Enrique Iglesias ft. Nicole Scherzinger "Heartbeat"
Poczułam mocne uderzenie w twarz.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam nad sobą Jeffa, Rosie i Matta, który klęczał i
trzymał moją głowę na swoich kolanach. Zamrugałam powiekami i spróbowałam się podnieść,
jednak z marnym skutkiem.
- Panno Morisson,
przepraszam że panią uderzyłam, ale nie mogliśmy pani obudzić. Jeff przybiegł
po mnie gdy tylko pani zemdlała. Już dzwoniłam do kliniki, doktor Billingson
już tu jedzie. – lekarz, o którym wspomniała Rosie, pracował w klinice, gdzie
wszyscy pracownicy kancelarii mieli wykupione ubezpieczenia. Ponadto doktor
Billingson był przyjacielem ojca jeszcze z czasów studiów i w klinice dorabiał
sobie do emerytury.
- Nic mi nie
jest, pomóżcie mi wstać.
- Chyba oszalałaś.
– warknął Matt i podał mi szklankę wody. – Będziesz leżeć na moich kolanach
dopóki lekarz cię nie zbada, a potem bierzesz wolne do końca tygodnia.
- Mam jutro
sprawę w sądzie. – próbowałam protestować.
- Panno Morisson,
sprawę odwołano. Miałam to pani powiedzieć, ale wtedy Jeff wybiegł z pani
gabinetu, krzycząc że pani zemdlała. Poza tą jedną sprawą, nie ma pani żadnych
innych. Jedynie dwa spotkania w kancelarii, ale mogę je przenieść na inny
termin. – wiedziałam, że niczego nie wskóram. Matt robił wrażenie upartego
faceta, a w oczach Rosie widziałam autentyczne przerażenie. Upiłam łyk wody i w
tym momencie do mojego gabinetu wszedł doktor Billingson. Kazał wszystkim
wyjść, zmierzył mi ciśnienie, osłuchał i zalecił, uwaga… tygodniowy odpoczynek!
Stwierdził, że jestem przemęczona, mam jeść dużo owoców, warzyw i jak najwięcej
spać. Ja, przemęczona? Oszalał… Kiwałam posłusznie głową gdy do mnie mówił,
przepisał mi witaminy i wyszedł. Gdy go odprowadzałam, w korytarzu zastałam
Toma. Spojrzał na mnie i podszedł bliżej.
- Mała, co
się stało? Matt do mnie zadzwonił i kazał natychmiast przyjechać. Źle się
czujesz?
- Ja
pieprzę, ale panikarz mi się trafił. Nic mi się nie stało, a oni od razu
podnieśli alarm na pół zachodniego wybrzeża. Zemdlałam. To wszystko. Lekarz
kazał mi jedynie odpocząć. – Matt podszedł do mnie, objął ramieniem i nie dając
mi dojść do głosu, zwrócił się do Toma.
- Tom,
zawieziesz Kate do jej mieszkania i pomożesz się spakować. Tak na powiedzmy,
cztery dni. Przyjadę po nią za dwie godziny.
- Czy ja w
ogóle mam coś tutaj do powiedzenia? – mój brat jedynie się roześmiał, po czym
stwierdził:
- Mała,
Shadows jest jakby moim szefem. Muszę go słuchać. – pokręciłam głową ze
zrezygnowaniem. Poddałam się, nie miałam w tym gronie nic do gadania. Wróciłam
do gabinetu, wzięłam torebkę i poczłapałam za bratem na parking… Za plecami
usłyszałam jedynie śmiech Matta…
Pół godziny później pakowałam
ubrania do małej walizki. Tom w tym czasie zrobił mi świeży sok z pomarańczy i
marchewek, który kazał mi wypić. Pojebało ich wszystkich, jak słowo daję!
- Mała, a
mógłbym u ciebie pomieszkać podczas twojej nieobecności? – schowałam kolejną
bluzkę i uśmiechnęłam się pod nosem.
- Właściwie
to chciałam cię o to poprosić. Trzeba mi kwiatki podlać w sobotę i kurier ma dostarczyć
przesyłkę, więc dobrze by było, gdybyś był w domu. Tylko błagam, nie spraszaj
żadnych panienek. Nie chcę się potem potykać o zużyte kondomy!
- Spokojna
twoja rozczochrana. Mieszkanko będzie bezpieczne.
- A co się
stało z twoim lokum, które ci znalazłam? – zmartwiłam się.
- Właściciel
wymówił. Ponoć sprzedaje i musi zrobić remont. Właściwie to od tygodnia
mieszkam kątem u Briana. – zastygłam w bezruchu. Mój brat był bezdomnym i ja
nic nie wiedziałam? Wyjęłam z szuflady zapasowy komplet kluczy i podeszłam do
Toma.
- Kurwa, od
tygodnia mieszkasz u Gatesa i ja nic o tym nie wiem?! Tom! Dlaczego nic mi nie
powiedziałeś? Jesteś moim bratem na litość boską! Masz tu klucze i mieszkaj
dokąd chcesz. Nawet gdy wrócę. I bez dyskusji. Poza tym jaki jest sens szukania
chaty, skoro za kilka miesięcy wyjedziesz w trasę?
- Siostra,
obiecuję że coś znajdę szybciej niż wrócisz z wyjazdu z Mattem.
- Nie ma o
czym mówić. Przewieź swoje rzeczy i czuj się jak u siebie. – poszłam do
sypialni żeby dokończyć pakowanie i tym miłym akcentem zakończyłam dyskusję. Z
Gatesem też sobie porozmawiam! Solidarność plemników, psia krew!
Trzy godziny później, mknęliśmy z
Mattem jego autem przez autostradę. Nie miałam zielonego pojęcia gdzie mnie
zabiera, ale podobała mi się ta niepewność.
-
Zaplanowałeś jakieś atrakcje na ten weekend? – Matt uśmiechnął się i położył
dłoń na moim udzie.
- A ja sam
nie wystarczę ci jako atrakcja?
- Na pewno.
Tylko wtedy obawiam się, że będziemy uprawiać seks do samej niedzieli.
- Aż tak cię
przeraża ta wizja?
- Nie, ale
doktor zalecił mi odpoczynek. – pokazałam mu język i zaśmiałam się złośliwie.
-
Odpoczniesz, mała. Obiecuję, że zajmę się tobą najlepiej jak będę umiał. –
oparłam głowę o zagłówek i przymknęłam oczy. Nie wiedziałam gdzie jadę, za ile
dotrzemy na miejsce, ale w tamtym momencie mało mnie to interesowało. Cieszyłam
się na te parę dni z Mattem. Tylko ja, on i cisza…
Obudziło mnie łaskotanie na szyi.
Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak Matt smyra mnie po skórze moim własnym
kosmykiem włosów.
- Jesteśmy
na miejscu.
- Która
godzina? – zapytałam i przeciągnęłam się sennie. Dookoła panował mrok. Jedynie
w oddali migotały jakieś światła.
- Dochodzi
druga w nocy. Zaczekaj na mnie w aucie, a ja włączę światła przed domem,
inaczej połamiesz nogi zanim wejdziesz do środka. Padał deszcz i schody są
śliskie.
Matt wyszedł z auta i pobiegł przed
siebie. Po chwili po kolei rozbłysły się małe lampy przed nami i moim oczom
ukazał się najpiękniejszy drewniany dom, jaki kiedykolwiek widziałam. Prawie
cały był na dole oszklony, więc z zewnątrz doskonale było widać wnętrze. Matt
po chwili wrócił po mnie, wyjął z bagażnika nasze walizki i kluczem otworzył
drzwi.
- Zapraszam.
– puścił mnie przodem, przekręcił kontakt i od razu zrobiło się jaśniej. Salon,
w którym staliśmy był ogromny. Na środku stał szklany stolik, obok niego
ogromna sofa, na ścianie wisiała plazma, a po przeciwnej stronie wisiał obraz
przedstawiający dwóch chłopców pobierających wodę z jakiejś rzeki. Obraz
zupełnie nie pasował do stylu bycia Matta, czy nawet reszty chłopaków. Matt
postawił w korytarzu nasze bagaże i zaprowadził mnie do niewielkiej kuchni.
- Jest dość
mała, ale podoba mi się to, bo dzięki temu salon jest ogromny.
- Mi to nie
przeszkadza.
- Chodź,
pokażę ci resztę. – chwycił moją dłoń i pociągnął na górę. Otworzył pierwsze
drzwi i moim oczom ukazała się sporych rozmiarów łazienka. Po jednej stronie
znajdowały się dwie umywalki i dwa wiszące nad nimi lustra, oraz kabina
prysznicowa z najprawdziwszą deszczownicą. W mojej głowie od razu pojawiła się
kosmata myśl o namiętnym seksie w gorących strumieniach wody… - Obok łazienki
jest kolejna, ale z jacuzzi. Jeśli chcesz, możemy się później wykąpać.
- Czemu nie?
– Matt zamknął za nami drzwi i otworzył przede mną ostatnie na tym piętrze.
Nacisnął biały włącznik i zobaczyłam sypialnię, a w niej wielkie łóżko. Przykryte
błękitną narzutą zajmowało większą część pokoju. Towarzyszyła mu jedynie
niewielka szafa stojąca w kącie sypialni oraz komoda z czterema szufladami.
- Zjemy coś
najpierw? Po drodze zatrzymałem się i zrobiłem zakupy gdy spałaś.
- Chcesz
jeść o drugiej nad ranem? Oszalałeś?
- Mała,
jestem głodny. Ty też powinnaś coś zjeść. Od naszego lunchu nie miałaś nic w
ustach.
- Dobrze. To
ja zrobię herbatę. Mam nadzieję, że jakąś masz w szafkach.
- Tak, coś
powinno być. – zeszliśmy na dół, Matt włączył kuchenkę, ja nastawiłam wodę i
zabrałam się do rozpakowywania zakupów. – Jutro podjadę do sklepu tu niedaleko
i kupię więcej rzeczy. Tamten sklep nie był zbyt dobrze zaopatrzony.
- Nic się
nie stało. Przecież nie przyjechaliśmy tu, żeby obżerać się nie wiadomo jak.
Jeśli o mnie chodzi, to wystarczą mi liście sałaty.
- Aha,
jasne… Widziałem jak ze smakiem pochłaniałaś tamte polędwiczki, które
przywiozłem. Poza tym masz się dobrze odżywiać. Koniec dyskusji. – Matt
spojrzał na mnie wymownie i zabrał się do przygotowywania kolacji.
Shadows zaserwował mi pieczonego
kurczaka, duszone warzywa i mix różnych sałat, polanych dressingiem. Jeśli on
to znalazł w jak to określił „niezbyt dobrze wyposażonym sklepie”, to co mi
rano przywiezie?! Niestety nie miałam co liczyć na wino. Gdy tylko wspomniałam
o nim, Matt spojrzał na mnie i zaśmiał się, mówiąc że dopóki nie wydobrzeję,
mogę zapomnieć o piciu jakiegokolwiek alkoholu. No kurwa i co jeszcze? Może
zamierzał mnie karmić kleikiem? Postawiłam talerze na podkładkach, z sofy
zdjęłam poduszkę i usiadłam na niej, kładąc ją uprzednio na podłodze. Matt
zajął miejsce naprzeciwko mnie. Ugryzłam kawałek kurczaka i zapytałam:
- Od dawna
masz ten dom? Bo rozumiem, że jest twój.
- Tak, jest
mój. Kupiłem go zaraz po tym jak wydaliśmy drugą płytę. Każdy z nas ma jakieś
takie miejsce, gdzie lubi się zaszyć od czasu do czasu. Wiadomo, że dom zawsze
będzie domem, ale czasami fajnie jest wyjechać gdzieś, gdzie nie czatują na ciebie
paparazzi, tłumy fanów…
- Czyli was
też to męczy?
- Nie
zawsze. Wiadomo, że to miłe uczucie wiedzieć, że to co robisz, sprawia komuś
przyjemność. Ale nawet fani bywają męczący. Więc kiedy któryś z nas ma dosyć,
wsiada w samochód i po prostu znika. Zazwyczaj wracamy po trzech, czterech
dniach i wtedy inaczej patrzymy na wszystko dookoła.
- To dobrze,
że macie takie miejsca. Ja niestety nie. Mam mieszkanie, kancelarię i tak
naprawdę nie mam dokąd uciec, gdy mam wszystkiego dość.
- Zawsze
możesz dorobić sobie klucze i tu przyjechać.
- Dzięki,
ale jak pewnie zauważyłeś, przespałam większą część trasy. Nawet nie wiem,
gdzie jesteśmy.
-
Miejscowość nazywa się Calistoga i od Huntington dzieli nas jakieś siedem
godzin jazdy.
- Nieźle nas
wywiało…
- Jutro ma
być ładnie, więc zabiorę cię do miasta. Pokażę ci okolicę.
- Super. –
dokończyliśmy naszą późną kolację, wstawiłam naczynia do zmywarki, ustawiłam
program i poszłam po walizkę żeby rozpakować rzeczy.
- Chcesz
wziąć prysznic? Ręczniki położyłem obok umywalek.
- Tak,
dziękuję. – poszłam do łazienki, odkręciłam wodę i wślizgnęłam się do kabiny.
Ciepły strumień obmywał moje ciało, sięgnęłam więc po cytrusowy żel i
namydliłam się. Po skończonym prysznicu, umyłam zęby, ubrałam się w bluzkę na
ramiączka, szorty i poszłam do sypialni. Matt stał tyłem do mnie, a gdy
usłyszał że weszłam, zamknął szybko szufladę komody i uśmiechnął się, ale jakoś
tak… sztucznie. Nie wiedziałam o co chodzi, ale też nie zamierzałam w to
wnikać. – Położę się, zmęczona jestem.
- Dobrze.
Wezmę prysznic i zaraz do ciebie dołączę. – wsunęłam się pod chłodną kołdrę i
spojrzałam w sufit. Coś, głęboko w mojej głowie, podpowiadało mi, że powinnam
zapytać Matta czemu tak się zmieszał, gdy weszłam do sypialni. Czyżby miał
jakiś sekret, który nie chciał mi wyjawić. Jasne, że wszyscy mieliśmy jakieś
tajemnice, ale tutaj czułam coś… niewiarygodnie smutnego i mrocznego… Niestety
powrotu Matta nie doczekałam się. Zasnęłam zanim wrócił z łazienki…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz