wtorek, 15 grudnia 2015

Odcinek 4

Poznajcie prawdziwą twarz Jenny Brooks. Zapraszam!

                                                         Buckshot LeFonque "Another Day"



Kate

14 Czerwca 2012, Czwartek

            Z samego rana umówiłam się z Jen na kawę. Musiałam jej opowiedzieć o ostatnich wydarzeniach. Pierre to jedno, ale czasami dobrze było mieć przyjaciółkę, która spojrzy na wszystko kobiecym okiem… Zamówiłam espresso, a Jenny latte.

- Mój brat wyszedł z więzienia. – zaczęłam. Jenny spojrzała na mnie i aż zakrztusiła się napojem.

- Że co, proszę? Kiedy?

- Kilka dni temu. Jeremy nic nie mówił? Nic nie wiedział?

- Nie widziałam się z nim ostatnio. – moja przyjaciółka dziwnie się zmieszała, a zaraz potem spuściła wzrok.

- Jen, co się dzieje? Pokłóciliście się?

- Kate, ja go nie kocham. Chcę z nim zerwać.

- Ale jak to? Wydawaliście się naprawdę dobraną parą. Poza tym ten wyjazd na Borneo. Myślałam że oboje tego chcecie.


- Chyba tylko tak się wydawało. No nieważne. Powiedz lepiej co z Tomem. Widziałaś się z nim? Chris wie?

- Tom przyszedł do mnie w tamten wieczór kiedy go wypuścili. Podobno za dobre sprawowanie. Przenocowałam go i wynajęłam mu mieszkanie. Powiedział, że chce zacząć wszystko od początku.

- Oszalałaś? I ty mu tak po prostu uwierzyłaś? Boże, zawsze byłaś naiwna. Ostrzegałam cię przed nim jeszcze przed pogrzebem rodziców. I nie myliłam się! Siniaki ci tygodniami schodziły.

- Wiem. Ale musiałam mu pomóc, bo inaczej by się ode mnie nie odczepił. Wynajęłam mu mieszkanie z dala ode mnie i od tamtej pory go nie widziałam. Na szczęście… - upiłam łyk kawy i zapatrzyłam się w widok za oknem. Dzisiejsza pogoda jakby zgrała się z moim nastrojem. Od rana padał deszcz i było zimno. Słoneczna Kalifornia? Chyba tylko dla turystów… Owszem, słońce tu pięknie świeciło, ale dzisiaj po prostu musiałam założyć żakiet i pełne buty…

- Kate, ty się go wciąż boisz, prawda?


- A ty byś się nie bała? Rodzony brat mnie pobił tylko dlatego, bo nie chciałam mu dać kasy. No to sobie sam wziął… - na samo wspomnienie tamtego wieczoru aż przeszły mnie ciarki. Ledwo dowlokłam się do telefonu żeby wezwać pogotowie. Siniaki tak jak powiedziała Jenny, schodziły mi tygodniami. Na dwa tygodnie wyjechałam z miasta, żeby odpocząć i zregenerować siły. Ale psychicznie odreagowałam dopiero, gdy Jeremy powiedział mi, że Toma aresztowali. Gdy usłyszałam jaki wyrok dostał mój brat, zemdlałam. Wtedy myślałam, że mój koszmar się skończy. Liczyłam na to, że po siedmiu latach mój brat się albo jakimś cudem zmieni, albo jeszcze innym cudem dostanie amnezji i zapomni o istnieniu swojej siostry. Niestety, nie stało się ani jedno ani drugie, a mało tego wyszedł z więzienia i w każdej chwili mógł znowu mnie zacząć nachodzić. Zwłaszcza że przecież wiedział gdzie mieszkam.

- Może powinnaś wyjechać na jakiś czas? Zaszyć się gdzieś? Może po kilku tygodniach Tom odpuści?

- No właśnie wyjeżdżam. Chris ma się tym zająć. Jeszcze nie wiem gdzie, ale mam nadzieję że będzie miło. Tylko ja i on. Żadnych telefonów, kancelarii, klientów… - rozmarzyłam się na myśl o kilku dniach romantycznej atmosfery, namiętnego seksu i beztroskiego lenistwa. Dopiłam swoją kawę i postanowiłam odwiedzić mojego faceta w pracy. Chciałam mu zrobić niespodziankę. Zatrzymał mnie jednak telefon z pracy. Pierre poprosił mnie, żebym koniecznie wpadła do kancelarii. Była sobota, a ja wcale nie miałam ochoty tam iść. Jednak zobowiązania wobec rodzinnego interesu wzięły górę. Pożegnałam się z Jenny i pojechałam do biura…

Jenny

- Wyobraź sobie, że Kate się do ciebie wybierała. – zastałam Chrisa w pomieszczeniu dla pracowników, jak chował swoje rzeczy do szafki. Zbliżał się koniec jego zmiany i postanowiłam że skoro jego obecna, a niedługo była dziewczyna nie mogła przyjść, to ja umilę mu czas.

- Tak? A po co?

- Chciała ci zrobić niespodziankę. Ale chyba lepiej będzie, gdy zrobię ci ją ja. Co o tym sądzisz? – podeszłam do Chrisa i bez zbędnych ceregieli, zdjęłam bluzkę, stanik i rozpięłam suwak spodni. Chris w mig załapał co się dzieje. Kopniakiem zatrzasnął za mną drzwi, wpił się w moje usta i po omacku podprowadził do stołu, na którym codziennie jadaliśmy razem lunch. Obrócił mnie tyłem do siebie i pchnął na zimny blat. Zsunął moje spodnie, majtki, po czym wymierzył mocnego klapsa.

- Sądzę, że jesteś bardzo przebiegła kochanie. I nawet gdyby Kate tu przyszła, ty zjawiłabyś się zaraz po niej. Prawda? – Jego palce już badały mnie od wewnątrz, a ja jedyne co mogłam zrobić to jęknąć z rozkoszy. Chris strzelił mi szybką palcówkę doprowadzając mnie do orgazmu, a potem obrócił przodem do siebie, położył na blacie i wszedł we mnie, zarzucając moje nogi na swoje barki. Pieprzył mnie tak ostro i szybko, jakby chciał tym zagłuszyć swoje wyrzuty sumienia. Ja ich w ogóle nie miałam. Kate to tępa cipa i zawsze tak było. Skoro przez kilka miesięcy nie zorientowała się co robimy za jej plecami, no cóż… Jej strata. Ja zamierzałam wykorzystać daną szansę. Chris był naprawdę dobry w łóżku. Nie to co Jeremy… Wiecznie ciepłe kluchy, zero namiętności, o klapsach mogłam zapomnieć. Chris pieprzył się ze mną tak, że czasami nie wiedziałam jak się nazywam. Po każdym numerku wyglądałam, jakbym walczyła z tornadem. Potargana, rozpalone policzki, opuchnięte usta… A moja cipka? Wiecznie zaczerwieniona, uda poobcierane. Ale to właśnie uwielbiałam w naszym związku. Ciągła adrenalina tylko dodawała mi skrzydeł i motywowała do tego, żeby się nie poddawać. Że w końcu Chris zostawi Kate dla mnie i nie będziemy musieli się ukrywać. Chodzić za rękę bez strachu, że nas zobaczy… - Mała, zaraz dojdę. Nie mogę dłużej, jest mi tak dobrze… - Chris przerwał moje rozmyślania, po czym wsunął dłonie pod moje pośladki i unosząc mnie do góry, przyśpieszył, a ja doszłam w ekstatycznym orgazmie, który spowodował że aż mi w uszach szumiało… Osunęliśmy się na podłogę i minęło kilka minut, zanim doszliśmy do siebie.

- Tom wyszedł na wolność. – postanowiłam, że wtajemniczę Chrisa w prywatne sprawy  Kate. Spojrzał na mnie, jakbym nagle oznajmiła, że ziemia jest kwadratowa.

- Co kurwa? Kiedy? Jak Kate na to zareagowała?


- Chyba dobrze… - szczerze mówiąc, jakoś mnie to nie obeszło. Dawno mówiłam jej, że Tom to menda i kiedyś się na nim przejedzie, ale ona zawsze wierzyła w nagłą i cudowną przemianę brata marnotrawnego.

- Chyba? Kurwa, Jen! Słyszysz siebie? Kate uważa cię za przyjaciółkę. Czy mogłabyś od czasu do czasu schować gdzieś niechęć do niej i przynajmniej udawać, że się przejmujesz?

- I co mi to da? Kate jest naiwna, przenocowała brata u siebie i mało tego, wynajęła mu mieszkanko!

- Kiedy u niej nocował?

- Jakoś kilka dni temu. – wzruszyłam obojętnie ramionami.

- Czemu mi nic nie powiedziała? – Chris chodził po pomieszczeniu socjalnym jak wściekły tygrys, gotowy do nagłego ataku.

- A skąd ja mam to wiedzieć? Nie mówiła mi. Boże, po co się tym przejmujesz? Niedługo jej problemy nie będą nas dotyczyły… - podeszłam, żeby go objąć, ale mnie odepchnął. Poczułam się tak, jakby mnie spoliczkował.

- Nie rozumiesz, że nie mogę jej teraz zostawić? Nie mogę pozwolić, żeby była sama! Tom jest niebezpieczny, już raz ją pobił. Nie widziałaś jej wtedy, gdy znalazłem ją w mieszkaniu.

- Ale szybko doszła do siebie. Mam ci przypomnieć, gdzie ty byłeś, kiedy Kate odpoczywała w San Francisco? W moim mieszkaniu! Pieprzyłeś mnie przez kilka tygodni, każdego dnia! Robiliśmy to na tyle sposobów, że Kate nawet połowy ich nie zna. Jakoś wtedy nie przejmowałeś się jej stanem. Więc przestań mi tu teraz pierdolić, jak to ci jej nagle szkoda. Powtórzę jeszcze raz: wasz wyjazd to twoja ostatnia szansa. Albo jej powiesz o nas, albo ja to zrobię, ale z nami koniec. Nie pozwolę z siebie dłużej robić idiotki, Chris! – spojrzałam na niego zimnym wzrokiem, a gdy usłyszeliśmy kroki w korytarzu szybko się ubraliśmy i każde z nas rozjechało się w swoją stronę. On do nudnej Kate, a ja do domu z zamiarem zerwania z Jeremym.

Kate

            Weszłam do domu, zdjęłam buty i z jękiem osunęłam się na sofę. Pierre miał rację, że wezwał mnie do biura. Klient, który zjawił się w kancelarii miał przed sobą ciężką rozprawę, a żaden adwokat nie chciał się podjąć jego obrony. Schowałam do kieszeni zmęczenie i podjęłam wyzwanie. A teraz leżałam na sofie, gapiłam się w sufit i myślałam o tym co chciałabym robić w sobotni wieczór. Liczyłam, że Chris mnie odwiedzi, ale nawet nie zadzwonił do mnie. Zrobiło mi się przykro… Chciałam mu opowiedzieć o Tomie, chciałam żeby mnie przytulił i obiecał, że mój brat mnie więcej nie skrzywdzi… Tak się jednak nie stało…

            Obudził mnie dzwonek do drzwi. Chwilę mi zajęło, żeby zorientować się w sytuacji. Zasnęłam na sofie, na zegarku dochodziła pierwsza nad ranem, a ktoś dobijał się do mojego mieszkania. Podeszłam cichutko do drzwi, gdy nagle coś w nie walnęło i usłyszałam glos Chrisa:

- Kate, kochanie otwórz. To ja, Chris. Powiedz, że tam jesteś! – otworzyłam drzwi, a on wpadł do środka i od razu wziął mnie w ramiona. – Wiem o wszystkim skarbie. Już dobrze, wszystko będzie dobrze. On ci już nic nie zrobi. Nie pozwolę mu na to. Jesteś bezpieczna, Kate.


- Dobrze, że już jesteś… Nic mi nie jest. Tom nic mi nie zrobił. Szczerze mówiąc to nawet zachowywał się przyzwoicie. Wynajęłam mu mieszkanie i od tamtej pory go nie widziałam.

- Musimy wyjechać, kochanie. Powinnaś odpocząć. – Chris masował mnie po ramionach i od czasu do czasu składał na mojej szyi delikatne pocałunki. Domyśliłam się, że o Tomie dowiedział się od Jenny. Było mi trochę przykro, że zrobiła to pierwsza, ale Chris prędzej czy później by się tego dowiedział.

- Dobrze, ale za kilka dni. Dostałam dziś ciekawą i trudną sprawę i muszę podgonić papiery. Jak się z tym uwinę, to wyjeżdżamy. A teraz… - wsunęłam dłonie pod jego koszulkę i odnalazłam twarde mięśnie brzucha. Sunąc dłonią w dół, poczułam napinające się ciało Chrisa.

- Co teraz, kochanie? – ułamek sekundy i obejmowałam jego biodra nogami, a Chris prowadził mnie do sypialni.

- Teraz chcę się kochać. Ostro. Mocno. I szybko! Chcę, żebyś mnie pieprzył, Chris. Potrzebuję tego. – jego wzrok pociemniał, rzucił mnie na łóżko i rozebrał się w jedną sekundę. Zerwałam z siebie służbowe ciuchy, ale nawet nie zdążyłam rozchylić ud, gdy usłyszałam telefon Chrisa dobiegający gdzieś z okolic podłogi…
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz