sobota, 5 grudnia 2015

Kolejne ff? A czemu by nie?

Witam was kochani moi wraz z moim nowym fan fiction!
   Ktoś mógłby sobie pomyśleć: "Znowu ff? Znowu Sevenfoldzi?". A dlaczego nie? Jeżeli pisze się mi je lekko i łatwo. Nie sądziłam, że kiedyś jeszcze wrócę do tego rodzaju opowiadań. A jednak! Wydawało mi się, że po obu częściach "Never ending story", nie będę miała pomysłu na kolejne. Życie nas czasami zaskakuje...
   Z góry uprzedzam, że każdy fragment będzie tym razem numerowany, a nie tytułowany. Na pewno będzie muzyka. Na pewno będą zdjęcia. Mam nadzieję, że uda mi się dostarczyć wam emocji. Nie będę dłużej przynudzać, powiem tylko tyle: zapraszam do świata niepokornej Kate Morisson i niegrzecznego Matta Sandersa :D
    PS. Wybrałam tą piosenkę, bo to od niej wszystko się zaczęło. Dlatego to ona otwiera pierwszy fragment! Zapraszam gorąco!


                                        R. City ft. Adam Levine "Locked away"

Kate

11 Czerwca 2012, Poniedziałek

            Kolejny kilometr za mną, a ja czułam jak zła energia opuszcza moje ciało. Od lat codziennie biegałam, bo to pozwalało mi się rozładować. Poza tym jogging utrzymywał moje ciało w niezłej kondycji. Dobiegłam do najbliższej budki dla ratowników na plaży i spojrzałam na zegarek. Dochodziła ósma rano i poczułam że przydałoby się zjeść śniadanie. W lodówce niestety świeciły pustki, więc jedynym wyjściem była pobliska knajpka. Weszłam do środka i zamówiłam sałatkę z kurczakiem. Oczekując na zamówienie, zadzwoniłam do Chrisa, mojego chłopaka. O tej porze powinien być już w pracy.

- Halo? – już po jego głosie domyśliłam się, że coś jest nie tak.

- Hej skarbie, to ja. Stało się coś? Masz dziwny głos.

- Szef zwołał zebranie, powiedział że interes ostatnio nie idzie najlepiej, a to oznacza że szykują się zwolnienia. Sama rozumiesz że to nie jest powód do radości.

- Nie martw się. Na pewno ciebie nie zwolni. Gdzie znajdzie drugiego takiego trenera fitness? Stary palant wie, że bije się o ciebie kilka innych klubów.

- Chciałbym być takim optymistą jak ty, Kate. Jeśli mnie zwolni, jak opłacę czynsz, rachunki? – przewróciłam oczami, bo ten temat poruszaliśmy już chyba z trylion razy…

- Przecież zawsze możesz się do mnie wprowadzić. Rozmawialiśmy już o tym.

- Kate, przeprowadzka to kolejny poważny krok. Dobrze wiesz, że oboje nie jesteśmy na to gotowi. – chyba ty, pomyślałam ale nie chciałam mu tego mówić, żeby bardziej go nie zdenerwować. Prawda była taka, że dla Chrisa obecna sytuacja była wygodna. Choć spotykaliśmy się od ponad pięciu lat, wciąż mieszkaliśmy osobno. On w wynajętym mieszkaniu, a ja w apartamencie, który rodzice kupili mi na krótko przed wypadkiem, w którym oboje zginęli. Mój facet jednak wolał wynajętą klitkę i użalanie się nad swoim losem. Mimo że go kochałam, jego biadolenie zaczynało mnie wkurwiać dokumentnie…

- Zrobisz jak zechcesz. W moim mieszkaniu miejsce dla ciebie zawsze się znajdzie.

- Dzięki skarbie.

- Widzimy się dzisiaj? – zapytałam, bo nagle nabrałam ochoty na romantyczny wieczór z seksem w tle.

- Jasne. Wpadnę po pracy.

- Przygotuję jakąś kolację.

- Skarbie uciekam, bo mam zaraz kolejne zajęcia.

- Ok. To do zobaczenia. – rozłączyłam się i zabrałam za moją sałatkę.

            Około dziesiątej wybrałam się na zakupy, żeby uzupełnić lodówkę. Zrobiłam zapasy na cały tydzień, a także zajrzałam do sklepu z bielizną skąd wyniosłam skąpy komplecik z czarnej koronki. Chris lubił takie klimaty, choć uważał że najlepiej wyglądam nago. Typowy facet… Pamiętam jak się poznaliśmy. Ja studiowałam prawo, a on prowadził zajęcia w klubie fitness. Zapisałam się tam i przyznali mi osobistego trenera. To właśnie był Chris. Tak to się zaczęło. Gdy nasza znajomość weszła na teren sypialni, zrezygnowałam z zajęć z nim, bo często kończyliśmy w pomieszczeniu dla obsługi. Moją trenerką została przesympatyczna Jenny, z którą przyjaźnię się do dziś. Choć w klubie pojawiam się rzadko, to z Jen spotykamy się przynajmniej raz w tygodniu. Ona ma nawał zajęć na siłowni, a ja pracuję w kancelarii moich rodziców. Po śmierci okazało się, że wszystko mi zapisali, więc musiałam skończyć studia i zająć się rodzinnym biznesem. Pomyślicie pewnie jak daję sobie radę z całą kancelarią? Mam dwadzieścia osiem lat i musiałam bardzo szybko dorosnąć. Mam jeszcze brata, ale Tom pomimo że starszy ode mnie o dwa lata, nie nadaje się ani na wspólnika, ani na rodzeństwo. Rodzice od zawsze mieli z nim kłopoty. Od bójek w szkole, po handel narkotykami, szemrane towarzystwo aż do aresztowania trzy lata temu za włamanie i kradzież. Pamiętam, że mama zawsze starała się w niego wierzyć. Tata mniej… Zwłaszcza gdy policja znalazła w jego pokoju pokaźne ilości kokainy. Wtedy wszyscy zdaliśmy sobie sprawę że Tom nigdy się nie zmieni i nie dorośnie. Po tamtej wizycie policji w naszym domu mój brat przepadł jak kamień w wodę. Pojawił się na chwilę na pogrzebie rodziców. Po uroczystości poszedł za mną do mieszkania i próbował wyciągnąć ode mnie kasę żeby spłacić swoje długi. Odmówiłam, więc pobił mnie, zabrał część biżuterii mamy i ponownie zniknął. Od tamtej pory go nie widziałam. Aż do dnia, kiedy Jenny doniosła mi że Tom siedzi w więzieniu. Jej chłopak Jeremy jest policjantem i był przy aresztowaniu Toma. Odwiedziłam go raz. Chciał żebym go wyciągnęła z pudła, ale nie zgodziłam się. Strasznie się wtedy pokłóciliśmy, Tom zagroził mi że pożałuję swojej decyzji. Liczyłam w duchu, że siedmioletni wyrok go zmieni…

            Tuż przed piętnastą do mojego mieszkania wparowała Jenny. Od razu usiadła na sofie w salonie i zapytała:

- Kate, jak długo zamierzasz się zastanawiać?

- Jen, mówiłam ci że urlop w takim okresie nie wchodzi w grę. Kancelaria przeżywa prawdziwe oblężenie. Jeśli teraz wyjadę na tydzień, przez kolejne cztery będę siedziała w biurze od rana do nocy, nadrabiając zaległości. Wiesz że nie mogę tego zaniedbać. Ta kancelaria była całym życiem moich rodziców. Wycieczka na Borneo musi zaczekać. Ale wy jeźdźcie. Tobie przyda się odpoczynek, a i Jeremy odetchnie po tym ostatnim śledztwie.

- Mała, jesteś pracoholiczką, jak słowo daję.

- Może, ale kochałam moich rodziców i choć nie ma ich już ze mną, nie chcę ich zawieźć. Gdy tylko sytuacja się uspokoi, na pewno wyjedziemy gdzieś z Chrisem.

- Znowu za twoje pieniądze? – Jen nigdy nie przebierała w słowach. Szczerze nie przepadała za moim facetem, uważała go za lenia, nieroba i że żyje za moje pieniądze. No tak akurat się złożyło, że ja miałam pieniądze, a on musiał sam się utrzymywać. Rodzice zostawili mi olbrzymi spadek, stać mnie więc było na to, żeby kupić mu coś od czasu do czasu.

- Jen, nie chcę o tym gadać.

- Kate, obudź się wreszcie. Ten facet nie robi nic, żeby zaoszczędzić trochę więcej kasy i zabrać cię na jakiś urlop. Wiedziałaś, że kupił sobie nowe głośniki do auta? Chwalił się nimi w klubie na prawo i lewo!

- Nie. Ale Chris nie musi mi się spowiadać z tego co robi ze swoimi pieniędzmi. – choć w głębi serca zrobiło mi się przykro. Chris wiecznie narzekał, że nie ma kasy a zazwyczaj dowiadywałam się na końcu i od osób trzecich o jego wydatkach. Nowy tatuaż, głośniki, kolejna konsola do gier… To nie były tanie rzeczy. – Jen, a co twoim zdaniem powinnam zrobić?

- Kopnąć w dupę tego nieroba. I to jak najszybciej. Świat pełen jest facetów, którzy są zaradni i chętnie padną ci do stóp, dziewczyno.

- Taa, jasne… Już widzę te kolejki.

- A co tam u tego twojego Francuza? – uśmiechnęłam się, bo Jenny uwielbiała bawić się w swatkę. Wspomniany Francuz miał na imię Pierre i w kancelarii rodziców zajmował się prawem międzynarodowym. Był niezwykle pomocny, przyjaźniliśmy się od lat, ale zawsze wiedziałam, że czuł do mnie miętę. Zanim zaczęłam spotykać się z Chrisem, zaliczyłam z Pierrem kilka lekcji francuskiego. Niestety ja nie czułam tego co on i po przyjacielsku dałam mu do zrozumienia, żeby nie robił sobie nadziei. Na szczęście zrozumiał i od tamtej pory byliśmy jedynie przyjaciółmi. W każdy piątek przychodził do mnie na drinka, Jenny często dołączała do nas i urządzaliśmy sobie alkoholowe nasiadówki. To był dzień, kiedy nie widywałam się z Chrisem, Jenny z Jeremym, ale żadna z nas nie narzekała.

- Pierre przyznał mi się ostatnio, że poznał jakąś dziewczynę. Podobno byli już na kilku randkach i widać po nim, że mu zależy. Także fajnie by było, gdyby i on sobie ułożył życie.

- Wolałabym, żeby ułożył je sobie z tobą, ale wiem że to niemożliwe.

- Raczej nie. – poszłam do kuchni i przyniosłam nam po misce zupy meksykańskiej, która była moim popisowym daniem. Obie z Jenny uwielbiałyśmy pikantne potrawy, a ta zupa właśnie do nich należała. Po sytym posiłku Jenny zaczęła zbierać się do domu, a ja musiałam zacząć się szykować na przyjście Chrisa. Po wyjściu przyjaciółki wzięłam prysznic, założyłam bieliznę i w takim stroju otworzyłam drzwi, gdy tylko usłyszałam dzwonek. Chris stał w progu z torbą przewieszoną przez ramię, cmoknął mnie w przelocie i rzucił:

- Mała, wezmę prysznic i zaraz się tobą zajmę. – nie ukrywałam niezadowolenia. Przede wszystkim prysznic mógł wziąć w klubie, a dwa irytowało mnie, że rozrzucał swoje rzeczy wszędzie, po całym mieszkaniu. Torba tu, adidasy tam, bluza jeszcze gdzieś indziej. Byłam z natury osobą lubiącą porządek. Wszystko musiało być na swoim miejscu. A nie, taki burdel… Rozumiałam, że Chris to facet i miał swoje nawyki, ale przynajmniej u mnie mógł się powstrzymać od tych swoich przyzwyczajeń. Założyłam szlafrok, zebrałam jego rzeczy w jeden kąt i poszłam nalać sobie coś do picia. Od razu przeszła mi ochota na seks.

            Kilka godzin później Chris drzemał na kanapie, a ja znudzona przełączałam kanały w telewizorze. Nie ma to jak romantyczny wieczór we dwoje… Moje znużenie przerwał dzwonek u drzwi. Nikogo się nie spodziewałam, mimo to postanowiłam otworzyć. Bez wcześniejszego spojrzenia w judasz, nacisnęłam klamkę i stanęłam jak wryta…  
 

1 komentarz:

  1. No jakże mi miło poznać Kate <3 mam tylko nadzieję że nie będzie wszystkich ustawiała do pionu, bo tym to już za bardzo przypominałaby mnie samą hahahahahahaha. Chris coś mi w nim nie pasuje, oby nie skrzywdził słodkiej Kate za bardzo, bo tego że ją skrzywdzi jestem akurat pewna...
    No i jestem ciekawa bardzo bardzo kto tam odwiedził Kate?

    Czekam na następne ��

    OdpowiedzUsuń