Kesha "Blind"
18 Czerwca 2012,
Poniedziałek
Zaraz po pracy pojechałam do fitness
klubu. Pewnym krokiem weszłam do środka i od razu skierowałam się do recepcji.
Przychodziłam tu od kilku lat, więc zdziwiła mnie za biurkiem obecność nowej
recepcjonistki. Uśmiechnęła się do mnie i miała zamiar poprosić o kartę
członkowską, jak to zawsze mieli w zwyczaju, ale zadzwonił telefon. Pokazałam
jej żeby odebrała, a sama w tym czasie zaczęłam szukać karty w torebce. Nie
chciałam podsłuchiwać, ale laska mówiła dość głośno i strzępy rozmowy same
wpadały mi w ucho:
- Nie,
Chrisa dzisiaj nie ma… Jestem na zastępstwie za niego i ogarniam recepcję… Nie,
nie wiem co się stało… Tak… Rano dzwoniła jego dziewczyna, że Chris miał
wypadek, ale nie wiem czy to coś poważnego… Niestety nie wiem kiedy wróci do
pracy… Oczywiście… - dlaczego od razu pomyślałam, że w wypadku Chrisa swój
udział miał Tom? Musiałam do niego zadzwonić i się tego dowiedzieć. Panna
odłożyła telefon i spojrzała na mnie. – Dzień dobry. Mogę prosić o kartę?
- Tak, tylko
że ja chciałam wypisać się z klubu.
- Czy coś
się stało? Mogę jakoś pomóc? Jest pani niezadowolona z naszych usług?
- Nie, to
nie to. Przeprowadzam się i nie będę miała jak dojeżdżać do klubu. Sama pani
rozumie. – kłamstwo gładko przeszło mi przez usta.
-
Naturalnie. Proszę chwileczkę zaczekać. – recepcjonistka poszła po odpowiednie
dokumenty, a na recepcję wszedł menadżer. Steve’a poznałam kilka lat temu gdy
zaczęłam spotykać się z Chrisem. Często wychodziliśmy razem na piwo, lub
graliśmy w tenisa na kortach przy plaży. Przywitał się ze mną i powiedział:
- Kate,
strasznie mi przykro. Nie wiem co powiedzieć.
- Nie musisz
nic mówić, Steve. Ale dzięki za dobre słowo.
- Idziesz na
zajęcia?
- Nie,
właściwie przyszłam się wypisać z klubu. Sam rozumiesz, że nie mogę tu dłużej
przychodzić.
- Jasne. Ale
obiecaj mi, że od czasu do czasu wyskoczymy razem na korty.
- Pewnie że
tak. Steve, do ciebie nic nie mam. To nie twoja wina, że twój pracownik to zdrajca.
– recepcjonistka przyniosła papiery, spojrzała na mnie i dziwnie skrępowana
powiedziała:
- Z pani
dokumentów wynika, że za zerwanie kontraktu grozi kara w wysokości pięciuset
dolarów za każdy miesiąc przed upływem końca umowy. A do końca zostało pani cztery
miesiące. To dwa tysiące dolarów.
- Oczywiście
zapłacę całą sumę. – już wyciągałam portfel, ale Steve mnie powstrzymał.
- Kate nie
będzie nic płacić. To nasza stała klientka od lat i moja dobra znajoma. Zajmę
się tym osobiście.
-
Oczywiście. – spojrzałam na Steve’a z wdzięcznością, włożyłam portfel do torby
i pocałowałam go w policzek.
- Dziękuję,
Steve. Nie musiałeś tego robić.
- Nie
musiałem, ale chciałem. – nachylił się i szepnął mi do ucha. - Potrącę to z
wypłaty Chrisa i Jenny. Niech nie czują się tacy bezkarni. Może przestaną się
wreszcie tak obnosić z tym swoim związkiem.
- A jak tak,
to co innego. – przytuliłam Steve’a i wybiegłam na zewnątrz. Było
poniedziałkowe popołudnie a ja zupełnie nie wiedziałam co ze sobą zrobić. W
pracy miałam mnóstwo papierkowej roboty, kilka pozwów do napisania, pojechałam
więc do kancelarii i zabrałam papiery do domu. Uznałam, że praca pomoże mi
zapomnieć o nieudanym związku, zdradzonej przyjaźni i przygodnym seksie na
łodzi z seksownym wokalistą…
Dochodziła dwudziesta druga, gdy
przypomniałam sobie że miałam zadzwonić do Toma. On jednak mnie ubiegł i gdy
sięgałam po telefon, usłyszałam dzwonek u drzwi. Otworzyłam je i spojrzałam na
mojego brata:
- Powiedz,
że nie maczałeś w tym rąk. – Tom prześlizgnął się obok mnie, cmoknął mnie w
policzek i od razu poszedł do lodówki po piwo.
- W czym
siostrzyczko?
- W wypadku
Chrisa. Dowiedziałam się dziś przypadkiem, gdy wypisywałam się z klubu.
- Mała, nie
dramatyzuj. I tak za to co ci zrobił, powinienem go zabić.
- Obrońca
uciśnionych się znalazł. – zakpiłam.
- Kate! Ten
facet posuwał twoją najlepszą przyjaciółkę. Zrobił jej dzieciaka, a ty chciałaś
mu to puścić płazem? Jak słowo daję, jesteś za dobra!
- Wiesz, że
jeśli Chris wniesie oskarżenie, to wrócisz do pierdla? Nie wybronię cię z tego,
Tom!
- A kto ci
powiedział, że to ja mu przestawiłem szczękę? – uśmiechnął się do mnie chytrze.
- A nie ty?
-
Siostrzyczko, ja sobie spokojnie stałem i obserwowałem wszystko z ukrycia. Ale
gdybyś to widziała… Płakał jak dziecko.
- Wyobrażam
sobie… Zawsze były z niego ciepłe kluchy… - do dziś nie zapomnę, gdy podczas
jednego z naszych meczy tenisa, Chris złamał sobie rękę. Gdy lekarz mu ją
nastawiał, płakał jak baba… Żenada… - Co mu dokładnie zrobiłeś?
- Nie ja,
tylko kto inny. To po pierwsze. Po drugie, nic strasznego… Facet ma
przestawioną szczękę, na bank wybity bark, pogruchotane żebra i zwichnięty
nadgarstek. Żeby wszystko wyglądało niewinnie i nie obarczało ciebie, gość
którego powiedzmy „wynająłem” zwinął mu portfel i całą kasę. Motyw rabunkowy.
Zupełny przypadek.
- Ja
pierdolę… Myślałam że skończyłeś już się zadawać z kryminalistami, Tom!
- Twojej
krzywdy nie popuszczę, mała. A ponieważ sam też dałem ci nieźle w kość, to
chociaż w taki sposób mogę odkupić swoje winy. – Tom podszedł do mnie i sięgnął
dłonią do moich włosów. Odsunął je na bok i jego wzrok zatrzymał się na
bliźnie, którą miałam za uchem. – Nadal ją masz? To ślad po tamtej nocy?
- Tak. –
odwróciłam się od niego i spojrzałam w dal. Wciąż ciężko było mi o tym mówić. Gdy
tamtego wieczoru Tom do mnie przyszedł, pokłóciliśmy się. Nie chciałam mu dać
pieniędzy, więc mnie pobił. Blizna była skutkiem upadku na kant komody… Chciałam
wierzyć, że Tom który stał przede mną, był innym człowiekiem, że się zmienił.
Że kocha mnie i nie pozwoli skrzywdzić. Tamten Tom był zimny, bezwzględny i nie
cofał się przed niczym, żeby zdobyć to czego chciał.
- Kate,
tamtego Toma już nie ma. Ja naprawdę się zmieniłem. Uwierz mi, że nie chcę cię
skrzywdzić i nikomu na to nie pozwolę! Zaufaj mi, proszę. – spojrzałam na niego
oczami pełnymi łez.
- Chciałabym
Tom, naprawdę. Ale musisz mi dać czas. Pojawiłeś się tak nagle… I te wszystkie
wspomnienia, które myślałam że zakopałam na dnie serca, wróciły. A ja nie chcę
ich pamiętać. Nie chcę pamiętać jak policja przyszła po ciebie, jak zaraz po
pogrzebie rodziców mnie pobiłeś, bo nie dałam ci pieniędzy. Za każdym razem,
gdy tu przychodzisz, boję się że znowu mnie uderzysz! Nigdy nie wiem, czego się
spodziewać. Chcę pamiętać nasze dzieciństwo, zanim się zmieniłeś. Jak razem
przesiadywaliśmy w domku na drzewie, jak graliśmy w piłkę, jak uczyłeś mnie
strzelać z procy. Nie chcę pamiętać strachu, bólu ani łez. Jeżeli czujesz, że
nie potrafisz być dobrym człowiekiem, to zniknij z mojego życia i nigdy nie
wracaj. Bo kolejnego razu nie zniosę. Jesteś jedyną mi bliską osobą. Jeśli nie
umiesz lub nie chcesz odbudować zaufania, którym cię kiedyś darzyłam, to to
wszystko nie ma sensu, Tom. – mój brat podszedł do mnie w dwóch krokach i wziął
mnie w objęcia. Gdy poczułam jego dłonie gładzące moje plecy, rozpłakałam się.
Rozkleiłam się totalnie. Byłam na siebie zła, bo chciałam przed nim udawać, że
się go nie boję, że jestem twarda. Ale po akcji z Chrisem zdałam sobie sprawę,
że wcale nie jestem twarda. Tylko taką chcę udawać. W środku wciąż byłam krucha
i wrażliwa.
- Nigdy cię
nie skrzywdzę mała. Daj mi szansę, proszę. – może i byłam naiwna, głupia, może
i ślepo wierzyłam w jego zapewnienia… Ale tak bardzo chciałam odzyskać brata.
Mojego Toma, który kiedyś był dla mnie jasnym światłem i bratnią duszą. Kiedyś,
zanim wpadł w podejrzane towarzystwo i kłopoty... Uniosłam głowę i spojrzałam
na niego.
- Dobrze.
Dam ci ostatnią szansę. Ale jeśli znowu odwalisz jakiś numer lub choć raz
podniesiesz na mnie rękę, wracasz tam, skąd przyszedłeś. Jasne!
- Jak
słońce, siostrzyczko. Dziękuję. Obiecuję, że nie pożałujesz.
- Mam
nadzieję…
Reszta wieczoru upłynęła spokojnie.
Tom został u mnie na noc, włączył film na dvd, zrobił popcorn i przyniósł piwo.
Potem okryci kocem, siedzieliśmy na sofie i oglądaliśmy jakąś głupią komedię.
Było tak, jak powinno być. Po chichu miałam nadzieję, że tak już będzie zawsze…
Tom
Leżałem
na łóżku w pokoju gościnnym Kate i gapiłem się
w sufit analizując
ostatnie lata mojego życia.
Musiałem
sam przed sobą
się
przyznać,
że
był
ze mnie kawał
skurwysyna. Dałem
starym nieźle
w kość.
A Kate? Co mnie napadło,
żeby
ją
wtedy pobić?
Boże,
zostawiłem
moją
małą
siostrę
na podłodze
i wyszedłem
z domu jak gdyby nigdy nic. Nie wiem nawet kto jej wtedy pomógł. Sama by się nie doczołgała
do szpitala, to pewne. Przecież
o mało
jej nie zabiłem…
Rodzice zawsze mieli ze mną
krzyż
pański.
A przecież
na początku
tak nie było…
To się
zaczęło,
gdy pobliska szkoła
spłonęła i władze
miasta przeniosły
część
dzieciaków do naszej. Tylko nikt naszych rodziców nie uprzedził, że
spłonęła buda, w której uczyła się
tzw. trudna młodzież. No i popłynąłem
z prądem…
Zawsze byłem
podatny na wpływy.
Alkohol? Czemu nie? Narkotyki? Bardzo proszę!
Robimy włam
do sklepu? Ale frajda! Wszystko co zabronione, nielegalne i niebezpieczne, nakręcało
mnie coraz bardziej. A im większe
kłopoty,
tym bardziej się
buntowałem?
Areszt domowy? A od czego są
okna? Nawet pięciu
minut nie usiedziałem…
Kiedy zdałem
sobie sprawę
że
nie chcę
takiego życia?
Życia
kryminalisty? Gdy wszedłem
do celi i z głośnym hukiem zasunęła się
za mną
krata. Wtedy zrozumiałem,
że
przegiąłem.
Nie, gdy usłyszałem wyrok. Nie, gdy zobaczyłem pobitą
Kate na sali rozpraw. Boże,
ona nawet na mnie nie złożyła
doniesienia… Ten dźwięk zasuwanej kraty prześladował
mnie przez całe
trzy lata. Postanowiłem
zrobić
wszystko, ale to wszystko żeby
wyjść
z więzienia
jako nowy człowiek.
Największym
zaskoczeniem było
dla mnie to, gdy komisja uznała
że
mogę
wyjść
wcześniej
za dobre sprawowanie. Tamten dzień…
Wyszedłem
za mury, oślepiło mnie słońce i poczułem że
to jest szansa, którą
dał
mi los. Nie zamierzałem
jej zmarnować.
Przyszedłem
do Kate, bo czułem
się
odpowiedzialny za krzywdy, które jej wyrządziłem. A gdy dowiedziałem się,
co zrobił
jej ten pajac… Musiałem
się
zemścić. Sam nie chciałem ryzykować powrotu do pierdla, ale znalazłem kogoś,
kto był
gotów podjąć
to ryzyko. Wystarczyło
tylko zapłacić. Na szczęście miałem
ukryte „oszczędności” z dawnych czasów. Przydały się
na czarną
godzinę.
Koleś
dostał
swoją
dolę,
a ja cieszyłem
oczy patrząc
jak frajer, który zdradził
moją
siostrę,
dostaje należyty
wpierdol. Nawet jeśli
domyślił się,
że
to zemsta, nie sądzę żeby
był
tak bystry i powiązał to ze mną… W końcu
facet, który rzuca Kate, piekielnie inteligentną
prawniczkę,
nie może
mieć
za grosz rozumu…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz