sobota, 28 maja 2016

Odcinek 30



                                                    Avenged Sevenfold "Seize the day"

24 Września 2012, Poniedziałek

            Niestety, wszystko co dobre, szybko się kończy. W poniedziałek z samego rana zostawiłam śpiącego Matta w mojej sypialni i pognałam do biura. W kuchni natknęłam się na Toma i Val, która w jego koszulce raczyła się poranną kawą. Razem wyglądali naprawdę uroczo. Gdy tylko weszłam do kancelarii, dostałam sms od Matta z pytaniem, czy przyjadę do wytwórni na spotkanie z Larrym. Sprawdziłam w kalendarzu spotkania na najbliższych kilka godzin i odpisałam, że bardzo chętnie. Obawiałam się tego, co tam usłyszę, ale obiecałam sobie że nie będę rozpaczać. W końcu wyjazd w trasę był nieunikniony. Pocieszałam się tym, że może czas szybko zleci, a zajęta sprawami w kancelarii nie będę się zamartwiać i tęsknić…

            Tuż po dwunastej do mojego gabinetu weszła Rosie niosąc ze sobą akta.

- Panno Morisson, na linii mam pana Rosenberga. Twierdzi, że panią zna i to sprawa nie cierpiąca zwłoki. Mam przełączyć? – położyła na biurku teczki i spojrzała na mnie wyczekująco. Dwight Rosenberg był przyjacielem moich rodziców. Mieszkał w Nowym Jorku i był chirurgiem. Jego renoma była ogromna, wiele gwiazd sportu leczyło się u niego, nie jedną osobę postawił na nogi. Nawet moją złamaną nogę poskładał do kupy, gdy wywaliłam się kilka lat temu na nartach w Aspen. Nie widziałam go od czasu pogrzebu…

- Oczywiście. – Rosie wróciła do siebie, a ja po chwili odebrałam połączenie. – Witam, panie Rosenberg! Jak się pan miewa?

- Kate, jak dobrze cię słyszeć. Kochanie, mam kłopoty i tylko ty mi możesz pomóc.

- Oczywiście. Co takiego się stało?

- Do sądu wpłynęło oskarżenie o błąd w sztuce lekarskiej. Że to niby moja wina… Zupełnie nie wiem co robić…

- Panie Rosenberg, proszę się uspokoić. Wszystko będzie dobrze. Na kiedy została wyznaczona rozprawa?

- Za dwa miesiące. Może mogłabyś mi kogoś polecić? Nigdy nie byłem w takiej sytuacji…

- Panie Rosenberg, zajmę się tym. Zrobimy tak: przylecę do Nowego Jorku w piątek wieczorem i zostanę na weekend. Wtedy wszystko pan mi opowie. A ja zorientuję się w sytuacji i postanowimy co dalej. Bardzo proszę, żeby pan się nie denerwował. Zrobię wszystko, żeby panu pomóc. Proszę uściskać żonę i pozdrowić Chase’a.

- Naturalnie. Dziękuję ci Kate. Wiem, że California to nie Nowy Jork, ale naprawdę nie wiedziałem co robić.

- Nie ma sprawy. Widzimy się w piątek. Do zobaczenia, panie Rosenberg.

- Do zobaczenia, Kate. – rozłączyłam się, obróciłam na fotelu i spojrzałam przez okno. Dwight był przyjacielem rodziców praktycznie od zawsze. Tata i on chodzili razem do szkoły, a po ukończeniu college’u, Dwight przeniósł się z rodzicami do Nowego Jorku gdzie ukończył medycynę z wyróżnieniem, tam poznał żonę, otworzył prywatną klinikę, a Chase urodził się dwa lata przede mną. Wieki go nie widziałam. Czasami odwiedzał nas razem z rodzicami, a wtedy łaziliśmy po Huntington do rana, śmiejąc się i rozmawiając dosłownie o wszystkim. Wracając jednak do sprawy Dwight’a… Postanowiłam, że mu pomogę. On kiedyś pomógł moim rodzicom, gdy ci chcieli otworzyć kancelarię. Pożyczył im pieniądze na start i nie nalegał na zwrot gdy firma powoli się rozkręcała…

            Skończyłam spotkanie na mieście, wsiadłam do auta i po niecałym kwadransie parkowałam pod wytwórnią płytową, gdzie chłopaki mieli spotkanie z Larrym. Weszłam do budynku, recepcjonistka wskazała mi drogę do odpowiedniego pokoju i skierowałam się w tym kierunku, pełna obaw tego, co przygotował dla nas Larry. Matt czekał na mnie na korytarzu obok wejścia do pokoju. Dał mi buziaka na przywitanie i weszliśmy do środka. Usiedliśmy na kanapie, Matt objął mnie ramieniem i po chwili chłopaki oraz Larry dołączyli do nas.

- No, panowie! Mam już plan całej trasy. Będziecie zadowoleni. – Larry uśmiechnął się i dałabym rękę uciąć, że w głowie już liczył dolary, które zarobi na chłopakach.

- Mam nadzieję, że zaczynamy od Stanów? Tak jak się umawialiśmy? – Matt zapytał go, przyciągając mnie bliżej siebie.

- Wziąłem pod uwagę waszą prośbę, Matt. Ale razem z ludźmi z wytwórni doszliśmy do wniosku, że lepiej będzie jeśli zaczniemy od Kanady. Może i blisko, ale niestety muszę wam wybić z głów wyjazdy do domu między koncertami. To ogromna trasa, promocje, udziały w festiwalach, do tego próby... Nie możemy sobie pozwolić na niespodziewane wypadki. Musicie być na miejscu. Przykro mi.

- Wiedziałem kurwa, że wylezie z ciebie materialista! Jak długo będziemy w Kanadzie? – Matt był naprawdę wkurwiony. Dłoń, którą trzymał na moim udzie, zacisnął tak że aż poczułam ból.

- Wyjeżdżamy trzynastego października. Piętnastego jest pierwszy koncert, a ostatni piątego listopada. Potem macie dwa tygodnie przerwy i uderzamy na Europę. Ostatni koncert przed świętami będzie dwudziestego grudnia i kontynuujemy po Nowym Roku. Moja asystentka zaraz rozda wam wszystkie dane. Jakieś pytania? – Matt wbił w menadżera mordercze spojrzenie, ale uspokoiłam go chwytając jego dłoń w swoje.

- Ja nie mam żadnych. Ale wiedz, że to kurwa najbardziej pojebany pomysł.

- Matt, z całym szacunkiem… Ja nie mogę się kierować twoimi miłostkami. Kate musi zrozumieć, że masz swoje obowiązki. Jeśli coś ci nie pasuje, zawsze możesz odejść.

- Matt zrozumiał cię doskonale. Nie ma nic do dodania. Jeśli to wszystko, pozwolisz że wyjdziemy? Musimy się sobą nacieszyć, zanim nas rozdzielisz na długi czas, krwiopijco. – zerwałam się z kanapy i poprawiłam spódniczkę. Wymaszerowałam z pokoju, a Matt wystrzelił zaraz za mną. Na odchodne usłyszałam tylko brawa, które chłopaki zaczęli bić.

- Ja pierdolę… Kate, tak strasznie mi przykro. Nie sądziłem że tak to wszystko zagmatwa. Menda jedna! Jak ja go nienawidzę!

- Ja też cię dobiję, Matt. Muszę wyjechać na weekend.

- Dokąd? – Shadows zrobił przerażoną minę.

- Do Nowego Jorku. Przyjaciel moich rodziców ma kłopoty i poprosił, żebym mu pomogła.

- To na Wschodnim Wybrzeżu już nie ma adwokatów?

- Matt, to jest przyjaciel rodziny. Nie mogłam odmówić. Zresztą nie chciałam. Facet jest chirurgiem znanym na całe wybrzeże. Jeśli wygram tą sprawę, podniosę sobie prestiż. Muszę pracować i chcę. Nie zachowuj się jak rozkapryszone dziecko. Przecież wrócę. To tylko trzy dni. A do piętnastego mamy jeszcze trochę czasu.

- Nie wiem skąd u ciebie taki spokój. Mnie aż kurwa nosi. Mam ochotę tam wrócić i zajebać Larry’emu.

- Ale tego nie zrobisz. Prawda?

- Nie zrobię. Chodź, pójdziemy się napić. Muszę się zrelaksować.

            No i się zrelaksował. Oboje się upiliśmy do takiego stanu, że do domu wracaliśmy chwiejnym krokiem. Gdy tylko weszliśmy do mojego mieszkania, Matt walnął się na kanapę i odchylił głowę do tyłu, zamykając oczy.

- Wiesz czego mi do szczęścia brakuje? – wybełkotał niewyraźnie. Ja wcale nie byłam lepsza. Język mi się plątał i miałam trudności z wyrażeniem opinii.

- No czego? – kołysząc biodrami podeszłam do Matta i klęknęłam między jego udami, rozpinając mu rozporek.

- Żebyś mi obciągnęła. – spojrzał na mnie tak, jakby z jednej strony wstydził się tego, co powiedział. Z drugiej strony w oczach zapłonął mu ogień. Widać było, że był bardzo napalony.

- Nieco bezpośredni jesteś, ale co tam… - ściągnęłam jego dżinsy i zsunęłam bokserki. Twardy penis aż prosił się o porządne ssanie. Położyłam dłonie na udach Matta i natychmiast wzięłam się do pracy. Zassałam usta na główce fiuta i polizałam kilka razy, a Matt pogładził mnie po policzku i przygryzł wargę.

- Włóż go do ust… O tak… Idealnie. – zrobiłam o co poprosił, a on zamknął oczy i zaczął głębiej oddychać. Zaczęłam ssać go coraz namiętniej, co chwilę liżąc na całej długości, a dłońmi ugniatałam pełne jądra. Matt dyszał coraz głośniej i wiedziałam, że jak przyśpieszę, to dojdzie. Bardzo chciałam znowu poczuć jego smak. Zacisnęłam dłoń na jego penisie i masując go z góry na dół, zaczęłam mocniej ssać i lizać koronę. Matt położył dłonie na moich ramionach, wygiął ciało do tyłu i jęknął: - Tak, maleńka… Ssij go… Głębiej, Kate… Głębiej… O kurwa!! Dochodzę, aachhh… - gorąca sperma zalewała moje usta, a ja spijałam każdą kroplę. Matt smakował pierwszorzędnie. Po wszystkim, usiadłam na podłodze i uśmiechnęłam się do niego. Sanders nie czekał na zaproszenie. Jednym ruchem ręki pozbawił mnie dolnej części garderoby, wsunął we mnie palce i po upewnieniu się, że jestem dość wilgotna, wszedł we mnie wciąż twardym penisem. Wchodził we mnie coraz mocniej, uderzając w moje biodra, a ja odwzajemniałam każde pchnięcie. Pieprzyliśmy się jak nienasyceni. Matt wyczyniał z moim ciałem takie cuda… Wciąż było mi mało. Jęczałam głośno, mając gdzieś sąsiadów z bloku, i to że Tom mógł wrócić w każdej chwili. W tamtym momencie kompletnie się zatraciłam…

            Ocknęłam się w środku nocy na dywanie w salonie. Matt leżał obok mnie. Oboje byliśmy nadzy od pasa w dół, więc szybko go obudziłam i pogoniłam do sypialni. Wciąż czułam skutki picia alkoholu i bałam się, że do rana nie wytrzeźwieję… A tego jeszcze nie było, żebym pijana lub na kacu poszła do pracy. Musiałam wytrzeźwieć. Poszłam pod zimny prysznic, po czym zrobiłam sobie gorącej herbaty, zażyłam dwie tabletki na ból głowy i wróciłam do łóżka. Gdy zamykałam oczy, dochodziła piąta nad ranem. Przede mną były tylko dwie godziny snu, zanim zadzwoniłby budzik…

28 Września 2012, Piątek

            Wylądowałam w Nowym Jorku po osiemnastej. Matt odprowadził mnie na samolot i obiecał, że przez cały weekend będzie siedział w studiu i dogrywał piosenki, żeby za bardzo za mną nie tęsknić. Wariat. Na lotnisku kręciło się mnóstwo ludzi, zaczęłam się więc rozglądać za informacją o postoju taksówek, żeby jak najszybciej dojechać do domu Resenberga. Nagle w tłumie ludzi oczekujących na swoich bliskich, zobaczyłam młodego człowieka trzymającego tabliczkę z moim imieniem i nazwiskiem. Podeszłam bliżej i zapytałam:

- Chase? To ty?

- Cześć, Kate! Kopę lat! – Chase uśmiechnął się do mnie, schował tabliczkę do teczki i uścisnął mnie na przywitanie. Następnie chwycił moją niewielką walizkę i ruszyliśmy na parking.

- No, trochę minęło. Co słychać?

- Wszystko po staremu. Skończyłem studia, jestem stomatologiem, mam swoją klinikę w tym samym budynku co ojciec… A co u ciebie? Pewnie jako pani prawnik masz masę pracy, co?

- Nie narzekam. Choć bywają dni, że marzę o urlopie.

- Dziękuję, że przyjechałaś. Ojciec kompletnie się załamał. Tyle lat ciężkiej pracy… A w ciągu kilku dni wszystko może się zawalić.

- Postaram się pomóc. To miłe, że zwrócił się właśnie do mnie.

- Nigdy nie musieliśmy korzystać z pomocy adwokatów, więc tata uznał że mogłabyś kogoś polecić. Nie sądził, że sama będziesz chciała go bronić.

- Nie wyobrażałam sobie, że miałabym go zostawić w potrzebie. Tyle razy pomagał rodzicom… - nim się zorientowałam, jechaliśmy w stronę obrzeży Nowego Jorku, gdzie Rosenbergowie mieli duży dom, a obie kliniki mieściły się tuż obok. Po niecałej godzinie od wyjazdu z lotniska, dotarliśmy na miejsce. Dom Dwighta i jego żony był zbudowany z czerwonej cegły, białe ramy okienne przyjemnie się kontrastowały z czerwienią. Przed domem znajdował się spory ogród, kilka drzew… Typowy dom, dla szczęśliwej i kochającej się rodziny. Od razu pomyślałam o Shadsie i o mnie. Kiedyś pewnie nadejdzie czas, że będziemy musieli porozmawiać o przyszłości i o tym, czy zamieszkamy razem. O ile po powrocie z trasy, wciąż będziemy pragnąć siebie tak, jak teraz…

poniedziałek, 23 maja 2016

Odcinek 29



                                                      Girls Aloud "The loving kind"

22 Września 2012, Sobota

            Chłodne powietrze pieściło moje nagie ciało. Otworzyłam jedno oko i zorientowałam się, że znajduję się w sypialni Matta. Ale miejsce obok mnie było puste. Odwróciłam głowę w drugą stronę i jedyne co zobaczyłam to uchylone drzwi na taras i słońce, które oślepiało mnie swoim blaskiem. Nagle poczułam na łydkach czyjeś dłonie. Wtuliłam więc twarz w poduszkę i uśmiechnęłam się.

- Już myślałam, że do mnie nie przyjdziesz. – namiętne wargi Matta poznałabym na końcu świata. Zaczął całować tył moich nóg, sunąc od łydek, poprzez uda, aż dotarł do pośladków. Jego jedna dłoń delikatnie pieściła moje plecy, a druga podążała śladem ust. Gdy dotarł do kręgosłupa, rozchylił moje nogi i klęknął między nimi.

- Postanowiłem namówić cię na coś nowego. Mam nadzieję, że ci się spodoba, moja słodka Kate… - Od razu zaczęłam gorączkowo myśleć, co takiego wymyślił. Szybko przeleciałam wydarzenia z poprzedniego wieczoru… Zaraz po wywiadzie byliśmy nad basenem, potem trochę tańczyliśmy, a Matt korzystając z przyciemnionego światła na parkiecie, strzelił mi placówkę. Do domy wróciliśmy grubo po trzeciej nad ranem… Obiecywałam mu coś? Matko jedyna! On chciał przelecieć mój tyłek! Odwróciłam się gwałtownie i spojrzałam na Matta.

- Ale, ja… - chciałam coś powiedzieć. Cokolwiek. Że nigdy tego nie robiłam. Że to co wczoraj powiedziałam, było pod wpływem chwili, alkoholu… Matt jedynie uśmiechnął się do mnie, po czym zza pleców wyciągnął buteleczkę z jakimś płynem. Domyśliłam się, że to żel nawilżający, lub coś w tym rodzaju.

- Kate, nigdy bym cię nie skrzywdził. Spróbujemy, a jeśli nie będzie ci się podobało lub coś cię zaboli, od razu przestanę. Po prostu… Masz taki apetyczny tyłeczek, że nie mogę myśleć o niczym innym. Zaufaj mi, proszę. – spojrzałam na niego, po czym kiwnęłam głową i położyłam się na brzuchu. Matt nachylił się nade mną i ustami zaczął obcałowywać moje ciało. Czułam się coraz bardziej rozluźniona i coraz bardziej podniecona. Gdy jego dłoń musnęła jeden pośladek, rozchyliłam uda. Matt odnalazł drogę do mojej cipki i wsunął w nią palce. – Taka mokra… I taka ciasna…

            Jego palce wsuwały się we mnie powoli, ale głęboko… coraz głębiej… Matt zmienił kąt natarcia i zaczął wkładać je szybciej… i mocniej… i szybciej… Nie wytrzymałam i podniosłam się do pozycji na czworaka, a Matt w ułamku sekundy zamienił palce na swojego penisa. Wszedł we mnie do końca i zaczął się poruszać. Jego dłonie masowały moje pośladki, biodra, a on chodził głębiej i głębiej. Oboje wspinaliśmy się na szczyt, na który tak bardzo chcieliśmy dotrzeć. Gdy poczułam jak ciepło oblewa moje ciało, Matt również to wyczuł. Wyszedł ze mnie zostawiając po sobie bolesną pustkę i powoli wszedł w mój tyłek. Poczułam dziwny ucisk. Matt zorientował się, że się spięłam, więc sięgnął dłonią do mojej cipki i palcami zaczął ją masować, dodatkowo wkładając w nią palec. Rozluźnił mnie w ten sposób i po chwili ucisk ustąpił, a na jego miejscu pojawiła się ogromna przyjemność. Matt wchodził we mnie coraz pewniej, jego palce pieściły moją cipkę, a usta odnalazły drogę do szyi, którą całował i skubał zębami. Zaczęłam jęczeć coraz głośniej i drżeć na całym ciele.

- Jestem blisko… Zbyt blisko… Matt, proszę cię… - wyjęczałam nieskładnie prośbę, choć sama nie wiedziałam o co proszę. By doprowadził mnie na szczyt, czy żeby wyszedł ze mnie, bo ta przyjemność jest zbyt duża…

- O co prosisz, skarbie? Mam wyjść z ciebie?

- Tak… Nie!

- Nie mam zamiaru, kochanie. Dobrze mi w twojej ciasnej dupce… Zbyt dobrze… Zaraz dojdę… - jego biodra przyśpieszyły i teraz wchodził we mnie naprawdę szybko. Poczułam ciarki na całym ciele, nagle zrobiło się bardzo gorąco i zaczęłam szczytować tak intensywnie, jak nigdy dotąd. Nie byłam w stanie nawet nic powiedzieć. Jęczałam tylko i wiłam się na materacu, na który opadłam zaraz po tym jak pierwsza fala powaliła mnie na poduszki…

            Nie wiem co działo się po tym, gdy straciłam świadomość. Leżałam na plecach, łóżko obok mnie było puste a mnie dobiegł szum prysznica. Przekręciłam się na brzuch i dłonią dotknęłam pośladków. Gdy chciałam się podnieść, poczułam lekki ból w okolicach odbytu. Nic dziwnego, Matt naprawdę wchodził we mnie mocno. Szum prysznica ucichł i po chwili drzwi do łazienki się otworzyły i moim oczom ukazał się Matt. Był kompletnie nagi, po jego ciele spływały strużki wody. Był to niezwykle podniecający widok, więc mimowolnie oblizałam usta. Shadows jedynie pokręcił głową i uśmiechnął się bezczelnie.

- Nic z tego, skarbie. Dam ci odetchnąć.

- Ale dlaczego?

- Bo dałem ci naprawdę ostry wycisk. Poza tym nie możemy ciągle kotłować się w pościeli. Za szybko byś się mną znudziła.

- Jesteś okropny! Idę pod prysznic! – odrzuciłam prześcieradło na bok i wstałam. Gdy jednak zrobiłam pierwszy krok, zrozumiałam co miał na myśli mówiąc „ostry wycisk”. Bolał mnie tyłek i nawet cipka! Powlokłam się do łazienki, odkręciłam wodę i wślizgnęłam się do środka. Gdy pierwsze krople spadły na moją twarz, zamknęłam oczy…

            Godzinę później, siedzieliśmy oboje na tarasie i jedliśmy obiad. Znalazłam w lodówce Matta steki z łososia, ziemniaki i warzywa na sałatkę. Chociaż Matt miał ochotę na pizzę, przekonałam go, że jeszcze będzie miał szansę objadać się śmieciowym żarciem. Póki trasa się nie zaczęła, postanowiłam zapewnić mu zdrowe jedzenie.

- Wiesz już kiedy wyruszacie w trasę? – zapytałam pomiędzy kęsami pysznej ryby.

- Nie. W poniedziałek spotykamy się z Larrym, wtedy nam powie.

- Myślisz, że posłuchał cię i pozwoli wam najpierw zacząć trasę od Stanów?

- Mam nadzieję. Gdy z nim rozmawiałem, był skłonny nam ustąpić. Ale cholera wie, co strzeli mu do łba. Nigdy nie wiem, o czym w danym momencie myśli. Chłopaki też by woleli, żeby trasa zaczęła się tu, w Stanach. Mógłbym cię jeszcze widywać, zanim polecimy dalej. – uśmiechnęłam się na tą myśl. Nie chciałam rozstawać się z Mattem, ale zdawałam sobie sprawę, że zespół jest dla niego bardzo ważny, chłopaki byli jak rodzina. Nie mogłam i nie chciałam stawać mu na drodze do sukcesu. Poza tym miałam też swoje obowiązki. Nie chciałam zawieść rodziców…

- Co ma być, to będzie. Rozłąka też dobrze nam zrobi. Przekonamy się czy to, co nas łączy jest na tyle mocne, że przetrwa tych kilka miesięcy.

- Mówisz tak, jakbyś w nas wątpiła, Kate. – Matt spojrzał na mnie jakby nie rozumiał co powiedziałam.

- Nie wątpię w nas, Matt. Ale jeśli po tej trasie nic się między nami nie zmieni, to znaczy że naprawdę już nic nas nie ruszy. Ani napalone fanki, ani zazdrość ludzka, ani pojebana Michelle, która wkurwia mnie na każdym kroku.

- Nie myśl o niej. Jeśli chcesz, porozmawiam z nią i dam jej do zrozumienia, że ma się od ciebie odczepić.

- Ode mnie i od ciebie! Ale nie, nie chcę. Daj sobie spokój. Jak z nią pogadasz, to tylko bardziej się wkurwi i jeszcze popsuje twoje relacje z Brianem. A tego bym nie chciała. – uśmiechnęłam się do Matta i dokończyłam swój obiad.

            Późnym popołudniem namówiłam Matta, żeby resztę weekendu spędził u mnie. Sama musiałam zmienić ubranie, bo nie zamierzałam spędzić dwóch dni w tych samych majtkach i sukience. Pojechaliśmy więc do mojego mieszkania, otworzyłam drzwi i wpuściłam Matta do środka.

- Może zrobisz nam drinka, a ja w tym czasie zmienię ciuchy? Potem możemy zamówić sobie sushi. Co ty na to?

- Mam jeść rybę całe dnie? Kate, zlituj się nade mną, kobieto!

- Cholera, nie pomyślałam. Sorry! To zamów co chcesz. Mogą to być nawet frytki.

- Chińszczyzna. Pasuje?

- Jasne! – ruszyłam w kierunku sypialni, po drodze mijając pokój dla gości, który zajmował Tom. Światło było włączone, ale Toma nigdzie nie było. Wkurwiłam się, że marnuje energię. Uchyliłam drzwi i moim oczom ukazała się scena rodem z filmu erotycznego. Na łóżku leżał nagi Tom, a na nim siedziała Val! Prześcieradło zasłaniało jej pośladki, siedziała tyłem do drzwi, więc nie widziała mnie. Ujeżdżała mojego brata, jęcząc przy tym zmysłowo. Gdy odrzuciła do tyłu włosy, wycofałam się z pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i poszłam do swojej sypialni. Założyłam czystą bieliznę, szorty oraz koszulkę i poszłam do salonu, gdzie Matt właśnie przerzucał kanały w telewizji.

- Nie zdziw się tylko… - wolałam go uprzedzić, nim wpadnie w korytarzu na nagą Val.

- Dlaczego?

- Właśnie odkryłam w sypialni Toma, Valary. Bzykali się. I to dość namiętnie. – Matt wyszczerzył zęby i poderwał się z sofy.

- Serio? Muszę to zobaczyć! – złapałam go za rękę i posadziłam na miejscu.

- Oszalałeś? Zostaw ich w spokoju. Daj im chociaż dojść, wariacie! – roześmiałam się. Swoją drogą, że nie usłyszeli nas gdy wróciliśmy do domu? Najwyraźniej byli sobą bardzo zajęci. Ogólnie rzecz biorąc nie chciałam żeby Tom sprowadzał mi do domu panienki, ale Val nie była pierwszą lepszą. I choć myśl o tym, że razem z Mattem będą dziś w nocy przebywać pod jednym dachem nie napawała mnie spokojem, postanowiłam nic nie mówić na ten temat.

- No dobra. Zresztą, Tom i tak mi wszystko opowie. – zrobiłam minę jak zdziwiony karp.

- Tom ci się zwierza?

- Głównie chwali się swoimi podbojami. Pewnie nawet nie wiesz ile panienek zaliczył odkąd wrócił do domu, co?

- I ty wierzysz we wszystko? Matt, błagam cię… Nie bądź naiwny. Tom po prostu chce ci zaimponować. Wszyscy dobrze wiedzą jak wygląda życie rockmana. Laski, fanki i seks do rana.

- To twój brat. Ty go znasz lepiej niż ja, Kate.

- Kiedyś go znałam… Potem zmienił się w zupełnie obcego człowieka… - rzuciłam nieświadoma tego, że zaczęłam rozmowę o moim życiu prywatnym.

- Co masz na myśli? – zanim powiedziałam więcej, usłyszałam dzwonek do drzwi. Dostawca chińszczyzny…

            Pół godziny później Matt siedział na moim łóżku w sypialni, a ja leżałam z głową na jego kolanach.

- Co ci powiedział Tom? Że skąd wrócił do Huntington?

- Powiedział, że podróżował po Europie. – wbiłam wzrok w sufit i roześmiałam się. – Kłamał, tak?

- Tom siedział w więzieniu, Matt. I to nie za kradzież gazety z kiosku.

- A za co?

- Handel narkotykami, włamanie, pobicie… Nazbierało się tego. Wyszedł kilka miesięcy temu za dobre sprawowanie. Nie mamy żadnej rodziny, ma tylko mnie, ja jego, więc pozwoliłam mu zamieszkać u mnie.

- To nie wszystko, prawda? – Matt jakby wiedział że jest coś jeszcze… Coś, o czym ciężko było mi opowiadać.

- Tom chciał, żebym mu pomogła, dała pieniądze… Odmówiłam. Więc wrócił do domu zaraz po pogrzebie rodziców, pobił mnie i zabrał biżuterię, aby ją sprzedać. Gdy policja go aresztowała, chciał żebym go wyciągnęła, ale odmówiłam. Odgrażał się, że mi tego nie daruje… Więc gdy kilka miesięcy zjawił się w moim mieszkaniu, naprawdę się wystraszyłam.

- Kurwa, zatłukę gnoja! Specjalnie mi nic nie powiedział podczas przesłuchania, bo wiedział że go nie wezmę do zespołu. Wywalę go, kurwa! – Matt naprawdę się wściekł. Już dawno nie widziałam go w takim stanie. Brakowało tylko, żeby zaczął toczyć pianę z ust… Zerwał się z łóżka i ruszył do drzwi. W ostatniej chwili udało mi się go zatrzymać. Chwyciłam Matta za ramiona i powiedziałam:

- Matt, nie rób tego. Błagam cię. Jeśli go wywalisz, dam sobie rękę uciąć, że on znowu wróci do dawnych „zwyczajów”. Widzę, że perkusja daje mu mnóstwo radości. Nie odbierajmy mu tego. Może to jest sposób na to, żeby się zmienił… Odkąd się pojawił, nie pokłóciliśmy się ani razu, stanął po mojej stronie gdy chodziło o Amy. Nawet pobił Chrisa za to, co mi zrobił. To znaczy nie osobiście, bo od razu by trafił za kratki, ale wynajął kogoś. Proszę cię, nie wyrzucaj go z zespołu. Obiecuję, że nie sprawi wam kłopotu.

- Kate, on cię pobił! Jak mam mu zaufać? Skąd mam mieć pewność, że tego znowu nie zrobi, gdy czegoś mu odmówisz?

- Nie zrobi tego. Widzę, że mu zależy na mnie. Proszę. Daj mu szansę, Matt. Porozmawiam z nim jak będziemy sami.

- Kate, nie wspomnę o kłamstwie o więzieniu, ale muszę go opierdolić o to, że cię uderzył!

- To było dawno i on tego żałuje. Zostaw to, proszę. Daj spokój. Zobaczymy co się będzie działo. Jeśli odwali jakiś numer, wtedy z nim pogadasz, dobrze? – Matt objął mnie ramieniem i przytulił do piersi. Wyraźnie słyszałam rozszalałe bicie jego serca. Naprawdę się przejął tym, co mu powiedziałam.

- Dobrze. Ale tylko dlatego, że mnie poprosiłaś. Inaczej już by miał twarz rozwaloną na miazgę.

- Dziękuję. – wspięłam się na palce i pocałowałam go w usta. Matt przez chwilę pieścił moje wargi swoimi aż w końcu oderwał mnie od siebie i zaprowadził do łóżka. Ułożył mnie na materacu zdjął ubranie i okrył kołdrą.

- Nie masz za co dziękować, Kate. Nie mogę znieść myśli, że własny brat cię skrzywdził. Ale uszanuję twoją decyzję. Odpocznij tymczasem, a ja posiedzę przy tobie. – Matt usiadł obok mnie w samych bokserkach, ja położyłam głowę na jego udach i wpatrując się w jego zielone oczy, powoli zapadłam w sen. Ostatnią moją myślą było to, że tak bardzo kocham Matta…

Matt

         Nie mogłem zasnąć po tym, co usłyszałem od Kate. Nie mieściło mi się w głowie, jak Tom mógł nas tak oszukać i na dodatek gdy powiedziała mi, że ją pobił… Miałem ochotę zatłuc tego kłamliwego gnoja! Niestety musiałem uszanować jej prośbę. Ale odtąd zamierzałem mieć gówniarza na oku. A jeśli choćby tknie Kate, zabiję! Własnymi rękami!
Spojrzałem na śpiącą Kate i zamyśliłem się. Sytuacja z Amy… Myślałem, że nie przejdziemy tego. Bałem się jak diabli, że ona nie zrozumie, że nie uwierzy, że będzie się litować. Kate jednak pokazała mi zupełnie inne oblicze… Uniosła się dumą i w ten sposób sprawiła, że zrozumiałem moje uczucia wobec niej. A one były proste. Kochałem Kate. Zakochałem się w niej już dawno temu… Nie, gdy kochaliśmy się na łodzi. Gdy przyjechała do studia oddać mi koszulkę. Zobaczyłem wtedy w jej oczach coś, co nie dało mi zasnąć. Jakby odrazę, że widziała Val obok mnie, która dochodziła bawiąc się moją ręką… Zupełnie jakby Kate miała mnie za jakiegoś dziwkarza. Wtedy postanowiłem, że ją zdobędę. Wtedy też się zakochałem. Ta kobieta znaczyła dla mnie więcej, niż bym przypuszczał. Uwielbiałem patrzeć na jej uśmiech. A kiedy się wkurwiała, to serio miałem erekcję! Złościła się tak słodko, że zawsze mi stawał. No oszaleć przy niej idzie!           
Kate jęknęła cicho i wymamrotała coś przez sen. Odgarnąłem jej włosy z twarzy, poprawiłem kołdrę i dotknąłem jej policzka.
- Kocham cię, moja słodka Kate. – szepnąłem, po czym ułożyłem się obok niej na materacu i wtuliłem w jej ciepłe, nagie ciało… Czemu tylko nie umiałem powiedzieć jej tego na głos?

czwartek, 19 maja 2016

Odcinek 28

Zapraszam!!
                         
                                                       Dirty Heads "That's all I need"



21 Września 2012, Piątek

           Nadszedł dzień imprezy. Nie poszłam dziś do pracy, a zamiast harówki zafundowałam sobie pobyt w Spa i u kosmetyczki. Potem fryzjerka, która zakręciła moje włosy w lekkie loki, gdzieniegdzie podpięła je wsuwkami i efekt był piorunujący. W domu czekała na mnie już sukienka, którą kupiłam wczoraj wracając z pracy. Była to czarna prosta kreacja, nieco w gotyckim stylu, sięgająca przed kolano, z długimi rękawami, podszyta koronką. Wybrałam do niej glany, które sięgały mi nieco poza kostkę. Tak odstawiona wsiadłam do zamówionej taksówki i kazałam się zawieźć do jednego z klubów.

            „Mondrian’s Skybar” był lokalem w centrum Hollywood. Usytuowany na dachu hotelu Mondrian pozwalał gościom delektować się pysznymi drinkami, posiadał basen i oszklony sufit, dzięki czemu obserwacja nieba dodawała miłego dla oka wrażenia. Wysiadłam z taksówki, facet z obsługi zaprowadził mnie do windy i odesłał na samą górę. W południe chłopaki udzielili wywiadu dla kilkunastu dziennikarzy, ale przygotowani byli na dodatkowe pytania w trakcie imprezy. Zerknęłam w lusterko umieszczone w windzie, przejechałam pomadką po ustach, oblizałam wargi i wyszłam z windy, gdy tylko drzwi się otworzyły.

            Wszędzie kręcili się ludzie, w tle słychać było muzykę. Dojrzałam Briana, który pogrążony w rozmowie z Michelle, coś zawzięcie jej tłumaczył. Swoją drogą, nie spodziewałam się że też tu będzie, aczkolwiek była dziewczyną Gatesa, więc to było naturalne. Ruszyłam na poszukiwania Matta, po drodze witając się z Danem, Johnnym i Zackiem, który obejmował swoją dziewczynę, Meaghan. Matta dostrzegłam przy barze. Stał do mnie plecami, więc nie wiedział, że się zakradałam. Podeszłam bliżej i objęłam go w pasie, dotykając dłońmi stalowych mięśni jego brzucha.

- Hej, przystojniaku. – Matt odwrócił się zaskoczony, po czym przyjrzał mi się uważnie. Chwycił mnie za dłoń, obrócił dwa razy i złożył na moich ustach namiętny pocałunek. Od razu poczułam przyjemne mrowienie w dole brzucha.

- Wyglądasz zabójczo, Kate.

- Dziękuję. Jak wywiad?

- W porządku. Zajęło nam to cztery godziny. Teraz też reporterzy ciągle się tu gdzieś kręcą w pobliżu, podchodzą, pytają… - nie zdążył dokończyć, gdy jakiś paparazzi podszedł i pstryknął nam zdjęcie, oślepiając mnie fleszem.

- No to jutro będziemy na okładkach…

- Hej, chyba się tym nie przejmujesz? – Matt dotknął mojego policzka i pocałował mnie tuż za uchem.

- Nie. Chyba nie…

- No to dobrze. Zamówię ci drinka i siądziemy sobie nad basenem.

- Ok. – barman rozlał nam po kieliszku tequili, który od razu wypiłam, a potem kolejny i jeszcze jeden. Przyjemne ciepło rozlało się w moim gardle i od razu przestałam się przejmować jutrzejszymi okładkami w brukowcach.

            Pół godziny później siedzieliśmy nad basenem. Chłopaki dołączyli do nas razem z dziewczynami i zebraliśmy się przy dużym stole umiejscowionym przy samej wodzie. Nawet Val się pojawiła co mnie ucieszyło, bo z dziewczyn bliżej znałam tak naprawdę tylko ją. Zauważyłam w pewnym momencie, że Tom pożerał ją wzrokiem. Mało tego, Val posyłałam mu spojrzenia, które aż iskrzyły. Czyżby mój brat zamierzał zaliczyć byłą pannę Matta? No patologia, jak słowo daję. Wszyscy bawiliśmy się doskonale. Nawet Michelle uśmiechała się do mnie, choć nie miałam do niej za grosz zaufania i czułam szóstym zmysłem, że ta kobieta jeszcze napsuje mi krwi. W pewnym momencie Matt wyciągnął mnie na taras, żeby pokazać mi widok, ale Larry przyszedł i zgarnął gdzieś chłopaków, żeby omówić jakąś niecierpiącą zwłoki sprawę. Stałam na tarasie z lampką szampana, gdy nagle nie wiem skąd pojawiła się obok mnie Michelle.

- Kate, ty jesteś naprawdę naiwna. Myślisz, że wyjazd w trasę nic między wami nie zmieni?

- Tak, tak właśnie myślę. Mamy do siebie zaufanie z Mattem i proszę, daj sobie spokój z tymi durnymi tekstami, ok?

- Zapomniałaś o jednym, drobnym szczególe, moja droga. To ja będę z nimi przebywać w autobusie, w hotelach… Matt już nie raz „pomylił” w nocy pokoje hotelowe.

- Michelle, ja naprawdę nie wiem co ty chcesz osiągnąć. Matt nie jest tobą zainteresowany i niech to wreszcie dotrze do twojej głowy. Matt mnie nie zdradzi. Nigdy.

- Czyżby? Więc nie powiedział ci, że spotkał się ze mną kilka razy w zeszłym tygodniu? – nawet na nią nie spojrzałam, choć w środku aż się zagotowałam ze złości, a zaciśnięte palce o mały włos nie zmiażdżyły kieliszka z szampanem, który trzymałam w dłoni. Nie widziałam Matta ani razu w zeszłym tygodniu. Dzwonił do mnie kilka razy wprawdzie, ale… Gdyby spotkał się z tą wywłoką, to przecież by mi nie powiedział… Odwróciłam się gwałtownie i złapałam Michelle z całej siły za ramię, aż moje palce pozostawiły na jej skórze czerwone ślady.

- Daj mi spokój, kretynko! I trzymaj się od nas z daleka. Następnym razem nie będę taka miła! – syknęłam, po czym odeszłam nie odwracając się do tyłu. Minęłam wszystkich i zeszłam na dół do baru. Zamówiłam potrójną whisky i wypiłam ją duszkiem. Nie minęła minuta, jak poczułam na swoich biodrach czyjeś dłonie. Obejrzałam się przez ramię i mój wzrok spotkał się ze wzrokiem Matta. Nic nie mówił, ale jego mina nie była za wesoła.

- Co się tak gapisz?

- Kate, co się stało? Dlaczego sobie poszłaś?

- Bo miałam ochotę się napić. – kiwnęłam na barmana, pokazując pustą szklankę. Od razu nalał mi kolejną porcję. Zanim zdążyłam ją wypić, Matt zabrał szkło i sam je opróżnił. – Ej! To moje.

- Tobie już starczy. – złapał mnie za dłoń i wyprowadził z baru wprost za stanowisko DJ-a. Za jego plecami była ciężka zasłona oraz marmurowe filary. Matt wcisnął mnie między nie aż oparłam się o jakąś skrzynię, zapewne ze sprzętem nagłaśniającym. – Powiesz mi do ciężkiej cholery co się dzieje? Wyglądasz jakbyś miała ochotę kogoś zamordować!

- Bo mam! Ciebie i twoją kochanicę!

- O czym ty mówisz?

- O tej twojej pojebanej Michelle.

- Co ona ci znowu nagadała? I czemu ty wierzysz we wszystko co mówi ta debilka?

- Podobno spotkaliście się kilka razy w zeszłym tygodniu. Akurat wtedy, kiedy nie widziałeś się ze mną. Cóż za zbieg okoliczności!

- Nie spotkałem się z nią! Dlaczego miałbym to zrobić? I dlaczego to jej wierzysz, a nie mi?! – głos Matta aż zadrżał, z oczu ciskały mi pioruny i miałam wrażenie, że zaraz coś rozwali. Zaczęłam się niepewnie rozglądać za miejscem schronienia.

- Brzmiała bardzo przekonująco!

- Kate, całe dnie i noce spędzałem w studiu! Zapytaj chłopaków, jeśli mi nie wierzysz.

- Taa, akurat oni powiedzą mi prawdę. Nie jestem naiwna, Matt!

- Brian też? Myślisz, że będzie mnie krył? Myślisz, że co mogłem mu powiedzieć? „Stary, kryj mnie przed Kate, a ja pójdę wypieprzyć Michelle” Czy ty wiesz jak niedorzecznie to brzmi?! Zastanów się! – nagle poczułam się bardzo idiotycznie. Michelle ewidentnie chciała nas rozdzielić, jedyne co jej się na razie udawało, to zaszczepić we mnie niepewność i wywołać kłótnię między mną, a Mattem.

- Ostrzegam cię, Matt: jeśli w trakcie twojej trasy dojdą do mnie jakieś kolejne wiadomości, dowiem się że mnie zdradzasz, to koniec z nami. A co do Michelle, jeśli jeszcze raz ten wypchany cellulitem pukiel włosów się do ciebie zbliży, to rozniosę ją w drobny mak!

- Nie będziesz musiała brudzić sobie rączek, skarbie. Jestem ci wierny i tak pozostanie. Miałaś mi ufać… – Matt zaczął się do mnie zbliżać. Jego ciało, tak ponętne, wytatuowane… było coraz bliżej. Poczułam, że zrobiło się bardzo gorąco. A przecież w klubie była klimatyzacja… Dziwne… Nim zdążyłam dodać coś jeszcze, jego usta wpiły się w moje. Język wdarł się do środka, a mój zaczął go masować i pieścić. Matt chwycił moje dłonie, przycisnął je do skrzyni nad moją głową, a wolną ręką sięgnął do mojej piersi. Zaczął ją ugniatać przez materiał sukienki i mruczał z zadowolenia nie przerywając pocałunku. Niezdolna do logicznego myślenia, wyrwałam dłonie z jego uścisku i zdjęłam swoje majtki. Matt spojrzał na mnie zachwycony, po czym rozpiął pasek i rozporek spodni i zsunął je w dół wraz z bokserkami. Wciągnął mnie na swoje biodra i posadził na mniejszej skrzyni, która stała tuż obok nas. Rozejrzał się niepewnie dookoła, po czym uśmiechnął bezczelnie i pchnął mnie na płaską, drewnianą powierzchnię. Leżałam przed nim bez bielizny, otwarta i cholernie gotowa. Matt przyciągnął mnie bliżej siebie i wbił się w moją cipkę z głośnym jękiem wydobywającym się z jego ust. Podparłam się na łokciach, oblizałam usta i nie wiem czy to wina alkoholu, czy tego że nie kochaliśmy się od ponad tygodnia, ale nagle usłyszałam swój własny głos, mówiący:

- Pieprz mnie, Matt!

- Mała, nie wiesz co mówisz! – ścisnął dłonią moje biodro, drugą złapał mnie za kark, jak dzikie kocię i zaczął we mnie wchodzić gwałtownie i mocno. Jego kutas pchał się coraz głębiej, a moja cipka zachłannie go przyjmowała. Czułam na pośladkach szorstkie drewno i wiedziałam, że rano będę miała podrapany tyłek, ale w tamtym momencie był to najmniejszy problem. Pragnęłam zatracić się w tym dzikim seksie z Mattem, a on zdawał się chcieć tego samego. Pieprzyliśmy się jak dzikie króliki, jak słowo daję. Nawet przez głośną muzykę słyszałam trzeszczenie skrzyni. Nagle Matt wyszedł ze mnie, postawił mnie na podłodze, zgiął moją nogę w kolanie i wszedł we mnie na stojąco. Objął mnie ciasno ramieniem i wchodził we mnie jęcząc głośno. Czułam, że jeszcze chwila i dojdę. Matt też to wyczuł i przyśpieszył. Wpiłam się ustami w jego wargi i wtedy zaczęłam szczytować. Poczułam intensywne skurcze w cipce, które Matt potęgował, masując moją łechtaczkę. Stojąc na jednej nodze, gdyż moja druga kończyna dolna, oplatała Sandersowe biodro, wiłam się w jego ramionach, a Matt trzymał mnie mocno żebym nie upadła. Ledwo doszłam do siebie, a on wyszedł ze mnie, obrócił mnie tyłem do siebie, kazał się lekko pochylić i wszedł we mnie od tyłu.

- Kiedyś przelecę ten twój ciasny tyłeczek, mała.

- Kiedy tylko zechcesz! – jęknęłam i poczułam jak kolejny orgazm zbliża się coraz szybciej wraz z każdym pchnięciem Matta. Jego dłonie wbijały się w moje pośladki, a co kilka pchnięć, Matt wymierzał mi mocne klapsy. W ogóle mnie to nie bolało, bo czułam wszechogarniający ogień. Moja cipka pulsowała coraz intensywniej, dłonie zaciskały się na skrzyni, a nogi drżały po poprzednim orgazmie.

- Zaraz dojdę, mała. Dojdź ze mną. – moje ciało posłusznie spełniło jego prośbę i po sekundzie zaczęłam dochodzić.

- Tak!! Matt, o Boże… Dochodzę!! Aaaaccchhhhh… Matt, tak…. Mocniej!!

- Kurwa, ależ ty jesteś ciasna… Kate!! Dochodzę… Aaaaaaaaaaaaaa!! – poczułam jak wlewał się we mnie i zdałam sobie sprawę, że to już czas, kiedy zastrzyk działa. Uśmiechnęłam się do siebie, a po chwili odwróciłam twarz do Matta, który wsunął język w moje usta i pocałował namiętnie. – To było… Kate… Dojść w tobie… Coś tak zajebistego, że nie potrafię tego opisać.

- Mi też się podobało! – Matt wysunął się ze mnie a ja poczułam jak po moim udzie spływa jego sperma. Rozejrzałam się w poszukiwaniu czegoś, czym mogłabym się wytrzeć. Matt znalazł pudełko chusteczek i podał mi kilka. Wytarłam się, założyłam majtki i poprawiłam sukienkę.

- W tej kiecce wyglądasz niesamowicie seksownie. Wcale nie chcę wracać do reszty. Wolałbym zostać tu z tobą i znowu się z tobą kochać.

- No to, co zrobiliśmy przed chwilą, kochaniem raczej nie było. My się pieprzyliśmy jak króliki, Matt. – mój facet uśmiechnął się do mnie błyskając białymi zębami, po czym przyciągnął mnie do siebie i dłonią pogładził po gołym udzie.

- I bardzo mi się to podobało. Chodź, pokręcimy się jeszcze z godzinkę i wracamy do domu. – podałam mu dłoń i ruszyliśmy w stronę tarasu, gdzie chłopaki wciąż siedzieli z dziewczynami. Nagle przed nami wyrósł jakiś fotoreporter. Podstawił Shadsowi mikrofon pod nos, a facet obok ustawił kamerę. Chciałam wyswobodzić dłoń z uścisku Matta, ale ten jedynie objął mnie ramieniem.

- Witaj Matt, jesteśmy z magazynu Kerrang. Nie miałem wcześniej szansy z tobą porozmawiać. Zebraliśmy cały materiał do następnego wydania i wybacz ciekawość, ale musimy zadać ci to pytanie. Czy osoba, która obok ciebie stoi, to słynna Kate Morrison, z którą widujemy cię ostatnio? – gdy usłyszałam swoje nazwisko, poczułam jak robię się czerwona. Skąd oni u licha znali moje nazwisko? Matt chyba wyczuł moją panikę, bo objął mnie mocniej, po czym pocałował w skroń.

- Tak, to jest właśnie Kate. Spotykamy się od kilku miesięcy.

- Wspaniale. Pozwolicie, że zrobimy jedno zdjęcie? Chcielibyśmy je umieścić w kolejnym wydaniu. – Matt spojrzał na mnie, a ja kiwnęłam głową ze sztucznym uśmiechem, który mówił: „Przecież jutro i tak wszyscy będą o nas trąbić. Albo w brukowcach, albo tu. Z dwojga złego wolę Kerrang” Matt objął mnie ramieniem, oboje się uśmiechnęliśmy, a po zrobionych zdjęciach, reporter nam podziękował i oddalił się do wyjścia.

            Wróciliśmy na taras, gdzie reszta towarzystwa była już nieźle wstawiona. Laycey siedziała z Gnomkiem przy basenie i wydawali się niesamowicie pogrążeni w jakiejś dyskusji, Meaghan z Zackiem oglądali widoki z tarasu, natomiast Brian kłócił się z Michelle. Ona wymachiwała rękami, a Brian wyglądał na takiego, którego to nieźle bawi. Kiwał jedynie głową i uśmiechał się ironicznie. Ruszyłam na poszukiwania Toma, i owszem znalazłam go. Siedzieli z Val na sofie, która umiejscowiona była pod takim jakby baldachimem i świetnie się bawili.  Tom obejmował Val ramieniem, a ona wtulona w niego masowała ręką jego krocze, co ewidentnie sprawiało mu radochę. Postanowiłam im nie przeszkadzać i wróciłam do Matta, który z konsternacją przyglądał się kłótni Michelle i Briana. Chwyciłam go za rękę i powiedziałam:

- Chyba nic tu po nas. Chodźmy na dół. Pokręcimy się, zatańczymy, a potem wrócimy do domu zrealizować twoje zamiary.

- Och maleńka, mój kutas już na samą myśl o tym co nasz czeka, staje na baczność. – klepnął mnie w pośladki i popchnął delikatnie w stronę schodów na parkiet…