piątek, 18 grudnia 2015

Odcinek 5

Koniec jednego, początkiem drugiego... Zapraszam na kolejny fragment :D

                                                            Avenged Sevenfold "Betrayed"



- Nie odbierzesz? – zapytałam Chrisa, ale on w ogóle nie zdawał się słyszeć mojego pytania.
Pokręcił jedynie głową i ustami obcałował mój nagi brzuch. Telefon wciąż dzwonił, aż po kilku kolejnych sygnałach zamilkł. Zamknęłam oczy i oddałam się przyjemności. Chris wsunął w moją cipkę palca i zaczął nim poruszać w szaleńczym tempie, doprowadzając mnie w kilka sekund do orgazmu. Gdy świsty w moich uszach ustały, otworzyłam oczy i zobaczyłam Chrisa, który patrząc mi w oczy, wszedł we mnie jednym pchnięciem. Wtulił głowę w moją szyję i wbijając się coraz głębiej i głębiej, doprowadzał nas na szczyt. Oboje jęczeliśmy głośno, dając upust żądzy i namiętności. Orgazm, który osiągnęłam był niczym ognista kula spalająca wszystko na swojej drodze. Moja cipka zaciskała się na penisie Chrisa, a on pompował we mnie swoją gorącą spermę… - Może sprawdź kto dzwonił? To mogło być coś ważnego. – zapytałam po chwili, kiedy oboje uspokajaliśmy oddechy.

- Jeśli to coś naprawdę ważnego, to pewnie ten ktoś się nagrał na sekretarkę. Potem odsłucham.

- Jak chcesz. – podniosłam się z łóżka i pomaszerowałam pod prysznic.

            Zakręciłam wodę i zaczęłam się wycierać, a wtedy do moich uszu dobiegł głos Chrisa. Myślałam, że mówił do mnie, więc wychyliłam głowę w kierunku sypialni.

- Nie, ale nie dzwoń do mnie. Tak, przeszkadzasz mi. Ja zadzwonię do ciebie. Na razie. – wróciłam do łazienki, i zastanawiając się z kim rozmawiał mój facet, w dodatku takim wzburzonym głosem, nasmarowałam się balsamem. Gdy wróciłam do sypialni, zastałam Chrisa drzemiącego przed telewizorem. Postanowiłam go nie wypytywać o dziwny telefon. Uznałam, że jeśli będzie chciał, to sam mi o nim powie. No chyba, że miał coś do ukrycia…

15 Czerwca 2012, Piątek

- Kate! Strasznie się guzdrzesz! Weź tylko kilka rzeczy, przecież wracamy za dwa dni. To tylko weekend. – spojrzałam na moją torbę, do której spakowałam tak mi się wydawało, najpotrzebniejsze rzeczy. Wciąż jednak nie wiedziałam gdzie jedziemy i stąd niepewność co zabrać ze sobą. Chris był bardzo tajemniczy, od kilku dni nic nie mówił na temat wyjazdu, a ja do samego końca bałam się, że to odwoła.

- No już, już. Gdybyś mi powiedział gdzie jedziemy to bym wiedziała co zabrać, a tak… - chwyciłam torbę i trzymając Chrisa za rękę, wyszliśmy z mieszkania. Zamknęłam drzwi na klucz i obiecałam sobie, że przez te dwa dni nie będę myślała ani o pracy, ani o moim bracie.

            Chris skierował moje auto w stronę przystani, gdzie już z daleka na tle słońca majaczyły łodzie i jachty. Był śliczny poranek, zapowiadał się naprawdę ładny dzień, a co za tym idzie, mój nastrój z minuty na minutę był coraz lepszy. Z samego rana posprzeczałam się z Jenny. Nie wiem właściwie dlaczego, chyba zaczął jej się okres bo całą rozmowę przez telefon dziwnie na mnie burczała.
Chris zaparkował auto i zaprowadził mnie do jednego z jachtów, które można było wynajmować. Całą drogę wydawał się jakiś przygaszony, jakby nieobecny. Ale może tylko mi się wydawało?

- Będziemy pływać? – chwyciłam jego dłoń i ruszyliśmy na pokład. Jacht nie był jakoś specjalnie wielki, znajdowała się na nim sofa, stolik, a pod pokładem jedna kajuta z niewielką łazienką.

- Popłyniemy na niewielką wyspę kawałek stąd. Spędzimy tam dwa dni, a potem wrócimy do domu. Przepraszam, że tylko tyle udało mi się zorganizować, ale do samego końca nie wiedziałem, czy szef da mi urlop.

- Kochanie, nic się nie stało. Wiesz, że nawet gdybyś mi zaproponował weekend przed telewizorem, to bym się ucieszyła. No, a teraz ruszajmy bo w końcu spędzimy cały dzień między innymi łodziami.

- Kocham cię, Kate. – uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam w usta.

- Ja ciebie też kocham, skarbie.

            Pół godziny później płynęliśmy spokojnie w kierunku niedużej wyspy. Pomyślałam sobie, że nic nie zaszkodzi, jak Chris na chwilę wyłączy silnik. Nie zastanawiając się dłużej, zdjęłam swoje ubranie i kompletnie nago podeszłam do mojego mężczyzny obejmując go w pasie. Chris spojrzał na mnie i aż zaniemówił.

- Chodź się kochać.

- Teraz? Tutaj? – jego wzrok spoczął na moich piersiach.

- Tak. Tutaj i teraz. No już. – Chris wyłączył silnik i łódź zaczęła się spokojnie kołysać na falach. Pchnęłam go na sofę, pomogłam mu się rozebrać i bez uprzedzenia, nadziałam się na jego sterczącego penisa. Chris złapał mnie w pasie i pomógł przybrać szybsze tempo. Ujeżdżałam go jak rasowa kowbojka. Pieprzyliśmy się ostro, szybko, intensywnie, przekrzykując się nawzajem. Mogliśmy sobie na to pozwolić z racji miejsca w którym się znajdowaliśmy. Gdy gwałtowny orgazm porwał nas oboje, wydarłam się na całe gardło, a Chris jedynie mnie do siebie przycisnął i doszedł w absolutnej ciszy.

            Długo uspokajaliśmy oddechy. W końcu Chris wstał, założył szorty i odpalił silnik aby dopłynąć do brzegu wyspy. Całą drogę był milczący, a na moje próby nawiązania rozmowy reagował mruknięciami. Zupełnie nie wiedziałam co mu się stało. Wydawało mi się, że jest ze mną szczęśliwy, bynajmniej tak wyglądał w ciągu ostatnich tygodni. A może tylko mi się wydawało?

            Dobiliśmy do brzegu, Chris zacumował a ja zeszłam na brzeg, żeby rozejrzeć się po okolicy. Nie słyszałam kroków za plecami, więc odwróciłam się i zobaczyłam Chrisa, który stał na piasku i wpatrywał się we mnie. Podbiegłam do niego i chwyciłam za rękę, mówiąc:

- Coś się stało, skarbie? Chodź, rozejrzymy się po wyspie.

- Kate… - wzrokiem zaczął uciekać na boki.

- Tak?

- Muszę ci coś powiedzieć.

- No to powiedz.

- Powinniśmy się rozstać. – poczułam jak ziemia usunęła mi się spod nóg. Puściłam rękę Chrisa i potarłam ramiona, bo nagle zrobiło mi się strasznie zimno, pomimo panującego na dworze upału.

- Że co, proszę? Chris o czym ty mówisz?

- Słyszałaś. Nie możemy być razem, Kate.

- Chris, jesteśmy razem pięć lat! A ty nie potrafisz mi spojrzeć w oczy i wytłumaczyć co tak naprawdę jest powodem, że chcesz się rozstać? – złapałam w dłonie jego koszulkę i szarpiąc zmusiłam aby spojrzał na mnie. W jego oczach dostrzegłam tyle sprzecznych uczuć… Od żalu po wściekłość aż do bezradności. Nie wiem czemu, ale czułam że coś jest mocno nie tak. Że ktoś lub coś wymusza na nim tą decyzję. – Powiedz mi co się dzieje! Dlaczego chcesz ze mną zerwać? Nie kochasz mnie już?

- To nie tak…

- A jak? Kilkanaście minut temu na jachcie powiedziałeś mi, że mnie kochasz! Patrzyłeś mi wtedy w oczy! Chris co się dzieje? Zrobiłam coś nie tak? To moja wina? Skarbie, jeśli chcesz to nie będę tyle pracować, będziemy spędzać więcej czasu razem. Błagam, powiedz że nie chcesz się rozstawać. Błagam cię… - z moich oczu popłynęły łzy. Chris chciał coś powiedzieć, ale wtedy do naszych uszu dotarł dźwięk jego komórki. Zdenerwowany wyjął ją z kieszeni szortów i odrzucił połączenie.

- Tak będzie lepiej, Kate. Wybacz mi, proszę.

- Kto to dzwonił? Dlaczego odrzuciłeś połączenie? O co tutaj chodzi, Chris?

- To Jenny.

- Jenny? A czego ona chce? Przecież masz urlop... – nagle poczułam się tak, jakbym dostała obuchem w głowę. Nagle wszystko zaczęło do mnie docierać. Chris i Jen? Czy oni…? Boże, bałam się na głos zadać to pytanie. – Czy ona… Czy wy… Boże… Zdradzasz mnie z Jen? Z moją najlepszą przyjaciółką…

- Kate… To nie tak miało być… Ja wcale nie chcę się z tobą rozstawać, ale…

- Ale co? Pomyślałeś że będzie nas dwie, to będzie fajnie? Ja i ona? W pracy z Jen, a po pracy ze mną? Tego chcesz?

- Kate, ja naprawdę cię kocham, ale nie możemy być razem.

- No jasne, że nie możemy. Bo ty wolisz Jen! – przełknęłam ślinę i spojrzałam w ziemię na której oboje staliśmy. Marzyłam aby się rozstąpiła i pochłonęła tego zdrajcę, zabierając go sprzed moich oczu.

- Jen jest w ciąży. – zrobiło mi się słabo. Mój oddech stał się płytki, poczułam jak wszystko wokół mnie wiruje. Moja najlepsza przyjaciółka była w ciąży z moim facetem. Jak długo trwał ich romans? Boże, dałam się tak oszukać. Jen ciągle nadawała na Chrisa, uwierzyłam że go naprawdę nie znosi. A ona w ten sposób uśpiła moją czujność. Udawała przyjaciółkę, moją siostrę, a za moimi plecami pieprzyła się z nim. A Jeremy? Kim on był w całym tym zamieszaniu? Nie wiedział o niczym? Też stał się ofiarą Jen i Chrisa? 

- Jak długo?

- Co?

- Jak długo ją pieprzysz za moimi plecami?

- Czy to ważne?

- Bardzo ważne. Chcę wiedzieć jak długo pieprzysz się z moją przyjaciółką!

- Kilka miesięcy… - wzięłam zamach i wymierzyłam idealny lewy sierpowy. Nigdy nikogo nie uderzyłam, nawet nie wiedziałam jak to zrobić porządnie. Ale wiedziałam, że to jedyne co mogłam zrobić. Bałam się, że jeśli moje emocje wezmą górę, to go zamorduję. Chris złapał się za policzek i spojrzał na mnie ze smutkiem. 

– Zasłużyłem.

- Zasłużyłeś na gorsze. Mam nadzieję, że nigdy nie będziesz z nią szczęśliwy! Że kiedyś karma do ciebie wróci i zostaniesz sam tak jak teraz ja! Tego ci właśnie życzę!

- Kate, nie chciałem tego! Nie chciałem z tobą zrywać. Powiedziałem to Jenny kilka dni temu. Że chcę być z tobą, że to ciebie naprawdę kocham. Zadzwoniła dziś rano do mnie i powiedziała o ciąży. Zrozum, że nie mogę jej zostawić samej. Urodzi moje dziecko!

- Idź do diabła. Ty i ona. Niech was oboje szlag trafi!

- Kate… Błagam, wybacz mi. Ja naprawdę cię kocham, skarbie.

- Zejdź mi z oczu! Bo nie ręczę za siebie! – Chris złapał mnie za ramiona, ale to podziałało na mnie jak czerwona płachta na byka! Zaczęłam go okładać pięściami, krzyczeć i kopać. – Wynoś się stąd! Nie chcę cię więcej widzieć. Właź na tą przeklętą łódź i znikaj stąd.

- Kate, nie zostawię cię tu samej. Wróć ze mną do domu. Porozmawiajmy.

- Nie ma o czym! Powiedziałam już! Wsiądź na łódź i wracaj do tej kłamliwej szmaty. Nie chcę was nigdy więcej widzieć! Słyszysz?! Wynoś się stąd, skurwysynu!! – Chris spojrzał na mnie z bólem w oczach, po czym wsiadł na łódź i zostawił mnie samą na wyspie. Zupełnie samą. Dopiero gdy jacht był daleko i ledwo było go widać, pozwoliłam sobie na uzewnętrznienie mojego bólu. Zaczęłam krzyczeć na całe gardło. Zacisnęłam dłonie w pięści i krzyczałam, wylewając cały swój żal…

            Nie wiem jak długo krzyczałam, ale w pewnym momencie opadłam z sił. Usiadłam na piasku i patrząc w dal, zaczęłam analizować sytuację. Jedno było pewne: dałam się oszukać dwóm najbliższym mi osobom. Jenny zawsze była dla mnie jak siostra. Wspierała mnie, pomagała mi… Boże, jak mogłam się tak pomylić? Jak długo mnie oszukiwała? Zawsze uważała mnie za naiwną? Pogrywała z moimi uczuciami… Żaliłam jej się gdy między mną a Chrisem było źle. Ten wyjazd na Borneo… Dlatego tak jej zależało! Nie żeby być z Jeremym. Ona chciała być blisko Chrisa! Dlatego tak się wkurwiła gdy jej powiedziałam, że nie będę mogła pojechać… To na pewno ona dzwoniła tamtego wieczoru, gdy Chris do mnie przyjechał… Nie zapomnę im tego. Nigdy! Nie będę się mściła, bo nie miałam czternastu lat. Ale nigdy im nie wybaczę i nie zapomnę. Nagle poczułam w sobie ogromny gniew na myśl, ze Chris teraz pewnie pojechał do Jen i nabijają się ze mnie i mojej naiwności. Zaczęłam na głos przeklinać i wymachiwać rękami w powietrzu. Musiałam jakoś rozładować negatywną energię. Wzięłam zamach lewą ręką i trafiłam w coś… Odwróciłam się i zobaczyłam przed sobą faceta, który dłońmi zakrywał twarz i wpatrywał się we mnie najpiękniejszymi zielonymi oczami, jakie kiedykolwiek widziałam w swoim życiu…
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz