11 Września 2012, Środa
Dzień rozłąki z Mattem dłużył się i
dłużył. Wczoraj nie widzieliśmy się wcale. Odwiózł mnie z samego rana do
kancelarii i tyle go widziałam. Dzisiaj też nie byłam pewna spotkania. Godzinę
temu skończyłam pracę w biurze i właśnie siedziałam w poczekalni kliniki
ginekologicznej. W końcu obiecałam Shadsowi, że zadbam o antykoncepcję.
Wiedziałam jak bardzo nienawidził gumek, poza tym ja też wolałam kochać się z
nim bez tego przeklętego ustrojstwa.
- Kate
Morrison? – głos lekarza wyrwał mnie z zadumy.
- Tak, to ja.
– wstałam i poprawiłam marynarkę.
- Zapraszam.
– weszłam do gabinetu, usiadłam naprzeciwko lekarza i czekałam, aż zapyta mnie
po co przyszłam… - W czym mogę pani pomóc?
- Chciałabym
zacząć stosować antykoncepcję.
- Myślała
pani o jakieś szczególnej metodzie?
- Myślałam o
tabletkach, ale prowadzę dość intensywny tryb życia i zdarza mi się zapominać o
różnych rzeczach.
- Plastry?
- Jakoś mnie
nie przekonują… - uśmiechnęłam się słabo. Lekarz pokiwał głową, zapisał coś w
mojej karcie i spojrzał na mnie drapiąc się po policzku.
- Czy była
pani już kiedyś w ciąży?
- Nie, panie
doktorze.
- Dobrze, a
więc wkładka odpada. Zatem może zastrzyk? Co trzy miesiące będzie pani się
umawiać na wizytę, podczas której przeprowadzę kontrolne badanie i zrobię
zastrzyk.
- Są jakieś
skutki uboczne?
- Panno
Morrison, zawsze są jakieś skutki uboczne. W tym przypadku mogą się pojawić
bóle głowy, zawroty, nieregularne krwawienia. Wszystko powinno ustąpić po kilku
tygodniach.
- Rozumiem.
- Doskonale.
W takim razie zapraszam za parawan, proszę się przebrać w koszulę i wejść na
fotel. Przeprowadzę badanie, pobiorę krew, potem poproszę panią o próbkę moczu
i zrobię zastrzyk.
- Dobrze. –
zrobiłam o co poprosił mnie lekarz i po pół godzinie było po wszystkim.
Zadowolona wyszłam z gabinetu, w rejestracji zapisałam się na wizytę za trzy
miesiące i wróciłam do domu.
Rozpakowałam zakupy, które zrobiłam
po drodze, pochowałam je do szafek i lodówki, a następnie przygotowałam sobie
gorącą kąpiel. Miałam właśnie zanurzyć stopę w wodzie, gdy usłyszałam dzwonek
do drzwi. Toma nie było w domu, poza tym miał klucze. Od Matta nie miałam dziś
żadnych wiadomości, jednak gdy otworzyłam drzwi, okazało się, że to właśnie był
on! Uśmiechnął się zadziornie, wepchnął mnie do mieszkania i rozwiązał pasek od
szlafroka.
- Chyba się
jeszcze nie kładziesz spać? – objął mnie w pasie i palcami muskał skórę na
plecach.
- Nie.
Miałam właśnie zamiar wziąć kąpiel. Przyłączysz się? – oblizałam kusząco usta,
a po chwili Matt zaczął ściągać swoje ubranie.
- Z dziką
rozkoszą, mała. – poszłam do łazienki, a Matt za mną. Wszedł do wanny pierwszy,
zanurzył się w pianie i pomógł mi usadowić się na jego kolanach. Sięgnął po
myjkę i zaczął delikatnie myć moje ciało. – Co dziś robiłaś?
- Miałam dwa
spotkania w biurze, potem jedną sprawę, a po pracy byłam u lekarza.
- Tego co
myślę? – jego szmaragdowe oczy od razu rozświetliły się blaskiem.
- Tak.
Wybrałam zastrzyk, bo znając mnie zapomniałabym już o pierwszej tabletce. A
tak, wizyta co trzy miesiące i po sprawie.
- Bardzo
bolało? – kciukiem pogładził miejsce po ukłuciu.
- Nie. To
tylko maleńkie ukłucie.
- A kiedy
zacznie działać? – dłonie Matta zaczęły ugniatać moje piersi, które od razu pod
wpływem pieszczoty zrobiły się ciężkie i nabrzmiałe, a sutki twarde i wrażliwe.
- Za tydzień.
Musisz się jeszcze pomęczyć. Zrobisz to dla mnie? – zrobiłam niewinną minkę,
przygryzając wargę.
- Dla
ciebie, mała zrobię o wiele, wiele więcej. Pierwsze co, doprowadzę cię do
orgazmu. – na to słowo, jego palec bezboleśnie wślizgnął się w moją cipkę. Matt
objął mnie w pasie usadzając w miejscu, podczas gdy jego palec wyczyniał cuda w
mojej szparce. Wierciłam się niespokojnie, a gdy zaczęłam dochodzić, wydałam z
siebie przeciągły jęk. Matt położył moje dłonie na uchwytach po obu stronach
wanny, chwycił w dłoń swojego penisa i zachęcił mnie, bym go dosiadła. Zrobiłam
to ochoczo i po chwili pieprzyliśmy się ostro w wannie, rozlewając wodę na całą
łazienkę. Matt uderzał we mnie swoimi biodrami, a ja ujeżdżałam go energicznie,
patrząc mu nieprzerwanie w oczy. Gdy zaczęłam dochodzić po raz kolejny, Matt
objął mnie w pasie i zaczął się poruszać jeszcze szybciej, a wolną dłonią
pocierał łechtaczkę, doprowadzając mnie do jeszcze większej ekstazy. Zdążyłam
wydać ostatni jęk, gdy Matt wyszedł ze mnie i wystrzelił swoim nasieniem do
wody. Zaczęłam go całować, pochłaniając jego jęki…
- Słuchaj,
Larry organizuje imprezę promocyjną. Chce żeby fani dowiedzieli się, że
nagrywamy nową płytę, żeby wiedzieli że trasa się odbędzie. Będą media, kilku
redaktorów czasopism rockowych. Chciałbym, żebyś poszła ze mną. – zapytał mnie
Matt, gdy nadzy i wciąż mokrzy po odbytej kąpieli leżeliśmy na łóżku.
- Kiedy ma
być ta impreza?
- Za
tydzień, w piątek. – sięgnęłam do szafki po kalendarz, wpisałam w odpowiednim
dniu i zanotowałam informację, żeby powiadomić Rosie, żeby na ten dzień nie
umawiała mi żadnych spotkań. Zamierzałam zrobić się na bóstwo.
- Pewnie, że
pójdę. – schowałam kalendarz i usiadłam
obok Matta, bezwstydnie eksponując swoje nagie piersi. Matt oczywiście nie
byłby sobą, gdyby nie zaczął ich dotykać.
- Super!
- Skoro mają
być dziennikarze… Pewnie na drugi dzień już nie będę anonimowa. Zaczną się
rozpisywać, że się spotykamy. Jesteś na to gotowy? – Matt pogładził mnie po
policzku, po czym usiadł i pocałował mnie w usta.
- Mała, z
tobą jestem gotowy na największe wariactwa. Ale teraz…
- Co teraz?
– dostrzegłam w jego oczach błysk. Ten sam błysk, który zapowiadał kolejne,
fantastyczne bzykanko.
- Teraz mam
ochotę na pewną pozycję. – pociągnął mnie za rękę i po chwili klęczałam nad
nim, a Matt ustami wpijał się w moją cipkę. Niewiele myśląc chwyciłam w dłoń
jego penisa i powoli masując, wsunęłam sobie w usta. Matt wwiercał się językiem
coraz głębiej w moje wnętrze, a ja ssałam go mocniej i szybciej. Nagle poczułam
jego palca krążącego wokół mojej mniejszej dziurki. Natychmiast się spięłam.
Nigdy nie uprawiałam seksu analnego, Chris wiecznie nad tym ubolewał. No ale co
miałam poradzić na to, że się bałam? Matt był jednak mistrzem w sferze seksu.
Nie wiem jak to zrobił, ale po chwili jego palec był we mnie, a ja nieśmiało
wysuwałam biodra by poczuć go jeszcze głębiej i móc ujeżdżać jego usta. Matt
był zachwycony: jęczał i wsuwał we mnie palec coraz głębiej i pewniej, moje
usta zaciskały się na penisie, język zlizywał ciepły i słony ejakulat, czekając
na wytrysk. Ten nadszedł w momencie, gdy ja zaczęłam dochodzić. Sperma wylewała
się w moje gardło, spijałam każdą kroplę, a moje ciało przeżywało orgazm
stulecia, który z racji palca w mojej pupie, był jeszcze silniejszy… Nagle zrobiło
mi się niewyobrażalnie gorąco, przed oczami pojawiły się ciemne plamy…
- Kate!
Słyszysz mnie? Kate! – czyjeś ramiona mną potrząsały, aż w końcu udało mi się
otworzyć oczy. Zobaczyłam nad sobą Matta, który w oczach miał jawne
przerażenie. Zamrugałam kilka razy i udało mi się usiąść. – Mała co ci się
stało? Aleś mnie wystraszyła… Mam wezwać lekarza?
- Nie, to
nic. To może być skutek uboczny po zastrzyku. Poza tym mało dzisiaj zjadłam.
- No tak!
Wiedziałem, że jak tylko wrócimy z mojego domku, znowu zaczniesz się
zaniedbywać… Boże, Kate! Ciebie nie można na chwilę samej zostawić! Powinienem
sprać ci tyłek na kwaśne jabłko… Jak pomyślę, że wyjadę w trasę a ty nie
będziesz o siebie dbała… Wykończysz mnie. – sięgnęłam po szlafrok i założyłam
go na siebie. Matt podał mi szklankę wody, którą opróżniłam kilkoma łykami.
- Obiecuję,
że będę się regularnie odżywiać i nie pracować do późna. Zadowolony?
- Nawet nie
wiesz jak bardzo. Słuchaj, jest jeszcze coś, co chciałbym ci powiedzieć.
- No to
strzelaj.
-
Najprawdopodobniej nie będziemy się widzieć aż do przyszłego piątku.
- Co?
Dlaczego? – poczułam straszny chłód w sypialni, gęsia skórka pojawiła się na
moich ramionach…
- Mam masę
pracy mała. Przyszedłem dzisiaj, bo od jutra będę siedział w studiu od rana
pewnie do rana. Chłopaki uznali, że im szybciej nagramy płytę, tym lepiej.
Wtedy może uda mi się zorganizować dla wszystkich jakiś krótki urlop przed
trasą.
- Rozumiem.
No dobrze, w takim razie ja też postaram się nie nudzić, żeby za bardzo nie
tęsknić.
- Tylko nie
pracuj za ciężko.
- Dobrze,
dobrze. Ale dziś zostaniesz na noc?
- Jasne. Co
zjemy na kolację?
- Nie wiem.
Nie chce mi się gotować…
- Daj mi pół
godziny, skoczę do sklepu i przygotuję nam steki a’la M. Shadows… - uśmiechnął
się przy tym bezczelnie.
- Dobrze, to
ja przygotuję jakąś sałatkę. Powinnam mieć w lodówce jakieś składniki.
Po sytej kolacji, Matt zaciągnął
mnie do sypialni, gdzie spodziewałam się że urządzimy sobie maraton seksu.
Niestety, przez moje omdlenie, kochaliśmy się tylko raz, po którym Matt natychmiast
zasnął… Ja po cichu poszłam do kuchni, posprzątałam po kolacji i usiadłam na
tarasie ze szklanką soku. Nagle nie wiedzieć czemu, poczułam wszechogarniający
mnie smutek. Miałam dziwne wrażenie, że zbliżająca się trasa chłopaków, zmieni
wszystko między mną a Mattem. Że już nie będzie jak kiedyś, jak teraz. Że już
nie będzie nas…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz