Calvin Harris "Flashback"
- Tom? Co ty
do cholery tu robisz? – mój brat stał oparty o framugę i uśmiechał się
bezczelnie przeżuwając gumę.
- Cześć
siostrzyczko! Nie przywitasz się ze mną? – nie wiedziałam co zrobić. Mój brat
powinien siedzieć w więzieniu, a tymczasem stał w progu mojego mieszkania,
kompletnie wyluzowany.
- Wypuścili
cię? Tak szybko? – Tom bez mojej zgody wpakował się do środka, rzucił torbę na
podłogę i skierował się do salonu. Szybko go jednak zaprowadziłam do kuchni,
żeby nie wpadli na siebie z Chrisem.
- Za dobre
sprawowanie.
- Za co?
Jaja sobie robisz? Przyznaj się, że uciekłeś! – gdy sięgał do lodówki,
zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem. Jeszcze brakuje, żebym go musiała karmić.
Mało napsuł krwi mi i rodzicom? – Dostałeś siedem lat do odsiadki i śmiesz
twierdzić, że po trzech wypuścili cię, bo byłeś grzeczny? Wybacz, ale aż tak
naiwna nie jestem. A teraz opuść proszę moje mieszkanie.
- Siostra,
nie bądź zołzą. Potrzebuję mety dopóki nie stanę na nogi.
- Wybacz
Tom, ale nie pomogę ci. Sam sobie narobiłeś kłopotów, to teraz też sam sobie
poradzisz. – złożyłam ramiona na piersi przyjmując odważną postawę, choć w
środku trzęsłam się jak galareta.
- Mała, góra
dwa tygodnie. A potem nawet nie będziesz wiedziała kiedy zniknę. Obiecuję, że
nie będę kłopotliwym współlokatorem.
- Słuchaj,
mogę ci znaleźć mieszkanie, dać na czynsz. Ale nic poza tym. I zapomnij, że będziesz
tu mieszkał. Możesz dziś przenocować, ale rano nie chcę cię widzieć.
- Dobra,
dobra… - jego lekceważący ton doprowadzał mnie do szału!
- Słuchaj
no! Nie jestem już tą samą dziewczyną co trzy lata temu. Nie zastraszysz mnie,
ani nie zagrozisz. Myślisz że przyjdziesz tu sobie i tak po prostu wprowadzisz
się? A jak się nie zgodzę to mnie pobijesz i okradniesz? Śmiało. Będę pierwszą
osobą, dzięki której wrócisz za kratki. – Tom spojrzał na mnie niepewnie. Nie
spodziewał się takiej mojej reakcji. Sądził zapewne, że potulnie zgodzę się na
wszystko, a on będzie tu waletował w nieskończoność. A tu taki peszek. - A mogę
zapytać, czym zamierzasz się zająć na wolności?
- Grą na
perkusji. – gdy to usłyszałam wybuchłam niekontrolowanym śmiechem. Tom i
perkusja? Owszem, jako dzieciak brzdękał coś tam w garażu rodziców, ale
myślałam że to tylko dla zabawy. Poza tym nie robił tego regularnie.
- Oszalałeś?
Perkusja? Jakie ty masz o tym pojęcie?
- Duże,
siostrzyczko. W więzieniu miałem dużo czasu, w świetlicy stał sprzęt to
chodziłem tam w wolnej chwili i grałem. Obok mnie siedział gościu, który grał
na gitarze i tak sobie umilaliśmy wolny czas.
- I co?
Myślisz, że jakiś zespół zatrudni gościa na zwolnieniu warunkowym? Na jakim ty
świecie żyjesz, Tom?
- Na
normalnym, mała. Jeszcze kiedyś będę gwiazdą, zobaczysz.
- Chyba w
pierdlu. Jak cię znam, długo bez kłopotów nie wytrzymasz. Więc możesz już
powoli kompletować więzienne ubranko na powrót na stare śmieci. – pokręciłam
głową i nalałam sobie szklankę wody. Tom spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
- Nigdy we
mnie nie wierzyłaś. Nikt z was nie wierzył.
- Tom!
Zastanów się co mówisz. Kradłeś, handlowałeś narkotykami, włamałeś się komuś do
mieszkania. Mamie pękło serce! Wierzyła w ciebie do samego końca, ale ty miałeś
to gdzieś! Wolałeś się szlajać po mieście ze swoimi szemranymi koleżkami i
ściągać na siebie kłopoty. Tylko powiedz mi, gdzie oni teraz wszyscy są, co?
Gdzie są ci twoi wspaniali kumple, gdy potrzebujesz mieszkania? Gdzie byli,
kiedy policja cię aresztowała? Czy któryś z nich choć raz odwiedził cię przez
te trzy lata w więzieniu? – Tom spojrzał na mnie zmieszanym wzrokiem. – Mieli
cię w dupie! I teraz też mają. Przyszedłeś do mnie, bo jestem jedyną osobą,
która ci została na tym świecie. Więc albo zgodzisz się na moje warunki, albo
spieprzaj.
- Dobra.
Niech ci będzie. Zrobimy po twojemu.
- No! A
teraz chodź, pokażę ci gdzie będziesz spał. Tylko nie tłucz się za bardzo.
Muszę jutro wstać wcześniej. I obudzisz Chrisa. – zaprowadziłam mojego
niesfornego brata do sypialni dla gości.
- Twój
przydupas tu jest? – odwróciłam się gwałtownie mając ochotę zdzielić go w jego
pusty łeb.
- Nie mów
tak o nim!
- Siostra,
dawno już ci mówiłem że to nie jest facet dla ciebie. Źle mu z oczu patrzy.
- Znalazł
się znawca ludzi. Tu masz materac, łazienka jest tam. Rano znajdę ci
mieszkanie. Dobranoc. – zatrzasnęłam drzwi od pokoju i poszłam pod prysznic.
Musiałam zmyć z siebie emocje… Czułam że pojawienie się Toma, tylko zburzy mój
spokój…
12 Czerwca 2012, Wtorek
Obudził mnie zapach jajecznicy.
Przekonana, że Chris robi śniadanie, otworzyłam oczy i przeciągnęłam się
sennie. Poszłam do kuchni, ale tam zamiast Chrisa zastałam Toma, który smażył
jajka i bekon. Poprawiłam włosy i podeszłam do ekspresu, żeby nalać sobie kawy.
- Dzień
dobry siostrzyczko. Jak spałaś?
- Dobrze,
dziękuję. Dzień dobry. Widziałeś Chrisa?
- Słuchaj od
kiedy zrobił się z ciebie taki ranny ptaszek? – spojrzałam na zegarek, który
wskazywał szóstą rano. O ósmej miałam ważnego klienta w kancelarii, więc
musiałam się spieszyć.
- Mała, w
pierdlu codziennie nas tak budzili. Przywykłem. Ale dzięki temu ty możesz
skorzystać. Śniadanko gotowe. Zapraszam. – postawił przede mną jajka, bekon,
tosty, grillowane pomidory, oraz mozarellę z bazylią. Prawdziwy rarytas!
- Zdolności
kulinarne też tam zdobyłeś? – odrobina złośliwości na dobry początek dnia.
- A żebyś
wiedziała! Żeby czas szybciej leciał, szukałem dodatkowych zajęć. Perkusja to
jedno, ale nie mogłem na niej grać o piątej nad ranem. Więc załapałem się jako
pomagier w kuchni.
- Kto by
pomyślał, że mój brat kryminalista zrobi mi śniadanie. I to takie, jakie lubię
najbardziej. Powinnam iść na plażę pobiegać, ale ten jeden raz sobie odpuszczę.
Chcesz kawy czy herbaty?
- Herbatę
poproszę. – napełniłam jego kubek, a sobie dolałam kawy. Zapatrzyłam się w
okno, za którym rozpościerał się widok na ocean. Spędziłam w Huntington Beach
całe życie. Dobre chwile i te złe. Kochałam Toma, ale po tym gdy mnie pobił,
okradł, gdy aresztowała go policja, zwyczajnie się go obawiałam. Czułabym się
pewniej, gdyby Chris był ze mną, ale on oczywiście musiał wcześniej wyjść.
Musiałam znaleźć bratu mieszkanie i upewnić się, że nie będzie mnie nachodził.
Potrzebowałam spokoju. A nie stresu i obaw że któregoś dnia policja zapuka do
moich drzwi. Musiałam udawać przed nim twardą, żeby wiedział że kolejny raz nie
dam się zastraszyć. Miałam nadzieję, że mój tekst o doniesieniu na niego na
policję, podziałał i Tom szybko zniknie z mojego życia…
Matt
-
Mała,
muszę
już
iść.
– usiadłem
na łóżku, ale Val
wiedziała
jak mnie zatrzymać.
Położyła się na brzuchu
i sięgając dłonią do mojego
kutasa, zaczęła
go masować.
Zrzuciłem
z nas prześcieradło i układając się między jej
nogami, wcisnąłem
ją
w materac. – Jeden numerek i spadam.
-
Kurwa, Val. Śpieszę się.
-
Albo to, albo skasuj mój numer. Dobrze wiesz, że nie znajdziesz drugiej tak
dyspozycyjnej laski jak ja. Wpadasz tu kiedy chcesz, a ja nie marudzę że używasz mnie
tylko do jednego.
-
Mówisz tak, jakbyś
sama z tego nie czerpała
przyjemności,
kotku. – sięgnąłem
dłonią do jej
cipki, włożyłem w nią dwa palce
i strzeliłem
szybką
palcówkę.
Gdy ścianki
zaczęły
się
zaciskać,
wyjąłem
palce i wszedłem
z nią
ostro i do samego końca.
Val jęczała pode mną w poduszkę, złapałem ją jedną ręką za włosy, drugą za biodro
i wchodziłem
w nią
raz za razem, aż
nie doszła
drugi raz. Gdy skończyła dochodzić, poczułem gorąc zalewający moje ciało i sam
doszedłem
w intensywnym orgazmie. Opadłem
na Val całym ciężarem ciała, a ona zachichotała.
-
Do najlżejszych nie należysz Matt. Złaź ze mnie. – zrobiłem o co poprosiła, po
czym wstałem i się ubrałem. – Możesz powiedzieć dokąd się tak śpieszysz?
Dochodzi szósta rano.
-
Mam spotkanie. Nic ważnego. A na pewno nic, co miałoby zaprzątać twoją śliczną
główkę. –poklepałem ją po zgrabnym tyłku i opuściłem mieszkanie Val.
Valary była moją przyjaciółką
praktycznie od zawsze. Poznaliśmy się jeszcze w szkole podstawowej i jakoś tak
wyszło, że się zakumplowaliśmy. Byliśmy nierozłączni. Każda impreza, każdy
melanż- zawsze razem. Niektórzy nas próbowali swatać, ale my wiedzieliśmy że
związek zabiłby naszą przyjaźń. I tak zostało. A jak to się stało, że
zaczęliśmy ze sobą sypiać? Chcieliśmy się przekonać, czy seks wpłynie na nasze
relacje. I jak widać, nie. Oboje mamy niepisaną zasadę, że możemy sypiać z
innymi i żadne z nas nie ma o to pretensji. Wilk syty i owca cała, jak mówi
stare powiedzenie…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz