąpać.

- Czemu nie? – Matt zamknął za nami drzwi i otworzył przede mną ostatnie na tym piętrze. Nacisnął biały włącznik i zobaczyłam sypialnię, a w niej wielkie łóżko. Przykryte błękitną narzutą zajmowało większą część pokoju. Towarzyszyła mu jedynie niewielka szafa stojąca w kącie sypialni oraz komoda z czterema szufladami.


- Zjemy coś najpierw? Po drodze zatrzymałem się i zrobiłem zakupy gdy spałaś.

- Chcesz jeść o drugiej nad ranem? Oszalałeś?

- Mała, jestem głodny. Ty też powinnaś coś zjeść. Od naszego lunchu nie miałaś nic w ustach.

- Dobrze. To ja zrobię herbatę. Mam nadzieję, że jakąś masz w szafkach.

- Tak, coś powinno być. – zeszliśmy na dół, Matt włączył kuchenkę, ja nastawiłam wodę i zabrałam się do rozpakowywania zakupów. – Jutro podjadę do sklepu tu niedaleko i kupię więcej rzeczy. Tamten sklep nie był zbyt dobrze zaopatrzony.

- Nic się nie stało. Przecież nie przyjechaliśmy tu, żeby obżerać się nie wiadomo jak. Jeśli o mnie chodzi, to wystarczą mi liście sałaty.

- Aha, jasne… Widziałem jak ze smakiem pochłaniałaś tamte polędwiczki, które przywiozłem. Poza tym masz się dobrze odżywiać. Koniec dyskusji. – Matt spojrzał na mnie wymownie i zabrał się do przygotowywania kolacji.

            Shadows zaserwował mi pieczonego kurczaka, duszone warzywa i mix różnych sałat, polanych dressingiem. Jeśli on to znalazł w jak to określił „niezbyt dobrze wyposażonym sklepie”, to co mi rano przywiezie?! Niestety nie miałam co liczyć na wino. Gdy tylko wspomniałam o nim, Matt spojrzał na mnie i zaśmiał się, mówiąc że dopóki nie wydobrzeję, mogę zapomnieć o piciu jakiegokolwiek alkoholu. No kurwa i co jeszcze? Może zamierzał mnie karmić kleikiem? Postawiłam talerze na podkładkach, z sofy zdjęłam poduszkę i usiadłam na niej, kładąc ją uprzednio na podłodze. Matt zajął miejsce naprzeciwko mnie. Ugryzłam kawałek kurczaka i zapytałam:

- Od dawna masz ten dom? Bo rozumiem, że jest twój.


- Tak, jest mój. Kupiłem go zaraz po tym jak wydaliśmy drugą płytę. Każdy z nas ma jakieś takie miejsce, gdzie lubi się zaszyć od czasu do czasu. Wiadomo, że dom zawsze będzie domem, ale czasami fajnie jest wyjechać gdzieś, gdzie nie czatują na ciebie paparazzi, tłumy fanów…

- Czyli was też to męczy?

- Nie zawsze. Wiadomo, że to miłe uczucie wiedzieć, że to co robisz, sprawia komuś przyjemność. Ale nawet fani bywają męczący. Więc kiedy któryś z nas ma dosyć, wsiada w samochód i po prostu znika. Zazwyczaj wracamy po trzech, czterech dniach i wtedy inaczej patrzymy na wszystko dookoła.

- To dobrze, że macie takie miejsca. Ja niestety nie. Mam mieszkanie, kancelarię i tak naprawdę nie mam dokąd uciec, gdy mam wszystkiego dość.

- Zawsze możesz dorobić sobie klucze i tu przyjechać.

- Dzięki, ale jak pewnie zauważyłeś, przespałam większą część trasy. Nawet nie wiem, gdzie jesteśmy.

- Miejscowość nazywa się Calistoga i od Huntington dzieli nas jakieś siedem godzin jazdy.

- Nieźle nas wywiało…

- Jutro ma być ładnie, więc zabiorę cię do miasta. Pokażę ci okolicę.

- Super. – dokończyliśmy naszą późną kolację, wstawiłam naczynia do zmywarki, ustawiłam program i poszłam po walizkę żeby rozpakować rzeczy.

- Chcesz wziąć prysznic? Ręczniki położyłem obok umywalek.


- Tak, dziękuję. – poszłam do łazienki, odkręciłam wodę i wślizgnęłam się do kabiny. Ciepły strumień obmywał moje ciało, sięgnęłam więc po cytrusowy żel i namydliłam się. Po skończonym prysznicu, umyłam zęby, ubrałam się w bluzkę na ramiączka, szorty i poszłam do sypialni. Matt stał tyłem do mnie, a gdy usłyszał że weszłam, zamknął szybko szufladę komody i uśmiechnął się, ale jakoś tak… sztucznie. Nie wiedziałam o co chodzi, ale też nie zamierzałam w to wnikać. – Położę się, zmęczona jestem.

- Dobrze. Wezmę prysznic i zaraz do ciebie dołączę. – wsunęłam się pod chłodną kołdrę i spojrzałam w sufit. Coś, głęboko w mojej głowie, podpowiadało mi, że powinnam zapytać Matta czemu tak się zmieszał, gdy weszłam do sypialni. Czyżby miał jakiś sekret, który nie chciał mi wyjawić. Jasne, że wszyscy mieliśmy jakieś tajemnice, ale tutaj czułam coś… niewiarygodnie smutnego i mrocznego… Niestety powrotu Matta nie doczekałam się. Zasnęłam zanim wrócił z łazienki…
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz