sobota, 27 lutego 2016

Odcinek 16

Kate i Matt to jedyna para, których długo kładłam do łóżka. Pomijając przygodny seks na łodzi, to minęło sporo czasu zanim ta dwójka poddała się namiętności. Ale nie ukrywam, że gdyby o mnie chodziło, szybciej bym się "ugięła". Dzisiejsza scena w barze... Ach... Miłego czytania!

                                                       Jennifer Lopez "You belong to me"




Matt


            Wszedłem do domu i od razu rzuciłem się na kanapę. To co działo się ze mną od kilkunastu godzin… Nie poznawałem samego siebie. Zachowywałem się zupełnie jak nie ja! Romantyczne kolacyjki i randki nie były w moim stylu. A jednak poznanie Kate sprawiło, że jakaś część mnie, zapragnęła spokojnych spotkań, a nie dzikiego seksu. Owszem, Kate pociągała mnie jak nikt inny, myślałem o niej coraz częściej, chciałem z nią spędzać więcej czasu. Ta dziewczyna ewidentnie była twardo stąpającą po ziemi realistką. Wiedziała, czego chce od życia i sięgała po to. Pamiętałem także, że była wrażliwą, zranioną przez jakiegoś frajera kobietą i za wszelką cenę nie zamierzałem jej skrzywdzić. Chciałem ją lepiej poznać, wiedzieć jakie filmy lubi, jakiej muzyki słucha, co jest jej ulubioną potrawą… Doszło do tego, że był dopiero początek tygodnia, a ja już nie mogłem doczekać się piątku! A jakby tego było mało, to dziwna rzecz działa się ze mną. Po każdym spotkaniu z Kate, tworzyłem nowe piosenki, w głowie miałem pełno pomysłów… Tak samo dzisiaj. Siedzieliśmy sobie na tamtym murku, a słowa same układały mi się w głowie. Trzy piosenki to już coś, biorąc pod uwagę ostatni czas, kiedy nie napisałem nawet jednego słowa. To mega duży postęp! Kate nie tylko działała na mój talent, ale także na moje samopoczucie!


            Jedno było pewne: nie była skora do szybkiego zaufania mi. Musiałem ją przekonać, że nie jestem taki zły, jak myśli. Ok przyznaję, ćpałem, panienki traktowałem przedmiotowo. Ale one też do świętych nie należały. Kto im się kazał pchać nam do łóżek? Nikt ich nie zmuszał. A że były chętne, to korzystaliśmy. Wszyscy. Do końca życia nie zapomnę tej orgii kilka lat przed śmiercią Jimmiego. Nas było pięciu, a lasek chyba z dziesięć. Nie pamiętam jednak ile z nich przeleciałem. Pokój hotelowy na drugi dzień, wyglądał jak po wojnie… Masakra. Po śmierci Rev’a wszyscy się uspokoiliśmy. Każdy z nas na swój sposób przeżywał jego odejście. Brian do tej pory jest wyciszony, ma znikomy kontakt z fanami. Johnny często wspomina Jimmiego, jak go torturował dla żartu w naszym autobusie… Często razem go wspominaliśmy, a było co…


            A wracając do Kate… Następna okazja żeby ją zobaczyć, mogła się nadarzyć dopiero w piątek… Musiałem ją zobaczyć wcześniej. Koniecznie!


11 Lipca 2012, Środa


Kate


            Weszłam do kancelarii i od razu zabrałam się do pracy. Miałam masę papierkowej roboty, pozwy do napisania… I co z tego, skoro w głowie cały czas miałam Matta! Szlag by trafił tego faceta! Zrobił mi sieczkę z mózgu, nie mogłam się skupić, wszędzie widziałam jego twarz. Najbardziej przerażało mnie to, że chciałam go zobaczyć jak najszybciej. To była jakaś obsesja! Matt był fajnym facetem, miło spędzałam czas w jego towarzystwie, ale ciągle miałam wrażenie, że gdzieś czai się jakaś jego mroczna strona…


            Kilka godzin później udało mi się okiełznać dokumenty, uznałam więc że chyba nie zgrzeszę jeśli zadzwonię do Matta. Wprawdzie widziałam się z nim wczoraj, ale byłam po prostu ciekawa co u niego. Wyciągnęłam telefon z torebki i już chciałam wybrać jego numer, który wysłał mi wczoraj przed snem, gdy na wyświetlaczu zobaczyłam, że to on do mnie dzwoni! Telepatia? Uśmiechnęłam się do siebie i odebrałam:


- Dasz wiarę, że właśnie miałam do ciebie dzwonić?


- To miło. Czyżbym ściągnął cię myślami?


- Możliwe.


- A dlaczego chciałaś do mnie dzwonić?


- Byłam ciekawa co u ciebie słychać. – usłyszałam jego śmiech.


- Od wczoraj niewiele się zmieniło. Siedzę właśnie w studiu i piszę tekst.


- Kolejny?? – byłam szczerze uradowana, że pisanie tekstów szło mu tak szybko i gładko. Czyżby rzeczywiście była w tym moja zasługa?


- Tak, następny kawałek. Dzisiaj Larry mi powiedział, że możemy zacząć nagrywać za dwa tygodnie. Do tego czasu muszę napisać jeszcze przynajmniej ze trzy piosenki.


- Czyli czeka cię dużo pracy?


- Powiedzmy. Ale bardzo chcę się z tobą zobaczyć. Co powiesz na kawę po pracy?


- Bardzo chętnie, ale mam masę papierkowej roboty. Ostatnio mamy nawał i nie mam się kiedy w głowę podrapać.


- Rozumiem. Ale pamiętasz o piątkowym drinku?


- Pewnie, że pamiętam. Spotkamy się na miejscu?


- Oczywiście. Zaraz wyślę ci adres.


- Dzięki. To do zobaczenia.


- Pa, ślicznotko. – roześmiałam się i odłożyłam telefon. Po chwili dostałam wiadomość od Matta z adresem knajpy, w której mieliśmy się spotkać.


            No czemu mnie nie zdziwiło, że wybrał „The Chestnut Club”? To miejsce idealnie pasowało do chłopaków. Miało swój rockowy klimat i podawali tam naprawdę dobre drinki. Byłam tam kilka razy z Chrisem oraz z Jenny. Tym razem miałam szczerą nadzieję ich tam nie spotkać…


13 Lipca 2012, Piątek


            Zamykałam właśnie gabinet, gdy zobaczyłam Jeffa, który szedł korytarzem ze spuszczoną głową. Podeszłam do niego i zapytałam:


- Hej, co się stało?


- Przegrałem sprawę, Kate.


- Którą?


- Pamiętasz, mówiłem ci o niej. Broniłem tego dilera narkotyków. Ofiara zeznała na jego niekorzyść, sędzia dowalił mu jeszcze za pobicie… Piętnaście lat jak w mordę strzelił. Klient zrobił mi awanturę na korytarzu sądu, ubaw był po pachy… - gdy usłyszałam ile dostał Max, miałam ochotę skakać z radości. Musiałam koniecznie zadzwonić do Matta. Mieliśmy się zobaczyć za dwie godziny, ale ja nie mogłam usiedzieć na miejscu.


- Nie martw się, Jeff. To nie jest koniec świata. Wiesz ile spraw ja przegrałam w swoim życiu?


- Kate, ja po prostu chyba się nie nadaję do tego zawodu. Nie potrafię nawet zbić ilości lat w wyroku. Co ze mnie za adwokat?


- Wyrobisz się, nie myśl już o tym. Idź do domu, zrelaksuj się i pamiętaj, że daję ci tydzień wolnego. Wyjedź gdzieś, a jak wrócisz to popracujemy nad tobą, żebyś był z siebie zadowolony. Ok.?


- Dziękuję, Kate. Masz rację. Pojadę do rodziców, do Colorado. Przyda mi się odpoczynek.


- No, zmykaj już. Ja tez muszę lecieć, umówiłam się. Widzimy się za tydzień. – Jeff poszedł zabrać rzeczy ze swojego gabinetu, a ja pobiegłam do windy. Gdy tylko drzwi się zamknęły, wybrałam numer Matta.


- No hej, śliczna. Już się stęskniłaś? Przecież widzimy się za dwie godziny.


- Jesteś w domu?


- Nie, jeszcze w studiu. Kate, coś się stało?


- Błagam, nie ruszaj się stamtąd. Zaraz tam będę. Muszę ci coś powiedzieć.


- No dobrze, w takim razie czekam.


- Pa. – wsiadłam do auta i z piskiem opon ruszyłam w stronę studia.


            Po wejściu do budynku, machnęłam do recepcjonistki i pobiegłam na górę. Znalazłam Matta w pomieszczeniu dźwiękoszczelnym, gdzie pracował nad tekstami. Zatrzasnęłam za sobą drzwi i oparłam się o nie, by złapać oddech. Matt podszedł do mnie i się uśmiechnął.


- Kate, wyglądasz tak, jakbyś przebiegła maraton. Co się stało?


- Skazali go! Maxa! Dostał piętnaście lat!


- O kurwa! – Matt położył mi dłonie na pośladkach i wciągnął na siebie, oparł o ścianę i wpił się ustami w moje. Zaczęliśmy się namiętnie całować, nie myśląc o tym, że całe pomieszczenie było ze szkła i wszyscy widzieli co działo się w środku. Matt docisnął mnie do ściany samymi biodrami tak, że bez problemu czułam jego twardego penisa wbijającego się w moją cipkę. Byłam cholernie napalona, miałam ochotę zerwać z nas ubrania i pieprzyć się z nim do utraty tchu…


- Mamy więc co oblewać, ślicznotko. – Matt przerwał moje rozmyślania, nad szybkim numerkiem w studiu, postawił mnie na ziemi i poprawił moją koszulę. Oblizałam usta i przeczesałam palcami włosy.


- Masz rację.


- Chodź, możemy się już wyrwać, a ja skończyłem właśnie piosenkę, więc nic nas nie trzyma.


- Ok.


            Samochód zostawiłam na parkingu przed studiem, a do lokalu pojechaliśmy taksówką, w której Matt cały czas trzymał dłoń na moim udzie, a ustami pieścił moją szyję stawiając mnie na granicy szaleństwa. Byłam przekonana, że będzie chciał mnie zabrać do siebie i zakończyć nasze studyjne ekscesy w sypialni. On jednak uparł się na oblewanie, czym mnie totalnie zaskoczył. Obawiałam się jednak, że może nie podobam mu się na tyle, żeby zaciągnąć mnie do łóżka. A może po prostu nie chciał mnie spłoszyć?


            „The Chestnut Club” w piątkowy wieczór pękał w szwach. Ludzie zajmowali stoliki, miejsca przy barze, kilkanaście osób tańczyło na parkiecie do muzyki, którą jakiś zespół grał na żywo. To byli chyba jacyś znajomi Matta, bo na wejście im pomachał i skierował nas od razu do baru. Usiadłam na stołku, Matt zajął miejsce obok mnie i zamówiliśmy pierwszą kolejkę tequili. Gdy kelner podał kieliszki, sól oraz cytrynę, Matt przekręcił mój stołek tak, że siedziałam przodem do niego. Przysunął się bliżej, rozpiął dwa guziki mojej koszuli i pogładził mój dekolt.


- Odchyl się do tyłu.


- Po co?


- Nie gadaj tyle, tylko to zrób. Nie skrzywdzę cię przecież, Kate. – zsunęłam się na brzeg stołka i odchyliłam do tyłu. Matt objął mnie w pasie jedną ręką, drugą sięgnął po sól i rozsypał odrobinę na moją skórę. Sięgnął po kieliszek, nachylił się i zlizał sól ze mnie, a następnie wypił zawartość kieliszka. Szybko złapał kawałek cytryny i wyssał z niej sok. Spojrzałam na niego i się roześmiałam.


- Pierwszy raz widziałam taki sposób na picie tequili.


- Mała, z twoim ciałem mam ochotę robić takie rzeczy, że sam się dziwię skąd mam takie pomysły. – przewróciłam oczami i wypiłam swoją tequilę.


            Kilka kolejek później, oboje byliśmy w dobrych nastrojach, Matt zdecydowanie się odprężył na wieść o wyroku Maxa, a ja mogłam się nacieszyć jego obecnością. Cały czas zachowywaliśmy się jak para. Matt ciągle mnie obejmował, a w pewnym momencie posadził mnie sobie na kolanach okrakiem i gapił się na mnie napalonym wzrokiem.


- Coś mnie uwiera. – zażartowałam, czując jego twardego penisa na swoim udzie.


- Serio? Ja nic nie czuję.


- Bo to mnie uwiera, a nie ciebie zboczeńcu.


- Widzisz, Kate… Ten ktoś, tam na dole, bardzo chce się uwolnić z moich spodni.


- Proponuję, żebyś poszedł może się wysikać. Jak twój przyjaciel odetchnie świeżym powietrzem, to może przestanie wpijać się w moje udo.


- Jesteś okropna! Nieczuła i niewyrozumiała.


- Dobrze, dobrze. – Matt przesadził mnie na moje miejsce, zamówił ponownie dwie kolejki i powiedział:


- Ale masz rację. Muszę iść do łazienki. Zaraz wracam, nie ruszaj się stąd.


- Nie mam zamiaru. – Matt poszedł w kierunku męskiej toalety, a ja rozejrzałam się po lokalu. Ludzi przybywało, muzyka grała głośno, a atmosfera była naprawdę fajna. Nagle, jakieś pięć metrów przed sobą, zobaczyłam Chrisa! Zamrugałam kilka razy powiekami, bo możliwe że jego widok był tylko alkoholowym złudzeniem. Niestety. To był Chris i zmierzał w moim kierunku! Spojrzałam w kierunku toalety, ale Matt się nie pojawiał. Chris podszedł do mnie, a ja od razu poczułam od niego zapach alkoholu. Był pijany, a w jego oczach czaiła się wściekłość. Na mnie? Ciekawe za co...


- Widzę, że znalazłaś sobie już pocieszenie.


- Nie twoje sprawa, Chris.


- Szybka jesteś, Kate. Nie sądziłem, że tak szybka.


- Wiesz czekałam na koniec naszego niby związku, żeby wskoczyć innemu do łóżka… Za to ty jesteś skończonym frajerem. Wracaj do Jenny, a mnie zostaw w spokoju. – nagle poczułam czyjeś dłonie na biodrach, po chwili otulił mnie znajomy zapach perfum Matta, a jego usta musnęły moją szyję.


- Kochanie, coś się stało? Kto to jest?


- To Chris. Facet, który zostawił mnie kilka tygodni temu.


- Aaa, pamiętam. Wspominałaś mi o tym na wyspie, na której cię zostawił. Przed tym jak kochaliśmy się na mojej łodzi. – Matt wyszczerzył się w bezczelnym uśmiechu, a Chris wyglądał jakby go miał zaraz szlag trafić. Nie chciałam, żeby Matt o tym wspominał, ale jeśli dzięki temu Chris miał zostawić mnie w spokoju… To czemu nie? Mój eks cały aż poczerwieniał, po czym rzucił:


- Rzeczywiście jesteś szybka, Kate. Szkoda, że tak szybko nie obciągałaś mojego kutasa. Ale za to Jenny robi to idealnie. Ciągnie aż miło. – reszty nie dokończył. Łokieć Matta wylądował perfekcyjnie na szczęce Chrisa, a on sam poleciał jak długi na grupkę ludzi tłoczących się przy barze.


- Ty się już nie przekonasz jak ciągnie Kate. Musisz mi uwierzyć na słowo, że robi to koncertowo. Kochanie, dokończ tequilę i wychodzimy. – zrobiłam o co poprosił mnie Matt, wzięłam torebkę i przepychając się przez tłum, wyszliśmy z lokalu. Świeże powietrze otuliło moje ciało, Matt objął mnie ramieniem i machnął ręką na nadjeżdżającą taksówkę.      


            Całą drogę nic nie mówiliśmy. Kierowca zatrzymał się pod domem Matta, ten zapłacił i weszliśmy do budynku. Skierowałam się do jadalni i z hukiem rzuciłam torebkę na blat wyspy.


- Frajer! Skończony frajer!


- Śmieć i tyle. Nie powinnaś się przejmować. Nie warto. Teraz sobie przypominam… To jego widziałem w barze kilka dni przed naszym spotkaniem na wyspie. Rozmawiał z jakąś laską o tobie. Pewnie z tą twoją przyjaciółką.


- Poświęciłam mu pięć jebanych lat! A on pieprzył moją przyjaciółkę! I jeszcze pierdoli takie rzeczy! Jakoś nigdy nie narzekał! Szlag go trafił, gdy zobaczył nas razem!


- No i dobrze. Niech wie co stracił. Już cię nie odzyska. Jesteś moja, a ja nie zamierzam się tobą dzielić. Z nikim! - Matt posadził mnie na wyspie i stanął pomiędzy moimi nogami. Dłońmi pieścił moje biodra, a ustami muskał szyję kierując się coraz niżej.


- Musiałeś wspominać o łodzi? Nie musi wiedzieć, że ledwo co kopnął mnie w dupę, a ja pieprzyłam się z tobą. – Matt pchnął mnie dalej, a sam wpełzł na blat i klęknął nade mną.


- Żałujesz?


- Czego? Że to powiedziałeś? Tak.


- A tego, że się kochaliśmy? – spojrzałam w jego zielone oczy i dłonią przejechałam po klatce piersiowej aż do brzucha.


- Nie. Nigdy tego nie żałowałam. – odpowiedziałam szczerze. Seks, jaki zafundował mi Matt, był najlepszy w moim całym życiu. Nie żałowałam ani sekundy!


- No to czym się przejmujesz?


- Tym, że ta szmata teraz powie Jenny, a ona rozpaple to po całym Huntington.


- Jak usłyszę, że ktoś o tobie coś gada, to temu chłystkowi spiorę pysk jeszcze raz. – Matt nachylił się i rozpiął moją bluzkę. Jednym ruchem palca odpiął zapięcie w staniku i odsłonił moje piersi. Prawą ugniatał dłonią, a lewą drażnił ustami, co rusz przygryzając sutek i ssąc go naprzemiennie. Mimowolnie zaczęłam ocierać się o niego gdy położył się na mnie. Twardy blat nie był idealnym miejscem na seks, ale wtedy mieliśmy to oboje gdzieś. Alkohol szumiał mi w głowie, Matt ustami zaczął schodzić coraz niżej, a gdy dotarł do paska spodni, poderwałam się do pozycji siedzącej.


- Nie mogę. Przepraszam.


- Co? Ale… Jak to?


- Przepraszam, Matt. Ja… Muszę już iść. – złapałam koszulę i bez zakładania stanika, ubrałam ją na siebie, chwyciłam torebkę i wybiegłam z mieszkania. Boże! Co się ze mną działo? Pragnęłam go! Pragnęłam jak jasna cholera! Chciałam się z nim kochać, bardzo tego chciałam… Więc czemu idiotko zostawiłaś go tam teraz z sinymi jajami?? – odezwał się mój wyrzut sumienia. Niestety nie umiałam odpowiedzieć na to pytanie…






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz