Dirty Heads "That's all I need"
21 Września 2012,
Piątek
Nadszedł dzień imprezy. Nie poszłam
dziś do pracy, a zamiast harówki zafundowałam sobie pobyt w Spa i u
kosmetyczki. Potem fryzjerka, która zakręciła moje włosy w lekkie loki,
gdzieniegdzie podpięła je wsuwkami i efekt był piorunujący. W domu czekała na
mnie już sukienka, którą kupiłam wczoraj wracając z pracy. Była to czarna
prosta kreacja, nieco w gotyckim stylu, sięgająca przed kolano, z długimi
rękawami, podszyta koronką. Wybrałam do niej glany, które sięgały mi nieco poza
kostkę. Tak odstawiona wsiadłam do zamówionej taksówki i kazałam się zawieźć do
jednego z klubów.
„Mondrian’s Skybar” był lokalem w
centrum Hollywood. Usytuowany na dachu hotelu Mondrian pozwalał gościom
delektować się pysznymi drinkami, posiadał basen i oszklony sufit, dzięki czemu
obserwacja nieba dodawała miłego dla oka wrażenia. Wysiadłam z taksówki, facet
z obsługi zaprowadził mnie do windy i odesłał na samą górę. W południe chłopaki
udzielili wywiadu dla kilkunastu dziennikarzy, ale przygotowani byli na
dodatkowe pytania w trakcie imprezy. Zerknęłam w lusterko umieszczone w
windzie, przejechałam pomadką po ustach, oblizałam wargi i wyszłam z windy, gdy
tylko drzwi się otworzyły.
Wszędzie kręcili się ludzie, w tle
słychać było muzykę. Dojrzałam Briana, który pogrążony w rozmowie z Michelle,
coś zawzięcie jej tłumaczył. Swoją drogą, nie spodziewałam się że też tu
będzie, aczkolwiek była dziewczyną Gatesa, więc to było naturalne. Ruszyłam na
poszukiwania Matta, po drodze witając się z Danem, Johnnym i Zackiem, który
obejmował swoją dziewczynę, Meaghan. Matta dostrzegłam przy barze. Stał do mnie
plecami, więc nie wiedział, że się zakradałam. Podeszłam bliżej i objęłam go w
pasie, dotykając dłońmi stalowych mięśni jego brzucha.
- Hej,
przystojniaku. – Matt odwrócił się zaskoczony, po czym przyjrzał mi się
uważnie. Chwycił mnie za dłoń, obrócił dwa razy i złożył na moich ustach
namiętny pocałunek. Od razu poczułam przyjemne mrowienie w dole brzucha.
- Wyglądasz
zabójczo, Kate.
- Dziękuję.
Jak wywiad?
- W
porządku. Zajęło nam to cztery godziny. Teraz też reporterzy ciągle się tu
gdzieś kręcą w pobliżu, podchodzą, pytają… - nie zdążył dokończyć, gdy jakiś
paparazzi podszedł i pstryknął nam zdjęcie, oślepiając mnie fleszem.
- No to
jutro będziemy na okładkach…
- Hej, chyba
się tym nie przejmujesz? – Matt dotknął mojego policzka i pocałował mnie tuż za
uchem.
- Nie. Chyba
nie…
- No to
dobrze. Zamówię ci drinka i siądziemy sobie nad basenem.
- Ok. –
barman rozlał nam po kieliszku tequili, który od razu wypiłam, a potem kolejny
i jeszcze jeden. Przyjemne ciepło rozlało się w moim gardle i od razu
przestałam się przejmować jutrzejszymi okładkami w brukowcach.
Pół godziny później siedzieliśmy nad
basenem. Chłopaki dołączyli do nas razem z dziewczynami i zebraliśmy się przy
dużym stole umiejscowionym przy samej wodzie. Nawet Val się pojawiła co mnie
ucieszyło, bo z dziewczyn bliżej znałam tak naprawdę tylko ją. Zauważyłam w
pewnym momencie, że Tom pożerał ją wzrokiem. Mało tego, Val posyłałam mu
spojrzenia, które aż iskrzyły. Czyżby mój brat zamierzał zaliczyć byłą pannę
Matta? No patologia, jak słowo daję. Wszyscy bawiliśmy się doskonale. Nawet
Michelle uśmiechała się do mnie, choć nie miałam do niej za grosz zaufania i
czułam szóstym zmysłem, że ta kobieta jeszcze napsuje mi krwi. W pewnym
momencie Matt wyciągnął mnie na taras, żeby pokazać mi widok, ale Larry
przyszedł i zgarnął gdzieś chłopaków, żeby omówić jakąś niecierpiącą zwłoki
sprawę. Stałam na tarasie z lampką szampana, gdy nagle nie wiem skąd pojawiła
się obok mnie Michelle.
- Kate, ty
jesteś naprawdę naiwna. Myślisz, że wyjazd w trasę nic między wami nie zmieni?
- Tak, tak
właśnie myślę. Mamy do siebie zaufanie z Mattem i proszę, daj sobie spokój z
tymi durnymi tekstami, ok?
-
Zapomniałaś o jednym, drobnym szczególe, moja droga. To ja będę z nimi
przebywać w autobusie, w hotelach… Matt już nie raz „pomylił” w nocy pokoje
hotelowe.
- Michelle,
ja naprawdę nie wiem co ty chcesz osiągnąć. Matt nie jest tobą zainteresowany i
niech to wreszcie dotrze do twojej głowy. Matt mnie nie zdradzi. Nigdy.
- Czyżby?
Więc nie powiedział ci, że spotkał się ze mną kilka razy w zeszłym tygodniu? –
nawet na nią nie spojrzałam, choć w środku aż się zagotowałam ze złości, a
zaciśnięte palce o mały włos nie zmiażdżyły kieliszka z szampanem, który
trzymałam w dłoni. Nie widziałam Matta ani razu w zeszłym tygodniu. Dzwonił do
mnie kilka razy wprawdzie, ale… Gdyby spotkał się z tą wywłoką, to przecież by
mi nie powiedział… Odwróciłam się gwałtownie i złapałam Michelle z całej siły
za ramię, aż moje palce pozostawiły na jej skórze czerwone ślady.
- Daj mi
spokój, kretynko! I trzymaj się od nas z daleka. Następnym razem nie będę taka
miła! – syknęłam, po czym odeszłam nie odwracając się do tyłu. Minęłam
wszystkich i zeszłam na dół do baru. Zamówiłam potrójną whisky i wypiłam ją
duszkiem. Nie minęła minuta, jak poczułam na swoich biodrach czyjeś dłonie.
Obejrzałam się przez ramię i mój wzrok spotkał się ze wzrokiem Matta. Nic nie
mówił, ale jego mina nie była za wesoła.
- Co się tak
gapisz?
- Kate, co
się stało? Dlaczego sobie poszłaś?
- Bo miałam
ochotę się napić. – kiwnęłam na barmana, pokazując pustą szklankę. Od razu
nalał mi kolejną porcję. Zanim zdążyłam ją wypić, Matt zabrał szkło i sam je
opróżnił. – Ej! To moje.
- Tobie już
starczy. – złapał mnie za dłoń i wyprowadził z baru wprost za stanowisko DJ-a.
Za jego plecami była ciężka zasłona oraz marmurowe filary. Matt wcisnął mnie
między nie aż oparłam się o jakąś skrzynię, zapewne ze sprzętem nagłaśniającym.
– Powiesz mi do ciężkiej cholery co się dzieje? Wyglądasz jakbyś miała ochotę
kogoś zamordować!
- Bo mam!
Ciebie i twoją kochanicę!
- O czym ty
mówisz?
- O tej
twojej pojebanej Michelle.
- Co ona ci
znowu nagadała? I czemu ty wierzysz we wszystko co mówi ta debilka?
- Podobno
spotkaliście się kilka razy w zeszłym tygodniu. Akurat wtedy, kiedy nie
widziałeś się ze mną. Cóż za zbieg okoliczności!
- Nie
spotkałem się z nią! Dlaczego miałbym to zrobić? I dlaczego to jej wierzysz, a
nie mi?! – głos Matta aż zadrżał, z oczu ciskały mi pioruny i miałam wrażenie,
że zaraz coś rozwali. Zaczęłam się niepewnie rozglądać za miejscem schronienia.
- Brzmiała
bardzo przekonująco!
- Kate, całe
dnie i noce spędzałem w studiu! Zapytaj chłopaków, jeśli mi nie wierzysz.
- Taa,
akurat oni powiedzą mi prawdę. Nie jestem naiwna, Matt!
- Brian też?
Myślisz, że będzie mnie krył? Myślisz, że co mogłem mu powiedzieć? „Stary, kryj
mnie przed Kate, a ja pójdę wypieprzyć Michelle” Czy ty wiesz jak niedorzecznie
to brzmi?! Zastanów się! – nagle poczułam się bardzo idiotycznie. Michelle
ewidentnie chciała nas rozdzielić, jedyne co jej się na razie udawało, to
zaszczepić we mnie niepewność i wywołać kłótnię między mną, a Mattem.
- Ostrzegam
cię, Matt: jeśli w trakcie twojej trasy dojdą do mnie jakieś kolejne
wiadomości, dowiem się że mnie zdradzasz, to koniec z nami. A co do Michelle,
jeśli jeszcze raz ten wypchany cellulitem pukiel włosów się do ciebie zbliży,
to rozniosę ją w drobny mak!
- Nie
będziesz musiała brudzić sobie rączek, skarbie. Jestem ci wierny i tak
pozostanie. Miałaś mi ufać… – Matt zaczął się do mnie zbliżać. Jego ciało, tak
ponętne, wytatuowane… było coraz bliżej. Poczułam, że zrobiło się bardzo
gorąco. A przecież w klubie była klimatyzacja… Dziwne… Nim zdążyłam dodać coś
jeszcze, jego usta wpiły się w moje. Język wdarł się do środka, a mój zaczął go
masować i pieścić. Matt chwycił moje dłonie, przycisnął je do skrzyni nad moją
głową, a wolną ręką sięgnął do mojej piersi. Zaczął ją ugniatać przez materiał
sukienki i mruczał z zadowolenia nie przerywając pocałunku. Niezdolna do
logicznego myślenia, wyrwałam dłonie z jego uścisku i zdjęłam swoje majtki.
Matt spojrzał na mnie zachwycony, po czym rozpiął pasek i rozporek spodni i
zsunął je w dół wraz z bokserkami. Wciągnął mnie na swoje biodra i posadził na
mniejszej skrzyni, która stała tuż obok nas. Rozejrzał się niepewnie dookoła,
po czym uśmiechnął bezczelnie i pchnął mnie na płaską, drewnianą powierzchnię.
Leżałam przed nim bez bielizny, otwarta i cholernie gotowa. Matt przyciągnął
mnie bliżej siebie i wbił się w moją cipkę z głośnym jękiem wydobywającym się z
jego ust. Podparłam się na łokciach, oblizałam usta i nie wiem czy to wina
alkoholu, czy tego że nie kochaliśmy się od ponad tygodnia, ale nagle
usłyszałam swój własny głos, mówiący:
- Pieprz
mnie, Matt!
- Mała, nie
wiesz co mówisz! – ścisnął dłonią moje biodro, drugą złapał mnie za kark, jak
dzikie kocię i zaczął we mnie wchodzić gwałtownie i mocno. Jego kutas pchał się
coraz głębiej, a moja cipka zachłannie go przyjmowała. Czułam na pośladkach
szorstkie drewno i wiedziałam, że rano będę miała podrapany tyłek, ale w tamtym
momencie był to najmniejszy problem. Pragnęłam zatracić się w tym dzikim seksie
z Mattem, a on zdawał się chcieć tego samego. Pieprzyliśmy się jak dzikie
króliki, jak słowo daję. Nawet przez głośną muzykę słyszałam trzeszczenie
skrzyni. Nagle Matt wyszedł ze mnie, postawił mnie na podłodze, zgiął moją nogę
w kolanie i wszedł we mnie na stojąco. Objął mnie ciasno ramieniem i wchodził
we mnie jęcząc głośno. Czułam, że jeszcze chwila i dojdę. Matt też to wyczuł i
przyśpieszył. Wpiłam się ustami w jego wargi i wtedy zaczęłam szczytować.
Poczułam intensywne skurcze w cipce, które Matt potęgował, masując moją łechtaczkę.
Stojąc na jednej nodze, gdyż moja druga kończyna dolna, oplatała Sandersowe
biodro, wiłam się w jego ramionach, a Matt trzymał mnie mocno żebym nie upadła.
Ledwo doszłam do siebie, a on wyszedł ze mnie, obrócił mnie tyłem do siebie,
kazał się lekko pochylić i wszedł we mnie od tyłu.
- Kiedyś
przelecę ten twój ciasny tyłeczek, mała.
- Kiedy
tylko zechcesz! – jęknęłam i poczułam jak kolejny orgazm zbliża się coraz
szybciej wraz z każdym pchnięciem Matta. Jego dłonie wbijały się w moje
pośladki, a co kilka pchnięć, Matt wymierzał mi mocne klapsy. W ogóle mnie to
nie bolało, bo czułam wszechogarniający ogień. Moja cipka pulsowała coraz
intensywniej, dłonie zaciskały się na skrzyni, a nogi drżały po poprzednim
orgazmie.
- Zaraz
dojdę, mała. Dojdź ze mną. – moje ciało posłusznie spełniło jego prośbę i po
sekundzie zaczęłam dochodzić.
- Tak!!
Matt, o Boże… Dochodzę!! Aaaaccchhhhh… Matt, tak…. Mocniej!!
- Kurwa,
ależ ty jesteś ciasna… Kate!! Dochodzę… Aaaaaaaaaaaaaa!! – poczułam jak wlewał
się we mnie i zdałam sobie sprawę, że to już czas, kiedy zastrzyk działa.
Uśmiechnęłam się do siebie, a po chwili odwróciłam twarz do Matta, który wsunął
język w moje usta i pocałował namiętnie. – To było… Kate… Dojść w tobie… Coś
tak zajebistego, że nie potrafię tego opisać.
- Mi też się
podobało! – Matt wysunął się ze mnie a ja poczułam jak po moim udzie spływa
jego sperma. Rozejrzałam się w poszukiwaniu czegoś, czym mogłabym się wytrzeć.
Matt znalazł pudełko chusteczek i podał mi kilka. Wytarłam się, założyłam
majtki i poprawiłam sukienkę.
- W tej
kiecce wyglądasz niesamowicie seksownie. Wcale nie chcę wracać do reszty.
Wolałbym zostać tu z tobą i znowu się z tobą kochać.
- No to, co
zrobiliśmy przed chwilą, kochaniem raczej nie było. My się pieprzyliśmy jak
króliki, Matt. – mój facet uśmiechnął się do mnie błyskając białymi zębami, po
czym przyciągnął mnie do siebie i dłonią pogładził po gołym udzie.
- I bardzo
mi się to podobało. Chodź, pokręcimy się jeszcze z godzinkę i wracamy do domu.
– podałam mu dłoń i ruszyliśmy w stronę tarasu, gdzie chłopaki wciąż siedzieli
z dziewczynami. Nagle przed nami wyrósł jakiś fotoreporter. Podstawił Shadsowi
mikrofon pod nos, a facet obok ustawił kamerę. Chciałam wyswobodzić dłoń z
uścisku Matta, ale ten jedynie objął mnie ramieniem.
- Witaj
Matt, jesteśmy z magazynu Kerrang. Nie miałem wcześniej szansy z tobą
porozmawiać. Zebraliśmy cały materiał do następnego wydania i wybacz ciekawość,
ale musimy zadać ci to pytanie. Czy osoba, która obok ciebie stoi, to słynna
Kate Morrison, z którą widujemy cię ostatnio? – gdy usłyszałam swoje nazwisko,
poczułam jak robię się czerwona. Skąd oni u licha znali moje nazwisko? Matt
chyba wyczuł moją panikę, bo objął mnie mocniej, po czym pocałował w skroń.
- Tak, to
jest właśnie Kate. Spotykamy się od kilku miesięcy.
- Wspaniale.
Pozwolicie, że zrobimy jedno zdjęcie? Chcielibyśmy je umieścić w kolejnym
wydaniu. – Matt spojrzał na mnie, a ja kiwnęłam głową ze sztucznym uśmiechem,
który mówił: „Przecież jutro i tak wszyscy będą o nas trąbić. Albo w
brukowcach, albo tu. Z dwojga złego wolę Kerrang” Matt objął mnie ramieniem,
oboje się uśmiechnęliśmy, a po zrobionych zdjęciach, reporter nam podziękował i
oddalił się do wyjścia.
Wróciliśmy na taras, gdzie reszta
towarzystwa była już nieźle wstawiona. Laycey siedziała z Gnomkiem przy basenie
i wydawali się niesamowicie pogrążeni w jakiejś dyskusji, Meaghan z Zackiem
oglądali widoki z tarasu, natomiast Brian kłócił się z Michelle. Ona
wymachiwała rękami, a Brian wyglądał na takiego, którego to nieźle bawi. Kiwał
jedynie głową i uśmiechał się ironicznie. Ruszyłam na poszukiwania Toma, i
owszem znalazłam go. Siedzieli z Val na sofie, która umiejscowiona była pod
takim jakby baldachimem i świetnie się bawili.
Tom obejmował Val ramieniem, a ona wtulona w niego masowała ręką jego
krocze, co ewidentnie sprawiało mu radochę. Postanowiłam im nie przeszkadzać i
wróciłam do Matta, który z konsternacją przyglądał się kłótni Michelle i
Briana. Chwyciłam go za rękę i powiedziałam:
- Chyba nic
tu po nas. Chodźmy na dół. Pokręcimy się, zatańczymy, a potem wrócimy do domu
zrealizować twoje zamiary.
- Och
maleńka, mój kutas już na samą myśl o tym co nasz czeka, staje na baczność. –
klepnął mnie w pośladki i popchnął delikatnie w stronę schodów na parkiet…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz