11 Października 2012,
Czwartek
Dni do wyjazdu chłopaków, zleciały
nie wiadomo kiedy. Usiłowałam spędzić z Mattem maksimum czasu, ale gdy płyta
trafiła na półki, był bardzo zajęty spotkaniami, wywiadami… na randki ze mną
pozostało już niewiele czasu. Dlatego postanowiliśmy zorganizować pożegnalną
kolację. Wszystko odbywało się w domu Matta, przyjechałam do niego już o
dwunastej, żeby pomóc mu wszystko przygotować. Każdą wolną chwilę pomiędzy
krojeniem warzyw i doprawianiem mięsa, wykorzystywaliśmy na pieszczoty, a gdy
Matt wstawił indyka do piekarnika, zerwał ze mnie majtki i kochaliśmy się na
stole pomiędzy półmiskami z jedzeniem. Oboje zdawaliśmy sobie sprawę z powagi
sytuacji. Wiedzieliśmy że ta trasa to ogromny sprawdzian dla nas obojga. Mimo
to wierzyliśmy, że nic nie zmieni między nami… Jakże się wtedy myliliśmy…
Punkt dwudziesta do domu wpadli
chłopaki, a zaraz za nimi Valary, Michelle, Lacey oraz Meaghan. Każdy zrobił
sobie po drinku i usiedliśmy przy stole. Wieczór zapowiadał się naprawdę miło,
a ja obiecałam sobie, że nie dam się sprowokować Michelle…
Dochodziła
północ, gdy potworzyły się grupki, każdy gadał z każdym, a ja poszłam do kuchni
zanieść talerze po deserach. Gdy wstawiałam je do zmywarki, do pomieszczenia
weszła chwiejnym krokiem Michelle. Lekko się zatoczyła, upiła łyk swojego wina
i spojrzała na mnie.
- Kate,
chciałam cię przeprosić za te moje ostatnie teksty. Wygłupiłam się. – aż mnie
zatkało. Zupełnie się tego nie spodziewałam. Gdy tylko ją dziś zobaczyłam,
zastanawiałam się z czym tym razem wyskoczy. A ta mnie tu przeprasza. No wiecie
co?!
- Michelle,
powiem to raz i nigdy więcej. Nie ufam ci. Ani trochę. Zostaw mnie i Matta w
spokoju. Masz Briana i na nim się skup. Mam dość twoich gierek! I wiesz co?
Wcale ci nie wierzę. Nadziwić się tylko nie mogę, jakim cudem ty i Val
jesteście siostrami? Niby podobne, ale różne. Jedna dobra, druga zła…
- Kate, ja
naprawdę nie mam nic do Matta. Owszem, kiedyś coś tam było między nami. Ale to
było dawno i się skończyło. Mam Briana. Kocham go, a on kocha mnie. Byłam po
prostu zazdrosna. Chyba do końca wierzyłam, że albo Matt zejdzie się z Val,
albo będzie jak kiedyś. Ale on zupełnie stracił dla ciebie głowę. Obiecuję, że
już nigdy nie dam wam powodu do kłótni, a w trasie będę go omijać szerokim
łukiem. – podeszłam do niej i syknęłam jej prosto w twarz.
- I masz
rację. Bo jeśli dowiem się, że coś knujesz za moimi plecami, to mnie będziesz
omijać. – ręcznik, którym wytarłam dłonie, rzuciłam na blat i wróciłam do
gości. Nie zamierzałam dłużej zawracać sobie głowy Michelle…
Chłopaki zaczęli się powoli
wykruszać. Dziewczyny były wstawione i chichotały nie wiadomo z czego. Ponieważ
jutro cały zespół miał sesję zdjęciową przed wyjazdem, musieli być wyspani.
Pożegnaliśmy ich z Mattem i poszliśmy pod prysznic.
- Będzie mi
brakowało naszych wspólnych kąpieli. Kabina w naszym autobusie jest mega
ciasna, a w termie za szybko kończy się ciepła woda. Myślę jednak, że
potrafiłbym cię rozgrzać. – Matt sięgnął po myjkę, namydlił ją i zaczął myć
moje ciało.
- Będziesz
za mną tęsknił?
- Bardziej,
niż bym tego chciał, Kate. Oszaleję tam bez ciebie… Uważaj na siebie w Nowym
Jorku, dobrze? Pisz i dzwoń kiedy tylko będziesz chciała i tego potrzebowała. Jeśli
nie będę mógł odebrać, oddzwonię w wolnej chwili. - spojrzał w moje oczy i
namiętnie mnie pocałował. Przymknęłam powieki i oddałam pocałunek, wkładając w
niego całe moje uczucia do Matta. Wciąż nie powiedziałam mu co do niego czuję…
Nie wiem czemu, ale bałam się. Bałam się, że to wszystko okaże się tylko snem,
ja się obudzę i zostanę sama… Matt pogłębił pieszczotę swoich ust, przesuwając
je na moją szyję. – Rozchyl nogi, skarbie.
Zrobiłam o co poprosił, a on chwycił
w dłoń swojego penisa i masując go lekko, wprowadził go w stan idealny do
zagłębienia się w moją cipkę. Wysunęłam biodra oczekując na to aż we mnie
wejdzie, a gdy to zrobił, wydałam z siebie głośny jęk.
- Unieś ręce
nad głowę. – Matt wydał kolejne polecenie, po czym jedną dłonią objął mnie w
pasie i podsadził na sobie, a drugą przyszpilił moje ręce do ściany. W tej
pozycji utrzymywałam się jedynie na jego biodrach, a on wchodził we mnie,
dociskając mnie do mokrej ściany. – Głośniej, Kate. Jęcz głośniej… Chcę
zapamiętać ten dźwięk na zawsze.
- Nie mów
tak… Przecież się nie rozstajemy… - jęczałam pomiędzy każdym pchnięciem. Matt
był we mnie naprawdę głęboko, czułam jak zaczynam drżeć a gdy nadszedł moment
kulminacyjny, moje nogi opadły i zawisłam bezwładnie podtrzymywana jedynie
przez Matta.
- Boże…
Kate… Nigdy nie będę miał cię dość… Uwielbiam cię, maleńka. – Matt wręcz
wrzeszczał mi do ucha, gdy jego penis zalewał mnie spermą. Lepki nektar po
kilku sekundach spłynął po moich udach i zmieszał się z wodą z prysznica…
13 Października 2012,
Sobota
Staliśmy na parkingu obok wytwórni,
gdzie zaparkowany był autobus chłopaków. Ogromny, czarny wóz, miał po bokach
wymalowane na biało logo zespołu. Techniczni pakowali mniejszy sprzęt do
bagażnika z jednej strony, a z drugiej walizki i torby z rzeczami chłopaków.
Patrzyłam na uśmiechniętą Meaghan, która tuliła się do Zacka… Na Lacey, stojącą
obok Dana i wydającą mu jakieś polecenia. Johnny stał tuż za nią i kiwał głową
z rozbawieniem. One miały szczęście. Jechały razem z chłopakami… Matt oddalił
się ode mnie, żeby pomóc przy wnoszeniu bagaży, gdy w pewnym momencie podeszła
do mnie Val.
- Kate,
obiecałam ci że wszystkim się zajmę. I tak będzie. Matt jest moim przyjacielem,
Michelle siostrą, ale nie pozwolę żeby rozwaliła wasz związek. – uśmiechnęłam
się blado i objęłam ją ramieniem.
- Dziękuję,
Valary. Boże, nawet nie miałam okazji żeby zapytać cię jak układa wam się z
Tomem. Prawie w ogóle go nie widywałam od mojego powrotu z Nowego Jorku…
- Nic się
nie stało. Nie gniewam się. Z Tomem jest… Bosko! On jest po prostu cudowny.
Wiesz, zanim go poznałam bliżej, miałam chwile zwątpienia czy powinnam jechać z
chłopakami w trasę. No bo kim ja bym tam była? Pewnie kimś w rodzaju kucharki.
Ale Tom szybko wybił mi głupoty z głowy i namówił, żebym jednak jechała.
- Cieszę
się, że oboje jesteście szczęśliwi, Val. – przytuliłam ją, pożegnałyśmy się i
gdy Val weszła do busa, Tom podbiegł do mnie.
- No,
siostrzyczko… Znikam ci z pola widzenia.
- Nie mów
tak, Tom. Wiesz, że będę tęsknić. Obiecuję, że gdy wrócisz z trasy, będziemy
spędzać razem więcej czasu.
- Spoko.
Kate, ja… Wierz mi lub nie, ale ja nigdy nie chciałem cię skrzywdzić. W żaden
sposób. Bardzo żałuję tego, co ci wtedy zrobiłem.
- Wiem Tom.
Wszystko już wiem… - uśmiechnęłam się do brata i pozwoliłam się przytulić. Zrobiło
mi się naprawdę miło, że Tom poczuł skruchę. Miałam nadzieję, że od teraz
wszystko między nami będzie w porządku. – Pilnuj Matta, proszę cię. Nie ufam
Michelle. Ona coś kombinuje. Boję się, że… No, że po powrocie z trasy nas już
nie będzie.
- Możesz mi
zaufać, mała. Będę miał na wszystko oko. A teraz wybacz, ale muszę już lecieć i
pomóc Val rozpakować graty w naszym maleńkim pokoiku.
- Jasne.
Uważaj na siebie! – Tom mi pomachał i zniknął w autobusie. Podeszłam bliżej,
żeby pożegnać się z chłopakami, a gdy wszyscy zniknęli we wnętrzu busa, Matt
stanął przede mną. Chwycił moją twarz w dłonie i kciukami otarł łzy, które
nagle spłynęły po policzkach.
- Mała,
błagam cię nie płacz. Jest mi naprawdę źle, że nie jedziesz ze mną.
- Wiem,
przepraszam. Straszna egoistka ze mnie. Zaraz się pozbieram. – otarłam łzy i
wspięłam się na palce, żeby pocałować Matta. Gdy wsunął swój ciepły język w
moje usta, jęknęłam. Zaczęliśmy się szaleńczo całować i gdyby nie fakt, że
znajdowaliśmy się na publicznym parkingu, zrobilibyśmy to na chodniku.
Niechętnie oderwałam się od Matta, ale on wciąż delikatnie muskał moje wargi,
szepcząc pomiędzy jednym pocałunkiem a drugim.
- Wrócę…
Czekaj na mnie… Ta trasa nic między nami nie zmieni… Jesteś dla mnie
najważniejsza. – nagle nasz intymny moment przerwał klakson busa. Zamrugałam
oczami i uśmiechnęłam się.
- Wiem, że
wrócisz. A ja wciąż tu będę. – Matt sięgnął po swoją torbę, zarzucił ją na
ramię i ruszył do busa, oglądając się przez ramię. – Matt! – krzyknęłam.
- Tak? –
odwrócił się do mnie i posłał mi jeden z tych swoich uśmiechów, kiedy pokazują
się jego dołeczki.
- Ja…
Chciałam ci powiedzieć…
- Co
takiego?
- Uważaj na
siebie! – Matt pomachał mi na pożegnanie, wsiadł do busa, który ruszył niemal
od razu i zniknął za rogiem. – Kocham cię. Chciałam ci powiedzieć, że cię
kocham, Matt…
Matt
Wsiadłem
do busa i od razu poszedłem
do mojej sypialni. Autobus posiadał
pięć
takich pomieszczeń.
Nie były
one duże,
mieściło się
w nich jedynie łóżko, mała
i wąska
szafa, oraz maleńka
komoda. Miałem
szczęście,
że
mój pokój znajdował
się
na tyłach
busa, więc
widziałem
Kate, która stała
samotnie na parkingu, gdy odjeżdżaliśmy.
Kurwa, w życiu
nie byłem
tak podminowany. Nienawidziłem
siebie za to, że
musiałem
jechać
w trasę
i zostawić
Kate samą.
Nienawidziłem
jej pracy, bo przez nią
nie mogła
jechać
ze mną.
Gdybym mógł,
nie rozstawałabym
się
z nią
nawet na chwilę.
Gdy Kate zniknęła
za budynkiem wytwórni, rozpakowałem
torbę,
ciuchy upchałem
do szafy i walnąłem
się
na łóżko. Przez zamknięte drzwi słyszałem
brzdęk
butelek. Chłopaki
tradycyjnie oblewali trasę
koncertową.
Nagle usłyszałem ciche pukanie do drzwi.
- Taa? – zapytałem i zacząłem rozsznurowywać buty. Do środka weszła Michelle.
- Napijesz się z nami? – zapytała, po czym zamknęła za sobą
drzwi i oparła
się
o nie, prowokacyjnie wysuwając
biodra okryte w skąpe
szorty. Kiedyś
bym pomyślał, że
wygląda
apetycznie. Ale dziś
wydawała
mi się
żenująca…
- Nie, nie mam ochoty. Chcę zostać
sam.
- Matt… Kate będzie na ciebie czekać. Ale gdybyś chciał…
Zawsze chętnie
ją
zastąpię. – zerwałem się
z łóżka jak poparzony i doskoczyłem do Michelle. Jedną ręką docisnąłem
ją
do drzwi, a drugą
zamachnąłem
się,
świadomy
że
trzymam w niej mojego buta.
- Słuchaj,
no! Wiem o co ci chodzi, ale nie dostaniesz tego. Między nami wszystko skończone. Masz teraz Briana, a ja Kate. I
szczerze? Nie dorastasz jej do pięt.
Nie masz tyle klasy, co ona! A teraz zejdź
mi z oczu, zanim ozdobię
twoją
buźkę odciskiem mojego buta! – Michelle
wyszarpała
się
z mojego uścisku,
ale zanim wyszła
z sypialni, spojrzała
na mnie wzrokiem pełnym
nienawiści.
- Zapamiętam
to, Matt. Nie popuszczę
ci tego tak łatwo.
Mnie się
tak nie traktuje. Zemszczę
się,
a wtedy zapłaczesz
gorzkimi łzami!
– wyszła
z pokoju, trzasnęła
drzwiami, a ja usiadłem
na łóżku, pocierając dłonią twarz. Trasa jeszcze się na dobre nie zaczęła, a ja już miałem
kurwa dość…
Położyłem
się
na materacu, zamknąłem
oczy i przywołałem wspomnienia ostatnich chwil z Kate…
Z moją
Kate, którą
kochałem
do szaleństwa!
Kate
17 Października 2012, Środa
Weszłam
do domu, nogą zatrzasnęłam drzwi i postawiłam zakupy na stole. Nalałam sobie
szklankę wody i upijając łyk, wyciągnęłam z kieszeni telefon. Zerknęłam na
lodówkę, gdzie Matt przypiął magnesami rozpiskę trasy ze wszystkimi
szczegółami. Gdy upewniłam się, że już są po koncercie, wybrałam numer.
Czekałam kilka długich sygnałów, zanim ktoś odezwał się po drugie stronie.
Niestety, głos dobiegający z oddali nie należał do Matta…
- Matt, czy możesz mi podać ręcznik?
Leży obok spodenek. – zamarłam, Zupełnie nie wiedziałam co robić ani czy się
odezwać. Nagle usłyszałam kobiecy śmiech i połączenie zostało przerwane.
Wpatrywałam się w ekran, na którym widniało zdjęcie moje i Matta. Zrobiliśmy je
kilka dni przed jego wyjazdem. Nagle cały mój świat zadrżał w posadach.
Poczułam ukłucie w okolicach serca, oczy zaszły mi łzami, osunęłam się na
podłogę i rozpłakałam w głos…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz