Buckshot LeFonque "Another Day"
Kate
14 Czerwca 2012,
Czwartek
Z samego rana umówiłam się z Jen na
kawę. Musiałam jej opowiedzieć o ostatnich wydarzeniach. Pierre to jedno, ale
czasami dobrze było mieć przyjaciółkę, która spojrzy na wszystko kobiecym
okiem… Zamówiłam espresso, a Jenny latte.
- Mój brat
wyszedł z więzienia. – zaczęłam. Jenny spojrzała na mnie i aż zakrztusiła się
napojem.
- Że co,
proszę? Kiedy?
- Kilka dni
temu. Jeremy nic nie mówił? Nic nie wiedział?
- Nie
widziałam się z nim ostatnio. – moja przyjaciółka dziwnie się zmieszała, a
zaraz potem spuściła wzrok.
- Jen, co
się dzieje? Pokłóciliście się?
- Kate, ja
go nie kocham. Chcę z nim zerwać.
- Ale jak
to? Wydawaliście się naprawdę dobraną parą. Poza tym ten wyjazd na Borneo.
Myślałam że oboje tego chcecie.
- Chyba
tylko tak się wydawało. No nieważne. Powiedz lepiej co z Tomem. Widziałaś się z
nim? Chris wie?
- Tom
przyszedł do mnie w tamten wieczór kiedy go wypuścili. Podobno za dobre
sprawowanie. Przenocowałam go i wynajęłam mu mieszkanie. Powiedział, że chce
zacząć wszystko od początku.
- Oszalałaś?
I ty mu tak po prostu uwierzyłaś? Boże, zawsze byłaś naiwna. Ostrzegałam cię
przed nim jeszcze przed pogrzebem rodziców. I nie myliłam się! Siniaki ci
tygodniami schodziły.
- Wiem. Ale
musiałam mu pomóc, bo inaczej by się ode mnie nie odczepił. Wynajęłam mu
mieszkanie z dala ode mnie i od tamtej pory go nie widziałam. Na szczęście… -
upiłam łyk kawy i zapatrzyłam się w widok za oknem. Dzisiejsza pogoda jakby
zgrała się z moim nastrojem. Od rana padał deszcz i było zimno. Słoneczna
Kalifornia? Chyba tylko dla turystów… Owszem, słońce tu pięknie świeciło, ale
dzisiaj po prostu musiałam założyć żakiet i pełne buty…
- Kate, ty
się go wciąż boisz, prawda?
- A ty byś
się nie bała? Rodzony brat mnie pobił tylko dlatego, bo nie chciałam mu dać
kasy. No to sobie sam wziął… - na samo wspomnienie tamtego wieczoru aż przeszły
mnie ciarki. Ledwo dowlokłam się do telefonu żeby wezwać pogotowie. Siniaki tak
jak powiedziała Jenny, schodziły mi tygodniami. Na dwa tygodnie wyjechałam z
miasta, żeby odpocząć i zregenerować siły. Ale psychicznie odreagowałam
dopiero, gdy Jeremy powiedział mi, że Toma aresztowali. Gdy usłyszałam jaki
wyrok dostał mój brat, zemdlałam. Wtedy myślałam, że mój koszmar się skończy.
Liczyłam na to, że po siedmiu latach mój brat się albo jakimś cudem zmieni,
albo jeszcze innym cudem dostanie amnezji i zapomni o istnieniu swojej siostry.
Niestety, nie stało się ani jedno ani drugie, a mało tego wyszedł z więzienia i
w każdej chwili mógł znowu mnie zacząć nachodzić. Zwłaszcza że przecież
wiedział gdzie mieszkam.
- Może
powinnaś wyjechać na jakiś czas? Zaszyć się gdzieś? Może po kilku tygodniach
Tom odpuści?
- No właśnie
wyjeżdżam. Chris ma się tym zająć. Jeszcze nie wiem gdzie, ale mam nadzieję że
będzie miło. Tylko ja i on. Żadnych telefonów, kancelarii, klientów… -
rozmarzyłam się na myśl o kilku dniach romantycznej atmosfery, namiętnego seksu
i beztroskiego lenistwa. Dopiłam swoją kawę i postanowiłam odwiedzić mojego
faceta w pracy. Chciałam mu zrobić niespodziankę. Zatrzymał mnie jednak telefon
z pracy. Pierre poprosił mnie, żebym koniecznie wpadła do kancelarii. Była
sobota, a ja wcale nie miałam ochoty tam iść. Jednak zobowiązania wobec
rodzinnego interesu wzięły górę. Pożegnałam się z Jenny i pojechałam do biura…
Jenny
-
Wyobraź
sobie, że
Kate się
do ciebie wybierała.
– zastałam
Chrisa w pomieszczeniu dla pracowników, jak chował swoje rzeczy do szafki. Zbliżał
się
koniec jego zmiany i postanowiłam
że
skoro jego obecna, a niedługo
była
dziewczyna nie mogła
przyjść,
to ja umilę
mu czas.
- Tak? A po co?
- Chciała
ci zrobić
niespodziankę.
Ale chyba lepiej będzie,
gdy zrobię
ci ją
ja. Co o tym sądzisz?
– podeszłam
do Chrisa i bez zbędnych
ceregieli, zdjęłam
bluzkę,
stanik i rozpięłam
suwak spodni. Chris w mig załapał co się
dzieje. Kopniakiem zatrzasnął
za mną
drzwi, wpił
się
w moje usta i po omacku podprowadził
do stołu,
na którym codziennie jadaliśmy
razem lunch. Obrócił
mnie tyłem
do siebie i pchnął
na zimny blat. Zsunął
moje spodnie, majtki, po czym wymierzył
mocnego klapsa.
- Sądzę, że
jesteś
bardzo przebiegła
kochanie. I nawet gdyby Kate tu przyszła,
ty zjawiłabyś się
zaraz po niej. Prawda? – Jego palce już
badały
mnie od wewnątrz,
a ja jedyne co mogłam
zrobić
to jęknąć z rozkoszy. Chris strzelił mi szybką palcówkę
doprowadzając
mnie do orgazmu, a potem obrócił
przodem do siebie, położył
na blacie i wszedł
we mnie, zarzucając
moje nogi na swoje barki. Pieprzył
mnie tak ostro i szybko, jakby chciał
tym zagłuszyć swoje wyrzuty sumienia. Ja ich w ogóle
nie miałam.
Kate to tępa
cipa i zawsze tak było.
Skoro przez kilka miesięcy
nie zorientowała
się
co robimy za jej plecami, no cóż…
Jej strata. Ja zamierzałam
wykorzystać
daną
szansę.
Chris był
naprawdę
dobry w łóżku. Nie to co Jeremy… Wiecznie ciepłe kluchy, zero namiętności,
o klapsach mogłam
zapomnieć.
Chris pieprzył
się
ze mną
tak, że
czasami nie wiedziałam
jak się
nazywam. Po każdym
numerku wyglądałam,
jakbym walczyła
z tornadem. Potargana, rozpalone policzki, opuchnięte usta… A moja cipka? Wiecznie
zaczerwieniona, uda poobcierane. Ale to właśnie uwielbiałam w naszym związku. Ciągła adrenalina tylko dodawała mi skrzydeł i motywowała do tego, żeby się
nie poddawać.
Że
w końcu
Chris zostawi Kate dla mnie i nie będziemy
musieli się
ukrywać.
Chodzić
za rękę bez strachu, że nas zobaczy… - Mała, zaraz dojdę. Nie mogę dłużej, jest mi tak dobrze… - Chris przerwał moje rozmyślania, po czym wsunął dłonie
pod moje pośladki
i unosząc
mnie do góry, przyśpieszył, a ja doszłam w ekstatycznym orgazmie, który
spowodował
że
aż
mi w uszach szumiało…
Osunęliśmy się
na podłogę i minęło
kilka minut, zanim doszliśmy
do siebie.
- Tom wyszedł na wolność. – postanowiłam, że
wtajemniczę
Chrisa w prywatne sprawy Kate. Spojrzał na mnie, jakbym nagle oznajmiła, że
ziemia jest kwadratowa.
- Co kurwa? Kiedy? Jak Kate na to
zareagowała?
- Chyba dobrze… - szczerze mówiąc, jakoś
mnie to nie obeszło.
Dawno mówiłam
jej, że
Tom to menda i kiedyś
się
na nim przejedzie, ale ona zawsze wierzyła
w nagłą
i cudowną
przemianę
brata marnotrawnego.
- Chyba? Kurwa, Jen! Słyszysz siebie? Kate uważa cię
za przyjaciółkę. Czy mogłabyś
od czasu do czasu schować
gdzieś
niechęć
do niej i przynajmniej udawać,
że
się
przejmujesz?
- I co mi to da? Kate jest naiwna,
przenocowała
brata u siebie i mało
tego, wynajęła
mu mieszkanko!
- Kiedy u niej nocował?
- Jakoś
kilka dni temu. – wzruszyłam
obojętnie
ramionami.
- Czemu mi nic nie powiedziała? – Chris chodził po pomieszczeniu socjalnym jak wściekły
tygrys, gotowy do nagłego
ataku.
- A skąd
ja mam to wiedzieć?
Nie mówiła
mi. Boże,
po co się
tym przejmujesz? Niedługo
jej problemy nie będą nas dotyczyły… - podeszłam, żeby
go objąć,
ale mnie odepchnął.
Poczułam
się
tak, jakby mnie spoliczkował.
- Nie rozumiesz, że nie mogę jej teraz zostawić? Nie mogę pozwolić,
żeby
była
sama! Tom jest niebezpieczny, już
raz ją
pobił.
Nie widziałaś jej wtedy, gdy znalazłem ją
w mieszkaniu.
- Ale szybko doszła do siebie. Mam ci przypomnieć, gdzie ty byłeś,
kiedy Kate odpoczywała
w San Francisco? W moim mieszkaniu! Pieprzyłeś mnie przez kilka tygodni, każdego dnia! Robiliśmy to na tyle sposobów, że Kate nawet połowy ich nie zna. Jakoś wtedy nie przejmowałeś
się
jej stanem. Więc
przestań
mi tu teraz pierdolić,
jak to ci jej nagle szkoda. Powtórzę
jeszcze raz: wasz wyjazd to twoja ostatnia szansa. Albo jej powiesz o nas, albo
ja to zrobię,
ale z nami koniec. Nie pozwolę
z siebie dłużej robić
idiotki, Chris! – spojrzałam
na niego zimnym wzrokiem, a gdy usłyszeliśmy kroki w korytarzu szybko się ubraliśmy
i każde
z nas rozjechało
się
w swoją
stronę.
On do nudnej Kate, a ja do domu z zamiarem zerwania z Jeremym.
Kate
Weszłam
do domu, zdjęłam buty i z jękiem osunęłam się na sofę. Pierre miał rację, że
wezwał mnie do biura. Klient, który zjawił się w kancelarii miał przed sobą
ciężką rozprawę, a żaden adwokat nie chciał się podjąć jego obrony. Schowałam
do kieszeni zmęczenie i podjęłam wyzwanie. A teraz leżałam na sofie, gapiłam
się w sufit i myślałam o tym co chciałabym robić w sobotni wieczór. Liczyłam,
że Chris mnie odwiedzi, ale nawet nie zadzwonił do mnie. Zrobiło mi się
przykro… Chciałam mu opowiedzieć o Tomie, chciałam żeby mnie przytulił i obiecał,
że mój brat mnie więcej nie skrzywdzi… Tak się jednak nie stało…
Obudził
mnie dzwonek do drzwi. Chwilę mi zajęło, żeby zorientować się w sytuacji.
Zasnęłam na sofie, na zegarku dochodziła pierwsza nad ranem, a ktoś dobijał się
do mojego mieszkania. Podeszłam cichutko do drzwi, gdy nagle coś w nie walnęło
i usłyszałam glos Chrisa:
- Kate, kochanie otwórz. To ja, Chris.
Powiedz, że tam jesteś! – otworzyłam drzwi, a on wpadł do środka i od razu
wziął mnie w ramiona. – Wiem o wszystkim skarbie. Już dobrze, wszystko będzie
dobrze. On ci już nic nie zrobi. Nie pozwolę mu na to. Jesteś bezpieczna, Kate.
- Dobrze, że już jesteś… Nic mi nie
jest. Tom nic mi nie zrobił. Szczerze mówiąc to nawet zachowywał się
przyzwoicie. Wynajęłam mu mieszkanie i od tamtej pory go nie widziałam.
- Musimy wyjechać, kochanie. Powinnaś
odpocząć. – Chris masował mnie po ramionach i od czasu do czasu składał na
mojej szyi delikatne pocałunki. Domyśliłam się, że o Tomie dowiedział się od
Jenny. Było mi trochę przykro, że zrobiła to pierwsza, ale Chris prędzej czy
później by się tego dowiedział.
- Dobrze, ale za kilka dni. Dostałam
dziś ciekawą i trudną sprawę i muszę podgonić papiery. Jak się z tym uwinę, to
wyjeżdżamy. A teraz… - wsunęłam dłonie pod jego koszulkę i odnalazłam twarde
mięśnie brzucha. Sunąc dłonią w dół, poczułam napinające się ciało Chrisa.
- Co teraz, kochanie? – ułamek sekundy
i obejmowałam jego biodra nogami, a Chris prowadził mnie do sypialni.
- Teraz chcę się kochać. Ostro. Mocno.
I szybko! Chcę, żebyś mnie pieprzył, Chris. Potrzebuję tego. – jego wzrok
pociemniał, rzucił mnie na łóżko i rozebrał się w jedną sekundę. Zerwałam z
siebie służbowe ciuchy, ale nawet nie zdążyłam rozchylić ud, gdy usłyszałam
telefon Chrisa dobiegający gdzieś z okolic podłogi…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz