środa, 13 stycznia 2016

Odcinek 8

Zapraszam na kolejny fragment. Trochę o Tomie, trochę o pizdowatości Chrisa... :)

                                                                  Kesha "Blind"



18 Czerwca 2012, Poniedziałek

            Zaraz po pracy pojechałam do fitness klubu. Pewnym krokiem weszłam do środka i od razu skierowałam się do recepcji. Przychodziłam tu od kilku lat, więc zdziwiła mnie za biurkiem obecność nowej recepcjonistki. Uśmiechnęła się do mnie i miała zamiar poprosić o kartę członkowską, jak to zawsze mieli w zwyczaju, ale zadzwonił telefon. Pokazałam jej żeby odebrała, a sama w tym czasie zaczęłam szukać karty w torebce. Nie chciałam podsłuchiwać, ale laska mówiła dość głośno i strzępy rozmowy same wpadały mi w ucho:

- Nie, Chrisa dzisiaj nie ma… Jestem na zastępstwie za niego i ogarniam recepcję… Nie, nie wiem co się stało… Tak… Rano dzwoniła jego dziewczyna, że Chris miał wypadek, ale nie wiem czy to coś poważnego… Niestety nie wiem kiedy wróci do pracy… Oczywiście… - dlaczego od razu pomyślałam, że w wypadku Chrisa swój udział miał Tom? Musiałam do niego zadzwonić i się tego dowiedzieć. Panna odłożyła telefon i spojrzała na mnie. – Dzień dobry. Mogę prosić o kartę?

- Tak, tylko że ja chciałam wypisać się z klubu.

- Czy coś się stało? Mogę jakoś pomóc? Jest pani niezadowolona z naszych usług?

- Nie, to nie to. Przeprowadzam się i nie będę miała jak dojeżdżać do klubu. Sama pani rozumie. – kłamstwo gładko przeszło mi przez usta.


- Naturalnie. Proszę chwileczkę zaczekać. – recepcjonistka poszła po odpowiednie dokumenty, a na recepcję wszedł menadżer. Steve’a poznałam kilka lat temu gdy zaczęłam spotykać się z Chrisem. Często wychodziliśmy razem na piwo, lub graliśmy w tenisa na kortach przy plaży. Przywitał się ze mną i powiedział:

- Kate, strasznie mi przykro. Nie wiem co powiedzieć.

- Nie musisz nic mówić, Steve. Ale dzięki za dobre słowo.

- Idziesz na zajęcia?

- Nie, właściwie przyszłam się wypisać z klubu. Sam rozumiesz, że nie mogę tu dłużej przychodzić.

- Jasne. Ale obiecaj mi, że od czasu do czasu wyskoczymy razem na korty.

- Pewnie że tak. Steve, do ciebie nic nie mam. To nie twoja wina, że twój pracownik to zdrajca. – recepcjonistka przyniosła papiery, spojrzała na mnie i dziwnie skrępowana powiedziała:

- Z pani dokumentów wynika, że za zerwanie kontraktu grozi kara w wysokości pięciuset dolarów za każdy miesiąc przed upływem końca umowy. A do końca zostało pani cztery miesiące. To dwa tysiące dolarów.

- Oczywiście zapłacę całą sumę. – już wyciągałam portfel, ale Steve mnie powstrzymał.

- Kate nie będzie nic płacić. To nasza stała klientka od lat i moja dobra znajoma. Zajmę się tym osobiście.

- Oczywiście. – spojrzałam na Steve’a z wdzięcznością, włożyłam portfel do torby i pocałowałam go w policzek.

- Dziękuję, Steve. Nie musiałeś tego robić.

- Nie musiałem, ale chciałem. – nachylił się i szepnął mi do ucha. - Potrącę to z wypłaty Chrisa i Jenny. Niech nie czują się tacy bezkarni. Może przestaną się wreszcie tak obnosić z tym swoim związkiem.

- A jak tak, to co innego. – przytuliłam Steve’a i wybiegłam na zewnątrz. Było poniedziałkowe popołudnie a ja zupełnie nie wiedziałam co ze sobą zrobić. W pracy miałam mnóstwo papierkowej roboty, kilka pozwów do napisania, pojechałam więc do kancelarii i zabrałam papiery do domu. Uznałam, że praca pomoże mi zapomnieć o nieudanym związku, zdradzonej przyjaźni i przygodnym seksie na łodzi z seksownym wokalistą…

            Dochodziła dwudziesta druga, gdy przypomniałam sobie że miałam zadzwonić do Toma. On jednak mnie ubiegł i gdy sięgałam po telefon, usłyszałam dzwonek u drzwi. Otworzyłam je i spojrzałam na mojego brata:

- Powiedz, że nie maczałeś w tym rąk. – Tom prześlizgnął się obok mnie, cmoknął mnie w policzek i od razu poszedł do lodówki po piwo.


- W czym siostrzyczko?

- W wypadku Chrisa. Dowiedziałam się dziś przypadkiem, gdy wypisywałam się z klubu.

- Mała, nie dramatyzuj. I tak za to co ci zrobił, powinienem go zabić.

- Obrońca uciśnionych się znalazł. – zakpiłam.

- Kate! Ten facet posuwał twoją najlepszą przyjaciółkę. Zrobił jej dzieciaka, a ty chciałaś mu to puścić płazem? Jak słowo daję, jesteś za dobra!

- Wiesz, że jeśli Chris wniesie oskarżenie, to wrócisz do pierdla? Nie wybronię cię z tego, Tom!

- A kto ci powiedział, że to ja mu przestawiłem szczękę? – uśmiechnął się do mnie chytrze.

- A nie ty?

- Siostrzyczko, ja sobie spokojnie stałem i obserwowałem wszystko z ukrycia. Ale gdybyś to widziała… Płakał jak dziecko.

- Wyobrażam sobie… Zawsze były z niego ciepłe kluchy… - do dziś nie zapomnę, gdy podczas jednego z naszych meczy tenisa, Chris złamał sobie rękę. Gdy lekarz mu ją nastawiał, płakał jak baba… Żenada… - Co mu dokładnie zrobiłeś?

- Nie ja, tylko kto inny. To po pierwsze. Po drugie, nic strasznego… Facet ma przestawioną szczękę, na bank wybity bark, pogruchotane żebra i zwichnięty nadgarstek. Żeby wszystko wyglądało niewinnie i nie obarczało ciebie, gość którego powiedzmy „wynająłem” zwinął mu portfel i całą kasę. Motyw rabunkowy. Zupełny przypadek.

- Ja pierdolę… Myślałam że skończyłeś już się zadawać z kryminalistami, Tom!


- Twojej krzywdy nie popuszczę, mała. A ponieważ sam też dałem ci nieźle w kość, to chociaż w taki sposób mogę odkupić swoje winy. – Tom podszedł do mnie i sięgnął dłonią do moich włosów. Odsunął je na bok i jego wzrok zatrzymał się na bliźnie, którą miałam za uchem. – Nadal ją masz? To ślad po tamtej nocy?

- Tak. – odwróciłam się od niego i spojrzałam w dal. Wciąż ciężko było mi o tym mówić. Gdy tamtego wieczoru Tom do mnie przyszedł, pokłóciliśmy się. Nie chciałam mu dać pieniędzy, więc mnie pobił. Blizna była skutkiem upadku na kant komody… Chciałam wierzyć, że Tom który stał przede mną, był innym człowiekiem, że się zmienił. Że kocha mnie i nie pozwoli skrzywdzić. Tamten Tom był zimny, bezwzględny i nie cofał się przed niczym, żeby zdobyć to czego chciał.

- Kate, tamtego Toma już nie ma. Ja naprawdę się zmieniłem. Uwierz mi, że nie chcę cię skrzywdzić i nikomu na to nie pozwolę! Zaufaj mi, proszę. – spojrzałam na niego oczami pełnymi łez.

- Chciałabym Tom, naprawdę. Ale musisz mi dać czas. Pojawiłeś się tak nagle… I te wszystkie wspomnienia, które myślałam że zakopałam na dnie serca, wróciły. A ja nie chcę ich pamiętać. Nie chcę pamiętać jak policja przyszła po ciebie, jak zaraz po pogrzebie rodziców mnie pobiłeś, bo nie dałam ci pieniędzy. Za każdym razem, gdy tu przychodzisz, boję się że znowu mnie uderzysz! Nigdy nie wiem, czego się spodziewać. Chcę pamiętać nasze dzieciństwo, zanim się zmieniłeś. Jak razem przesiadywaliśmy w domku na drzewie, jak graliśmy w piłkę, jak uczyłeś mnie strzelać z procy. Nie chcę pamiętać strachu, bólu ani łez. Jeżeli czujesz, że nie potrafisz być dobrym człowiekiem, to zniknij z mojego życia i nigdy nie wracaj. Bo kolejnego razu nie zniosę. Jesteś jedyną mi bliską osobą. Jeśli nie umiesz lub nie chcesz odbudować zaufania, którym cię kiedyś darzyłam, to to wszystko nie ma sensu, Tom. – mój brat podszedł do mnie w dwóch krokach i wziął mnie w objęcia. Gdy poczułam jego dłonie gładzące moje plecy, rozpłakałam się. Rozkleiłam się totalnie. Byłam na siebie zła, bo chciałam przed nim udawać, że się go nie boję, że jestem twarda. Ale po akcji z Chrisem zdałam sobie sprawę, że wcale nie jestem twarda. Tylko taką chcę udawać. W środku wciąż byłam krucha i wrażliwa.

- Nigdy cię nie skrzywdzę mała. Daj mi szansę, proszę. – może i byłam naiwna, głupia, może i ślepo wierzyłam w jego zapewnienia… Ale tak bardzo chciałam odzyskać brata. Mojego Toma, który kiedyś był dla mnie jasnym światłem i bratnią duszą. Kiedyś, zanim wpadł w podejrzane towarzystwo i kłopoty... Uniosłam głowę i spojrzałam na niego.

- Dobrze. Dam ci ostatnią szansę. Ale jeśli znowu odwalisz jakiś numer lub choć raz podniesiesz na mnie rękę, wracasz tam, skąd przyszedłeś. Jasne!

- Jak słońce, siostrzyczko. Dziękuję. Obiecuję, że nie pożałujesz.

- Mam nadzieję…

            Reszta wieczoru upłynęła spokojnie. Tom został u mnie na noc, włączył film na dvd, zrobił popcorn i przyniósł piwo. Potem okryci kocem, siedzieliśmy na sofie i oglądaliśmy jakąś głupią komedię. Było tak, jak powinno być. Po chichu miałam nadzieję, że tak już będzie zawsze…


Tom

            Leżałem na łóżku w pokoju gościnnym Kate i gapiłem się w sufit analizując ostatnie lata mojego życia. Musiałem sam przed sobą się przyznać, że był ze mnie kawał skurwysyna. Dałem starym nieźle w kość. A Kate? Co mnie napadło, żeby ją wtedy pobić? Boże, zostawiłem moją małą siostrę na podłodze i wyszedłem z domu jak gdyby nigdy nic. Nie wiem nawet kto jej wtedy pomógł. Sama by się nie doczołgała do szpitala, to pewne. Przecież o mało jej nie zabiłem… Rodzice zawsze mieli ze mną krzyż pański. A przecież na początku tak nie było… To się zaczęło, gdy pobliska szkoła spłonęła i władze miasta przeniosły część dzieciaków do naszej. Tylko nikt naszych rodziców nie uprzedził, że spłonęła buda, w której uczyła się tzw. trudna młodzież. No i popłynąłem z prądem… Zawsze byłem podatny na wpływy. Alkohol? Czemu nie? Narkotyki? Bardzo proszę! Robimy włam do sklepu? Ale frajda! Wszystko co zabronione, nielegalne i niebezpieczne, nakręcało mnie coraz bardziej. A im większe kłopoty, tym bardziej się buntowałem? Areszt domowy? A od czego są okna? Nawet pięciu minut nie usiedziałem… Kiedy zdałem sobie sprawę że nie chcę takiego życia? Życia kryminalisty? Gdy wszedłem do celi i z głośnym hukiem zasunęła się za mną krata. Wtedy zrozumiałem, że przegiąłem. Nie, gdy usłyszałem wyrok. Nie, gdy zobaczyłem pobitą Kate na sali rozpraw. Boże, ona nawet na mnie nie złożyła doniesienia… Ten dźwięk zasuwanej kraty prześladował mnie przez całe trzy lata. Postanowiłem zrobić wszystko, ale to wszystko żeby wyjść z więzienia jako nowy człowiek. Największym zaskoczeniem było dla mnie to, gdy komisja uznała że mogę wyjść wcześniej za dobre sprawowanie. Tamten dzień… Wyszedłem za mury, oślepiło mnie słońce i poczułem że to jest szansa, którą dał mi los. Nie zamierzałem jej zmarnować. Przyszedłem do Kate, bo czułem się odpowiedzialny za krzywdy, które jej wyrządziłem. A gdy dowiedziałem się, co zrobił jej ten pajac… Musiałem się zemścić. Sam nie chciałem ryzykować powrotu do pierdla, ale znalazłem kogoś, kto był gotów podjąć to ryzyko. Wystarczyło tylko zapłacić. Na szczęście miałem ukryte „oszczędności” z dawnych czasów. Przydały się na czarną godzinę. Koleś dostał swoją dolę, a ja cieszyłem oczy patrząc jak frajer, który zdradził moją siostrę, dostaje należyty wpierdol. Nawet jeśli domyślił się, że to zemsta, nie sądzę żeby był tak bystry i powiązał to ze mną… W końcu facet, który rzuca Kate, piekielnie inteligentną prawniczkę, nie może mieć za grosz rozumu…

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz