Zapraszam! Dzisiaj poznacie Briana, którego będzie sporo w tym opowiadaniu. A już wkrótce poświęcę mu oddzielną historię :D
3 Lipca 2012, Wtorek
Urwałam się z pracy dzisiaj
wcześniej, bo Tom miał to swoje przesłuchanie w wytwórni. Obiecałam mu, że z
nim pojadę. Wyszłam przed kancelarię, gdzie Tom już na mnie czekał. Chodził w
tę i z powrotem i z daleka było widać, jak bardzo był zdenerwowany. Podeszłam
do niego i położyłam mu dłoń na ramieniu.
- Nie martw
się braciszku. Na pewno się dostaniesz do zespołu.
- Nie wiem,
Kate… Boże, w życiu takich nerwów nie miałem. A jak się pomylę?
- To zagrasz
jeszcze raz. A teraz chodź już, bo się spóźnimy. – ruszyliśmy w kierunku
wytwórni.
Przed budynkiem kręciło się kilka
osób, ale nie wyglądali na potencjalnych perkusistów. Raczej na ludzi z
obsługi. Gdzieś mignął mi Dan, a po chwili wpadł na mnie facet, którego
widziałam tu ostatnim razem, gdy przyniosłam ubrania Matta. To on wtedy grał w
oszklonym pomieszczeniu na gitarze. Burak nawet mnie nie przeprosił, tylko
pobiegł dalej. Palant! Weszliśmy do środka, recepcjonistka dała nam plakietki i
poszliśmy do znanego mi już pokoju numer dwieście trzy. Wewnątrz panował
półmrok, kilka osób siedziało za stołem, a po przeciwnej stronie stała
perkusja. Tom podszedł do stołu, podpisał jakieś papiery i usiadł za bębnami.
Ja zajęłam miejsce na kanapie, która stała w kącie i po chwili mój brat zaczął
grać. Grać? To mało powiedziane. On walił w te talerze jakby go diabeł opętał.
Wkładał w to mnóstwo energii. Po kilku minutach skończył, a jakiś facet do
niego podszedł i dał mu jakąś kartkę. Wrócił na miejsce, a wtedy w
pomieszczeniu rozbrzmiała muzyka, do której Tom dołączył perkusję. Całe
przesłuchanie trwało jakieś pół godziny. W końcu w pokoju ktoś włączył światło,
a moim oczom ukazał się Matt wraz z Johnnym i innymi chłopakami, a oprócz nich
był jeszcze jakiś starszy facet. Tom wstał i podszedł do stołu oddając im
kartki, które od nich dostał. Nagle wydał z siebie okrzyk i zaczął skakać do
góry jak małpa. Dostał się!! Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się z piskiem na
szyję. Tom zaczął nami kręcić, aż w końcu stanął w miejscu.
- Dostałem
się! Siostra, będę grał z Avenged Sevenfold!
- Super!
Widzisz? Mówiłam ci, że wszystko będzie dobrze. Jestem z ciebie taka dumna! –
pocałowałam go w policzek. – Idziemy stąd. Musimy to oblać.
- Jasne! Chińszczyzna?
Pizza? Kebab?
- Oszalałeś?
Twój awans do zespołu chcesz świętować w kebabie? Zabieram cię do porządnej
restauracji! – nagle podszedł do nas ten wytatuowany facet, który wpadł na mnie
przed wytwórnią. Trzymał w ręce butelkę szampana i patrzył na mnie wyczekująco.
- Zostańcie
z nami na szampana. W końcu mamy co oblewać.
- No… Twoje
zdolności we wpadaniu na ludzi i nie przepraszaniu ich za to.
- Mała,
sorry… Śpieszyłem się do samochodu po nuty. Przepraszam, że na ciebie wpadłem.
- Spoko. Nic
się nie stało. – wyciągnęłam rękę w jego kierunku. – Kate.
- Brian. Tom to twój facet?
- Nie, brat.
- Nieźle
wymiata na perkusji. Myślę, że sobie poradzi. Zrobił na nas naprawdę dobre
wrażenie. Oczywiście będzie musiał ogarnąć wszystkie kawałki no i pomóc w komponowaniu
nowych. Mamy z tym ogromny problem. – po chwili podszedł do nas Matt i wręczył
mi kieliszek szampana.
- Jednak
namówiłaś brata. Super. Jest naprawdę dobry. – upiłam łyk i z uśmiechem
spojrzałam na Toma, który rozmawiał z Johnnym i Danem.
- Tak, był
wniebowzięty gdy usłyszał że mam ulotkę i może przyjść na przesłuchanie. Dużo
było chętnych?
- Sporo. Ale
twój brat okazał się najlepszy.
- No ba!
Mając taką siostrę… - Matt spojrzał na mnie uśmiechając się smutno.
- Kate,
przepraszam za to, jak się zachowałem wtedy w knajpie.
- Nie
szkodzi. Nie pierwszy raz ktoś nie pamięta mojego imienia. Drobiazg.
- Nie
drobiazg. Zachowałem się jak palant. Po tym, co stało się na łodzi, ja nie
pamiętałem jak się nazywasz… Porażka.
- Matt! Nic
się nie stało na łodzi. Jasne? Nie mówmy już o tym. – opróżniłam kieliszek,
sięgnęłam po butelkę i sama sobie dolałam.
- Jeszcze
raz przepraszam. – Matt nachylił się i delikatnie pocałował mnie w kącik ust.
Miałam wrażenie, że czas się zatrzymał. Poczułam zapach jego perfum, które mnie
odurzyły. – Mam do napisania parę tekstów. Jakby coś, to jestem w
dźwiękoszczelnym. – spojrzałam na niego spod półprzymkniętych powiek, a po
chwili już go nie było. Wzięłam głęboki oddech i poszłam szukać Toma.
Odnalazłam go wśród chłopaków z zespołu. Przedstawił mnie Zackowi, którego nie
udało mi się wcześniej poznać. Wszyscy razem tworzyli naprawdę sympatyczną
ekipę. Jedynie Matt był nieobecny. Zamknięty w pomieszczeniu dźwiękoszczelnym,
pochylał się nad stertą kartek. Widziałam frustrację w jego oczach. Chyba
naprawdę długo nie skomponowali nowych kawałków. Do tego dochodziło ciśnienie
od wytwórni i sponsorów. To nie mogło im pomóc. Nagle zrobiło im się mnie
strasznie szkoda. Postanowiłam działać. Wparowałam do pomieszczenia jak do
siebie, ku zdumieniu Matta zgarnęłam wszystkie kartki na jedną kupkę i
powiedziałam:
-
Wychodzimy!
- To na
razie. – biedny zupełnie nie wiedział o czym mówię.
- Ty też
wychodzisz. Przyda wam się odskocznia.
- Mała, nie
mogę. Jak do końca tygodnia nie napiszę przynajmniej dwóch piosenek, stracimy
kontrakt na nową płytę. Nie mam czasu na odskocznie…
- Matt,
wszyscy jesteście sfrustrowani. To widać gołym okiem. Wyjdziemy, rozerwiemy się
i gwarantuję, że napiszesz te piosenki.
- No dobra.
Ale ja wybieram lokal.
- Ok.
Karaoke? Serio zgodziłam się na bar
karaoke? Musiałam mieć jakąś pomroczność, że dałam się tym wariatom namówić na
to miejsce. Od razu na wejściu dałam im do zrozumienia, że ja śpiewać nie będę.
Matt się jedynie roześmiał, Brian wepchnął mnie siłą do pomieszczenia, a Tom
wygadał wszystkim że najlepiej śpiewam pod prysznicem. Gad jeden musiał mnie
słyszeć ostatnim razem gdy u mnie nocował. Postanowiłam że się zemszczę. Koniec
z rodzinnymi śniadankami!
Wszyscy usiedliśmy w loży,
zamówiliśmy drinki i patrzyliśmy rozbawieni na osoby, które po kolei
występowały. W międzyczasie Zacky zadzwonił po swoją dziewczynę, Meaghan, a
Johnny przedstawił mi Lacey, swoją żonę. Dziewczyny wydawały się sympatyczne,
więc nie czułam się dziwnie w tłumie tych troglodytów. Po wypiciu kolejnego
piwa, nachyliłam się do Matta, który siedział obok mnie i zapytałam:
- A gdzie
Val? Nie zadzwonisz po nią?
- Nie ma
dzisiaj czasu. A co? Stęskniłaś się za nią? Przecież widziałaś ją ledwo raz.
- Dwa razy.
- Tak? A
kiedy był ten drugi raz?
- W zasadzie
to pierwszy. Nie pamiętasz już jak przyszłam do studia oddać ci ubrania? Twoja
dziewczyna bezwstydnie masturbowała się twoją ręką.
- Za to ty
miałaś ogromną ochotę zamienić się z nią miejscami. Widziałem to w twoich
oczach. – bezczelny cham! Wcale tak nie było!
- Gówno
widziałeś! Spraw sobie okulary albo idź do okulisty, bo oczka ci szwankują.
- Mała,
możesz sobie mówić co chcesz, a ja wiem że chętnie powtórzyłabyś to, co
robiliśmy na łodzi. – mimowolnie na wspomnienie tamtej nocy, zacisnęłam uda.
Nie powiem żeby Matt nie był przystojny. Był i to diabelsko przystojny. Zielone
oczy świdrowały mnie na wylot, siedział tak blisko mnie, że widziałam jak
pulsuje mu tętno na szyi, a gdy jego dłoń nagle znalazła się na moim udzie,
poczułam gorąc oblewający moje ciało. Spojrzałam mu w oczy i wiedziałam co
chciał zrobić. Jego dłoń zacisnęła się na materiale dżinsów i gorące usta
opadły na moje. Zanim zdążyłam zareagować, całowaliśmy się namiętnie w loży
pełnej ludzi. W ogóle nie przejmowałam się obecnością innych. Alkohol szumiał
mi w głowie, byłam cholernie napalona, jeszcze moment, a byłam gotowa zacząć
się rozbierać. Musiałam to jednak przerwać. Nie zamierzałam stać się zabawką w
rękach M. Shadowsa. Położyłam mu dłoń na piersi i lekko odepchnęłam go od
siebie. Matt spojrzał na mnie jakby rozczarowany. Sięgnął po swój kufel i wypił
zawartość. Ja skorzystałam z okazji i poszłam do toalety. Obmyłam twarz zimną
wodą i postanowiłam się ulotnić do domu. Podeszłam do stolika i pożegnałam się
ze wszystkimi. Byli w szoku, bo nie wiedzieli co się stało. Właściwie to nic
się nie stało. Postanowiłam po prostu trzymać się z dala od Matta. Nie był mi
potrzebny przelotny romans. Tom dopadł mnie tuz przy drzwiach.
- Mała,
czemu wychodzisz? Nie musisz śpiewać, jeśli nie chcesz!
- Jestem
zmęczona, Tom. Poza tym jutro idę do pracy i nie chcę wyglądać jak upiór.
- Zawsze
wyglądasz ślicznie.
- Dobra, nie
czaruj. Wracasz do siebie, czy nocujesz u mnie?
- Raczej do
siebie. Może uda mi się poderwać jakąś niunię, więc nie będę ci sprowadzać
lasek na chatę. Zobaczymy się za kilka dni.
- Ok. Pa.
–ruszyłam do wyjścia, a wtedy podbiegł do mnie Brian. No kurwa, co to? Wszyscy
nagle zaczęli się mną interesować?
- Kate,
zaczekaj!
- Stało się
coś?
- Nie.
Odprowadzę cię do domu. Jest późno, a okolica niezbyt ciekawa.
- Ok. Skoro
nie masz nic lepszego do roboty…
- Tam w
środku i tak już zaczęło się robić drętwo. Ale dziękuję, że nas wyciągnęłaś.
Dawno nigdzie razem nie wychodziliśmy.
- Cieszę
się, że mogłam pomóc. Mam nadzieję, że taki wieczór pomoże wam się odstresować
i nagracie w końcu tą płytę.
- Ja też.
Przez resztę drogi oboje
milczeliśmy. Każde z nas zatopione było we własnych myślach, ale czułam że
Brian chciał mnie o coś zapytać. W końcu nie wytrzymałam i bliżej domu, sama go
zapytałam:
- Powiesz mi
wreszcie o co chodzi? Czuję, że coś ci chodzi po głowie.
- Aż tak to
widać?
- Jak
cholera.
- Kate,
wybacz mi bezpośredniość, ale zapytam wprost: czy coś cię łączy z Mattem?
- Mnie z
Mattem? Nie. Skąd te przypuszczenia? – głupia byłam, że zapytałam. Przecież na
bank widział nasz pocałunek.
- A to w
loży? To niby co miało być?
- Oj tam…
Taki jeden pocałunek.
- Mała… Znam
Matta od dziecka. To dobry facet, tylko… Jakby to powiedzieć… Nieco zagubiony.
- Chcesz
mnie przed nim ostrzec? Powiedzieć, że jest niestały w uczuciach, chce tylko
zaruchać, pobawi się mną i zniknie? To chciałeś powiedzieć?
-
Niedokładnie.
- A skąd
przypuszczenia Brian, że ja tego chcę? Skąd domysł, że Matt mnie interesuje?
To, że kilkanaście minut temu całowałam się z nim w loży, nie znaczy że jutro
się do niego wprowadzę i będziemy parą.
- Mała, daj
mi dokończyć. Chciałem tylko powiedzieć, że może z zewnątrz Matt to cwaniak,
playboy i lekkoduch, ale w rzeczywistości to wrażliwy i inteligentny
facet. I jeśli myślisz o nim na
poważnie, to jemu właśnie przyda się taka dziewczyna jak ty.
- Jak ja?
Brian, nie znasz mnie. Nic o mnie nie wiesz. Poznaliśmy się kilka godzin temu.
- Wiesz po
czym poznałem, że jesteś inna?
- No po
czym?
- Bo jako
jedyna potrafisz sprawić, że Matt skupił na tobie uwagę na dłużej niż minuta.
Wszystkie laski, fanki… Zbywał po kilku minutach rozmowy, albo zabierał je na
szybkie bzykanko i mówił „do widzenia”.
- Niezła
teoria, Brian. Ale wiesz co? Ja nie szukam faceta. Nie chcę pakować się w
związki. Dopiero co rozstałam się ze swoim facetem i kolejny romans mnie nie
obchodzi.
- Wiem… Tom
mi wspominał.
- Kurwa!
Ledwo cię poznał, a już wyjawia ci szczegóły z mojego życia? Zatłukę gada!
- Kate, to nie
tak. Tom wyczuł, że Matt będzie chciał do ciebie startować i go przyhamował.
Byłem przy tej rozmowie i stąd wiem. Nie gniewaj się na niego.
- Dobre i
to. Brian, dziękuję że mi to powiedziałeś, ale jak już wspomniałam, nie szukam
wrażeń.
- Ty nie,
ale Matt… Jemu już wpadłaś w oko. Znam go na tyle, że śmiało mogę powiedzieć:
nie odpuści. – i odszedł zostawiając mnie pod domem, z buzią rozdziawioną i
oczami szeroko otwartymi…