Calvin Harris "Summer"
7 Lipca 2012, Sobota
Dzisiejszy dzień postanowiłam
spędzić na zakupach. Potrzebowałam kilku nowych ubrań do pracy, oraz
luźniejszych po domu. Przez pieprzonego Chrisa straciłam parę kilogramów i
wszystkie ciuchy wisiały na mnie. Nie, żebym rozpaczała po tym rozstaniu, nie
jadła i nie spała, ale jakoś ostatnio nie mogłam sobie wyrzucić z głowy mojej
ostatniej rozmowy z Chrisem. Gdy mnie poprosił, żebym nie denerwowała Jenny, bo
jest w ciąży, myślałam że szlag mnie trafi… Miał tupet, nie ma co… I w ten
sposób, chyba z nerwów, nieświadomie straciłam kilka kilogramów. Zjadłam
śniadanie, wsiadłam do auta i ruszyłam na łowy.
„Bella Terra” był największym
centrum handlowym w Huntington Beach. Można tam było kupić ubrania od
najlepszych projektantów, ale także z sieciówek. Na głód też umieli zaradzić,
lokując tam restauracje z przepysznym jedzeniem. Obiecałam sobie, że nie będę
się objadać, co rano biegałam przed pracą, a odkąd zerwałam kontrakt w siłowni,
dodatkowo pływałam w basenie umieszczonym na ostatnim piętrze apartamentowca, w
którym mieszkałam. Ale dziś czułam, że po zakupach będę miała ochotę się
najeść… Marzyła mi się ogromna pizza…
Kolejny sklep, a ja miałam w rękach
coraz więcej toreb z zakupami. Postanowiłam zajrzeć na koniec jeszcze po buty i
mogłam uznać zakupy za udane. Weszłam do butiku i od razu sięgnęłam po
klasyczne szpilki. Sprzedawczyni przyniosła mój rozmiar, przymierzyłam, a gdy
okazały się ok., zapłaciłam za nie i wyszłam. Ruszyłam na poszukiwanie
restauracji, gdy na mojej drodze stanął… Matt. Uśmiechnął się do mnie i
podszedł jak gdyby nigdy nic.
- Cześć,
Kate.
- Cześć. Co
tu robisz?
- Szczerze?
Sam nie wiem. Nudziłem się w domu, więc postanowiłem wyjść i coś zjeść. I mam
szczęście.
- Tak? A
czemu to?
- Bo
spotkałem ciebie. – no największe szczęście na świecie. Nic tylko skakać do
sufitu z radości.
- I liczysz,
że zjemy coś razem?
- No jasne!
Zapraszam cię na najlepszą pizzę w całym Huntington.
- Ok., tylko
wiesz co? Chętnie zaniosę najpierw te torby do auta. Trochę mi przeszkadzają.
Ale może w tym czasie byś zajął miejsca i zamówił coś do picia?
- Ok. –
odwróciłam się i poszłam na parking. Włożyłam zakupy do bagażnika i
powłóczystym krokiem wróciłam do centrum. Całą drogę zastanawiałam się nad tym,
czego Matt może ode mnie chcieć? Ta jego radość na mój widok była jakaś dziwna.
Ok., mój brat grał w jego zespole na perkusji. Ale to wszystko co nas łączyło.
Ja miałam swoje życie, on swoje, pieprzyliśmy się kilka razy, potem całowaliśmy
w loży. To wszystko. Nie było czego roztrząsać. Nie pasował do mnie wytatuowany
frontman, który liczył tylko na dobranie się do moich majtek.
W końcu dotarłam do „California
Pizza Kitchen”. Matt już na mnie czekał, zamówił dwie duże szklanki coli.
Usiadłam naprzeciwko niego i przyjrzałam mu się uważnie. Zanim zdążyłam coś
powiedzieć, kelner zjawił się aby przyjąć zamówienie. Dla siebie zamówiłam
tradycyjną pizzę z podwójnym serem, pieczarkami oraz szynką. Matt poprosił o
farmerską z dodatkowym kurczakiem. Rozsiadłam się wygodnie i zapytałam:
- Dlaczego
właściwie zaprosiłeś mnie na pizzę? Przecież nawet mnie nie lubisz.
- Skąd to
przypuszczenie?
- Nie wiem,
po prostu dziwnie się zachowujesz w moim towarzystwie.
- Kate,
gdybym cię nie lubił, nie dałbym się wyciągnąć na karaoke.
- I tak nie
śpiewałeś.
- Bo usta
miałem zajęte czym innym. – znowu spojrzał na mnie tym wzrokiem, mówiącym
„Wkrótce znowu cię przelecę. Wiem, że tego chcesz”. – Poza tym, gdybym cię nie
lubił, mógłbym udać, że cię nie znam i minąć cię bez słowa w centrum bez
zapraszania na pizzę. Chciałem coś zjeść, spotkałem ciebie więc cię zaprosiłem.
Nie możesz po prostu zjeść ze mną i nie doszukiwać się drugiego dna?
- Wiesz,
masz coś takiego w oczach co nie pozwala mi nie szukać tego drugiego dna.
- Tak? –
Matt wgryzł się w swój kawałek pizzy, którą przyniósł kelner. - A co to
takiego?
- Żądza
seksu! Matt, ja nie urodziłam się wczoraj. Widzę jak na mnie patrzysz. I nie,
nie przelecisz mnie znowu. To na łodzi, to był tylko przypadek. I nie wydarzy
się ponownie. Jasne?
- Założę
się, że jeszcze sama poprosisz. – aż zakrztusiłam się colą, którą piłam.
- Pfff….
Chyba sobie żartujesz. Poza tym, twoja reputacja sama mówi za siebie. Valary, a
i na pewno znajdą się fanki… Mnie nie oszukasz Matt.
Dokończyłam swoją pizzę w ciszy.
Matt nie miał nic do powiedzenia w kwestii wspólnego pójścia do łóżka. Wytarłam
usta, dopiłam colę i rzuciłam na stół kilka banknotów. Matt je złapał i wcisnął
mi w dłoń.
- No jak
chcesz, ale następnym razem ja płacę.
- Ha! Czyli
bierzesz pod uwagę kolejne razy? – uśmiechnął się chytrze.
- Tak, ale
tylko jak znajomi. Do łóżka z tobą nie pójdę.
- Oj, mała…
Aż tak źle ci było? Nie przypominam sobie, żebyś narzekała. Wręcz przeciwnie. –
gdy to usłyszałam, aż walnęłam torebką o blat stolika.
- Nie bądź
bezczelny! Poza tym nie zapominaj, że Tom gra z wami. Urwałby ci jaja, gdyby
dowiedział się, że do mnie zarywasz.
- Nie
zarywam. Próbuję się umówić na przyjacielski seks.
- Nie
skorzystam, dziękuję.
- A możemy
chociaż zostać przyjaciółmi?
- Przyjaźń
damsko-męska zawsze kończy się w łóżku. Poza tym masz Val. Nie potrzebujesz
kolejnej dziurki do zatkania.
- Val się
zakochała.
- I co?
Teraz jak nie masz cipki do ruchania, to przychodzisz do mnie? Matt, sorry ale
jesteś żałosny! Nie pójdę z tobą do łóżka, ani dziś ani jutro, ani w
najbliższej przyszłości. Jeśli szukasz wrażeń, napisz do waszego fan klubu.
Jakieś chętne fanki zawsze się znajdą. Cześć! – poderwałam się z krzesła i
ruszyłam w stronę parkingu. Boże, co za facet! Za kogo on się u licha uważał?
Bezczelny, arogancki, pewny siebie… i kurewsko przystojny. Te jego dołeczki,
gdy uśmiechał się do mnie… Kate, weź się w garść! Niepotrzebny ci facet, który
będzie cię traktował jak wycieraczkę!
W bojowym nastroju wróciłam do domu,
po drodze dzwoniąc po Toma. Zaprosiłam go na sushi, sake i maraton horrorów.
Oczywiście brat skorzystał z zaproszenia, przyjechał obładowany filmami
zupełnie tak, jakby obrabował wypożyczalnię. Usiedliśmy na sofie, włączyłam
pierwszy film i podałam jedzenie. Tom nawet nie zaczekał do pierwszych napisów,
tylko zapytał wprost:
- Ja? Wydaje
ci się. – łgałam jak najęta. A w środku cała aż chodziłam po przebytej „rozmowie”
z Mattem. Nie mogłam przetrawić jego bezczelności i bezpośredniości.
- Kate, znam
cię od zawsze. Wiem kiedy jesteś wkurwiona, ok.? No to co się stało?
- Aaa…
Szkoda gadać. Spotkałam dziś Matta. On usilnie próbuje mnie zaciągnąć do łóżka!
No chyba go pogięło…
- Brian mi
wspominał ostatnio, że Shadows ma chęć na ciebie. Uważaj na niego, dobrze?
- Jasna
sprawa, braciszku.
- Brian
twierdzi, że Matt do dobry facet, ale jak dla mnie powinnaś trzymać dystans.
- Postaram
się. – włożyłam do ust roladkę sushi i popiłam sake. – Obawiam się jednak, że z
racji twojej przynależności do zespołu, pewnie będę go często widywać.
- Ograniczę
to do minimum, siostrzyczko.
- Dziękuję,
Tom. – wtuliłam się w brata i skupiłam na akcji filmu. Niestety po chwili
powieki same zaczęły mi się zamykać i zasnęłam…
Matt
Wszedłem
do studia i od razu usiadłem
przy stole, zgarniając
po drodze kilka kartek. Jadąc
tu, wpadł
mi do głowy
tekst i koniecznie musiałem
go zapisać,
zanim wyleciałby
mi z głowy…
As they search for
blood
All lies descend on one
Honest man in chains
But that don’t matter anyway
My judgment day
My flesh will feed the demon
No trial, no case for reason
I've been chosen to pay with my life
Mad men define what mad is
Turning witches and saints to ashes
Rising masses marching to find
Heretic blood.
Impose your will on me
‘till fire sets me free
The flames of hell burn bright
My fate decided by their lies.
Final demise
My flesh will feed the demon
No trial, no case for reason.
I've been chosen to pay with my life.
Mad men define what mad is
Turning witches and saints to ashes
Rising masses marching to find
Heretic... heretic blood.
Please don’t leave me
Please don’t leave me like this
I’ve walked a fragile line
and I’ve fallen down
Please don’t leave me
My flesh will feed the demon now
No trial, no case for reason.
I've been chosen to pay with my life
Mad men define what mad is
Turning witches and saints to ashes
Rising masses marching to find
Heretic... heretic blood.
All lies descend on one
Honest man in chains
But that don’t matter anyway
My judgment day
My flesh will feed the demon
No trial, no case for reason
I've been chosen to pay with my life
Mad men define what mad is
Turning witches and saints to ashes
Rising masses marching to find
Heretic blood.
Impose your will on me
‘till fire sets me free
The flames of hell burn bright
My fate decided by their lies.
Final demise
My flesh will feed the demon
No trial, no case for reason.
I've been chosen to pay with my life.
Mad men define what mad is
Turning witches and saints to ashes
Rising masses marching to find
Heretic... heretic blood.
Please don’t leave me
Please don’t leave me like this
I’ve walked a fragile line
and I’ve fallen down
Please don’t leave me
My flesh will feed the demon now
No trial, no case for reason.
I've been chosen to pay with my life
Mad men define what mad is
Turning witches and saints to ashes
Rising masses marching to find
Heretic... heretic blood.
Skończyłem
pisać,
gdy dochodziła
północ.
Przetarłem
oczy, schowałem
kartki do plecaka i pojechałem
do domu. Coś
mnie jednak nosiło
i wiedziałem,
że
nie zasnę
tak szybko. Miałem
ochotę
coś
wziąć.
Mogłem
się
nawalić,
zadzwonić
po jedną
z naszych fanek, jak doradziła
mi Kate, ale wolałem
wciągnąć. Kate… To mała zadziora. Broniła się
przede mną,
ale ja dobrze wiedziałem
że
miała
na mnie ochotę.
Niestety zamiast niej w mojej sypialni, byłem
sam. Musiałem
się
jakoś
zrelaksować…
Najlepiej po „mojemu”. Zadzwoniłem
więc
do znajomego:
- Cześć
stary, to ja. – nie musiałem
się
nawet przedstawiać.
Byłem
jednym z najlepszych klientów Maxa.
- Na kiedy?
- Na teraz.
- Tyle co zawsze?
- Taa…
- Będę za piętnaście minut.
- Ok. – rozmowa była jak zawsze krótka. Względy bezpieczeństwa były
najważniejsze.
Kwadrans
później,
siedziałem
przy stole w salonie i kartą
kredytową
dzieliłem
biały
proszek na dwie równe kreski. Gdy działka
była
gotowa, sięgnąłem po zwinięty w rulon banknot studolarowy i wciągnąłem
ją
najpierw w jedną
dziurkę,
a potem w drugą.
Towar jak zawsze był
kurewsko mocny i taki lubiłem
najbardziej. Zamknąłem
oczy, a gdy je otworzyłem,
salon wirował.
Chwyciłem
szklankę
pełną whisky i wypiłem zawartość. Wyciągnąłem się
na sofie, a ostatni obraz jaki zobaczyłem
zanim odleciałem,
to twarz Kate, która nachylała
się
nade mną,
a jej usta zbliżały się
do moich.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz