sobota, 23 stycznia 2016

Odcinek 10



Zapraszam! Dzisiaj poznacie Briana, którego będzie sporo w tym opowiadaniu. A już wkrótce poświęcę mu oddzielną historię :D                                              

                                                Avenged Sevenfold "Bat country"

3 Lipca 2012, Wtorek

            Urwałam się z pracy dzisiaj wcześniej, bo Tom miał to swoje przesłuchanie w wytwórni. Obiecałam mu, że z nim pojadę. Wyszłam przed kancelarię, gdzie Tom już na mnie czekał. Chodził w tę i z powrotem i z daleka było widać, jak bardzo był zdenerwowany. Podeszłam do niego i położyłam mu dłoń na ramieniu.

- Nie martw się braciszku. Na pewno się dostaniesz do zespołu.

- Nie wiem, Kate… Boże, w życiu takich nerwów nie miałem. A jak się pomylę?

- To zagrasz jeszcze raz. A teraz chodź już, bo się spóźnimy. – ruszyliśmy w kierunku wytwórni.

            Przed budynkiem kręciło się kilka osób, ale nie wyglądali na potencjalnych perkusistów. Raczej na ludzi z obsługi. Gdzieś mignął mi Dan, a po chwili wpadł na mnie facet, którego widziałam tu ostatnim razem, gdy przyniosłam ubrania Matta. To on wtedy grał w oszklonym pomieszczeniu na gitarze. Burak nawet mnie nie przeprosił, tylko pobiegł dalej. Palant! Weszliśmy do środka, recepcjonistka dała nam plakietki i poszliśmy do znanego mi już pokoju numer dwieście trzy. Wewnątrz panował półmrok, kilka osób siedziało za stołem, a po przeciwnej stronie stała perkusja. Tom podszedł do stołu, podpisał jakieś papiery i usiadł za bębnami. Ja zajęłam miejsce na kanapie, która stała w kącie i po chwili mój brat zaczął grać. Grać? To mało powiedziane. On walił w te talerze jakby go diabeł opętał. Wkładał w to mnóstwo energii. Po kilku minutach skończył, a jakiś facet do niego podszedł i dał mu jakąś kartkę. Wrócił na miejsce, a wtedy w pomieszczeniu rozbrzmiała muzyka, do której Tom dołączył perkusję. Całe przesłuchanie trwało jakieś pół godziny. W końcu w pokoju ktoś włączył światło, a moim oczom ukazał się Matt wraz z Johnnym i innymi chłopakami, a oprócz nich był jeszcze jakiś starszy facet. Tom wstał i podszedł do stołu oddając im kartki, które od nich dostał. Nagle wydał z siebie okrzyk i zaczął skakać do góry jak małpa. Dostał się!! Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się z piskiem na szyję. Tom zaczął nami kręcić, aż w końcu stanął w miejscu.


- Dostałem się! Siostra, będę grał z Avenged Sevenfold!

- Super! Widzisz? Mówiłam ci, że wszystko będzie dobrze. Jestem z ciebie taka dumna! – pocałowałam go w policzek. – Idziemy stąd. Musimy to oblać.

- Jasne! Chińszczyzna? Pizza? Kebab?

- Oszalałeś? Twój awans do zespołu chcesz świętować w kebabie? Zabieram cię do porządnej restauracji! – nagle podszedł do nas ten wytatuowany facet, który wpadł na mnie przed wytwórnią. Trzymał w ręce butelkę szampana i patrzył na mnie wyczekująco.

- Zostańcie z nami na szampana. W końcu mamy co oblewać.

- No… Twoje zdolności we wpadaniu na ludzi i nie przepraszaniu ich za to.

- Mała, sorry… Śpieszyłem się do samochodu po nuty. Przepraszam, że na ciebie wpadłem.

- Spoko. Nic się nie stało. – wyciągnęłam rękę w jego kierunku. – Kate.

- Brian. Tom to twój facet?


- Nie, brat.

- Nieźle wymiata na perkusji. Myślę, że sobie poradzi. Zrobił na nas naprawdę dobre wrażenie. Oczywiście będzie musiał ogarnąć wszystkie kawałki no i pomóc w komponowaniu nowych. Mamy z tym ogromny problem. – po chwili podszedł do nas Matt i wręczył mi kieliszek szampana.

- Jednak namówiłaś brata. Super. Jest naprawdę dobry. – upiłam łyk i z uśmiechem spojrzałam na Toma, który rozmawiał z Johnnym i Danem.

- Tak, był wniebowzięty gdy usłyszał że mam ulotkę i może przyjść na przesłuchanie. Dużo było chętnych?

- Sporo. Ale twój brat okazał się najlepszy.


- No ba! Mając taką siostrę… - Matt spojrzał na mnie uśmiechając się smutno.

- Kate, przepraszam za to, jak się zachowałem wtedy w knajpie.

- Nie szkodzi. Nie pierwszy raz ktoś nie pamięta mojego imienia. Drobiazg.

- Nie drobiazg. Zachowałem się jak palant. Po tym, co stało się na łodzi, ja nie pamiętałem jak się nazywasz… Porażka.

- Matt! Nic się nie stało na łodzi. Jasne? Nie mówmy już o tym. – opróżniłam kieliszek, sięgnęłam po butelkę i sama sobie dolałam.

- Jeszcze raz przepraszam. – Matt nachylił się i delikatnie pocałował mnie w kącik ust. Miałam wrażenie, że czas się zatrzymał. Poczułam zapach jego perfum, które mnie odurzyły. – Mam do napisania parę tekstów. Jakby coś, to jestem w dźwiękoszczelnym. – spojrzałam na niego spod półprzymkniętych powiek, a po chwili już go nie było. Wzięłam głęboki oddech i poszłam szukać Toma. Odnalazłam go wśród chłopaków z zespołu. Przedstawił mnie Zackowi, którego nie udało mi się wcześniej poznać. Wszyscy razem tworzyli naprawdę sympatyczną ekipę. Jedynie Matt był nieobecny. Zamknięty w pomieszczeniu dźwiękoszczelnym, pochylał się nad stertą kartek. Widziałam frustrację w jego oczach. Chyba naprawdę długo nie skomponowali nowych kawałków. Do tego dochodziło ciśnienie od wytwórni i sponsorów. To nie mogło im pomóc. Nagle zrobiło im się mnie strasznie szkoda. Postanowiłam działać. Wparowałam do pomieszczenia jak do siebie, ku zdumieniu Matta zgarnęłam wszystkie kartki na jedną kupkę i powiedziałam:

- Wychodzimy!

- To na razie. – biedny zupełnie nie wiedział o czym mówię.

- Ty też wychodzisz. Przyda wam się odskocznia.


- Mała, nie mogę. Jak do końca tygodnia nie napiszę przynajmniej dwóch piosenek, stracimy kontrakt na nową płytę. Nie mam czasu na odskocznie…

- Matt, wszyscy jesteście sfrustrowani. To widać gołym okiem. Wyjdziemy, rozerwiemy się i gwarantuję, że napiszesz te piosenki.

- No dobra. Ale ja wybieram lokal.

- Ok.

            Karaoke? Serio zgodziłam się na bar karaoke? Musiałam mieć jakąś pomroczność, że dałam się tym wariatom namówić na to miejsce. Od razu na wejściu dałam im do zrozumienia, że ja śpiewać nie będę. Matt się jedynie roześmiał, Brian wepchnął mnie siłą do pomieszczenia, a Tom wygadał wszystkim że najlepiej śpiewam pod prysznicem. Gad jeden musiał mnie słyszeć ostatnim razem gdy u mnie nocował. Postanowiłam że się zemszczę. Koniec z rodzinnymi śniadankami!

            Wszyscy usiedliśmy w loży, zamówiliśmy drinki i patrzyliśmy rozbawieni na osoby, które po kolei występowały. W międzyczasie Zacky zadzwonił po swoją dziewczynę, Meaghan, a Johnny przedstawił mi Lacey, swoją żonę. Dziewczyny wydawały się sympatyczne, więc nie czułam się dziwnie w tłumie tych troglodytów. Po wypiciu kolejnego piwa, nachyliłam się do Matta, który siedział obok mnie i zapytałam:

- A gdzie Val? Nie zadzwonisz po nią?

- Nie ma dzisiaj czasu. A co? Stęskniłaś się za nią? Przecież widziałaś ją ledwo raz.

- Dwa razy.

- Tak? A kiedy był ten drugi raz?

- W zasadzie to pierwszy. Nie pamiętasz już jak przyszłam do studia oddać ci ubrania? Twoja dziewczyna bezwstydnie masturbowała się twoją ręką.

- Za to ty miałaś ogromną ochotę zamienić się z nią miejscami. Widziałem to w twoich oczach. – bezczelny cham! Wcale tak nie było!

- Gówno widziałeś! Spraw sobie okulary albo idź do okulisty, bo oczka ci szwankują.


- Mała, możesz sobie mówić co chcesz, a ja wiem że chętnie powtórzyłabyś to, co robiliśmy na łodzi. – mimowolnie na wspomnienie tamtej nocy, zacisnęłam uda. Nie powiem żeby Matt nie był przystojny. Był i to diabelsko przystojny. Zielone oczy świdrowały mnie na wylot, siedział tak blisko mnie, że widziałam jak pulsuje mu tętno na szyi, a gdy jego dłoń nagle znalazła się na moim udzie, poczułam gorąc oblewający moje ciało. Spojrzałam mu w oczy i wiedziałam co chciał zrobić. Jego dłoń zacisnęła się na materiale dżinsów i gorące usta opadły na moje. Zanim zdążyłam zareagować, całowaliśmy się namiętnie w loży pełnej ludzi. W ogóle nie przejmowałam się obecnością innych. Alkohol szumiał mi w głowie, byłam cholernie napalona, jeszcze moment, a byłam gotowa zacząć się rozbierać. Musiałam to jednak przerwać. Nie zamierzałam stać się zabawką w rękach M. Shadowsa. Położyłam mu dłoń na piersi i lekko odepchnęłam go od siebie. Matt spojrzał na mnie jakby rozczarowany. Sięgnął po swój kufel i wypił zawartość. Ja skorzystałam z okazji i poszłam do toalety. Obmyłam twarz zimną wodą i postanowiłam się ulotnić do domu. Podeszłam do stolika i pożegnałam się ze wszystkimi. Byli w szoku, bo nie wiedzieli co się stało. Właściwie to nic się nie stało. Postanowiłam po prostu trzymać się z dala od Matta. Nie był mi potrzebny przelotny romans. Tom dopadł mnie tuz przy drzwiach.

- Mała, czemu wychodzisz? Nie musisz śpiewać, jeśli nie chcesz!

- Jestem zmęczona, Tom. Poza tym jutro idę do pracy i nie chcę wyglądać jak upiór.

- Zawsze wyglądasz ślicznie.

- Dobra, nie czaruj. Wracasz do siebie, czy nocujesz u mnie?

- Raczej do siebie. Może uda mi się poderwać jakąś niunię, więc nie będę ci sprowadzać lasek na chatę. Zobaczymy się za kilka dni.

- Ok. Pa. –ruszyłam do wyjścia, a wtedy podbiegł do mnie Brian. No kurwa, co to? Wszyscy nagle zaczęli się mną interesować?

- Kate, zaczekaj!

- Stało się coś?

- Nie. Odprowadzę cię do domu. Jest późno, a okolica niezbyt ciekawa.

- Ok. Skoro nie masz nic lepszego do roboty…


- Tam w środku i tak już zaczęło się robić drętwo. Ale dziękuję, że nas wyciągnęłaś. Dawno nigdzie razem nie wychodziliśmy.

- Cieszę się, że mogłam pomóc. Mam nadzieję, że taki wieczór pomoże wam się odstresować i nagracie w końcu tą płytę.

- Ja też.

            Przez resztę drogi oboje milczeliśmy. Każde z nas zatopione było we własnych myślach, ale czułam że Brian chciał mnie o coś zapytać. W końcu nie wytrzymałam i bliżej domu, sama go zapytałam:

- Powiesz mi wreszcie o co chodzi? Czuję, że coś ci chodzi po głowie.

- Aż tak to widać?

- Jak cholera.

- Kate, wybacz mi bezpośredniość, ale zapytam wprost: czy coś cię łączy z Mattem?

- Mnie z Mattem? Nie. Skąd te przypuszczenia? – głupia byłam, że zapytałam. Przecież na bank widział nasz pocałunek.

- A to w loży? To niby co miało być?

- Oj tam… Taki jeden pocałunek.

- Mała… Znam Matta od dziecka. To dobry facet, tylko… Jakby to powiedzieć… Nieco zagubiony.

- Chcesz mnie przed nim ostrzec? Powiedzieć, że jest niestały w uczuciach, chce tylko zaruchać, pobawi się mną i zniknie? To chciałeś powiedzieć?

- Niedokładnie.

- A skąd przypuszczenia Brian, że ja tego chcę? Skąd domysł, że Matt mnie interesuje? To, że kilkanaście minut temu całowałam się z nim w loży, nie znaczy że jutro się do niego wprowadzę i będziemy parą.

- Mała, daj mi dokończyć. Chciałem tylko powiedzieć, że może z zewnątrz Matt to cwaniak, playboy i lekkoduch, ale w rzeczywistości to wrażliwy i inteligentny facet.  I jeśli myślisz o nim na poważnie, to jemu właśnie przyda się taka dziewczyna jak ty.

- Jak ja? Brian, nie znasz mnie. Nic o mnie nie wiesz. Poznaliśmy się kilka godzin temu.

- Wiesz po czym poznałem, że jesteś inna?

- No po czym?

- Bo jako jedyna potrafisz sprawić, że Matt skupił na tobie uwagę na dłużej niż minuta. Wszystkie laski, fanki… Zbywał po kilku minutach rozmowy, albo zabierał je na szybkie bzykanko i mówił „do widzenia”.

- Niezła teoria, Brian. Ale wiesz co? Ja nie szukam faceta. Nie chcę pakować się w związki. Dopiero co rozstałam się ze swoim facetem i kolejny romans mnie nie obchodzi.

- Wiem… Tom mi wspominał.


- Kurwa! Ledwo cię poznał, a już wyjawia ci szczegóły z mojego życia? Zatłukę gada!

- Kate, to nie tak. Tom wyczuł, że Matt będzie chciał do ciebie startować i go przyhamował. Byłem przy tej rozmowie i stąd wiem. Nie gniewaj się na niego.

- Dobre i to. Brian, dziękuję że mi to powiedziałeś, ale jak już wspomniałam, nie szukam wrażeń.

- Ty nie, ale Matt… Jemu już wpadłaś w oko. Znam go na tyle, że śmiało mogę powiedzieć: nie odpuści. – i odszedł zostawiając mnie pod domem, z buzią rozdziawioną i oczami szeroko otwartymi…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz