piątek, 18 grudnia 2015

Odcinek 5

Koniec jednego, początkiem drugiego... Zapraszam na kolejny fragment :D

                                                            Avenged Sevenfold "Betrayed"



- Nie odbierzesz? – zapytałam Chrisa, ale on w ogóle nie zdawał się słyszeć mojego pytania.
Pokręcił jedynie głową i ustami obcałował mój nagi brzuch. Telefon wciąż dzwonił, aż po kilku kolejnych sygnałach zamilkł. Zamknęłam oczy i oddałam się przyjemności. Chris wsunął w moją cipkę palca i zaczął nim poruszać w szaleńczym tempie, doprowadzając mnie w kilka sekund do orgazmu. Gdy świsty w moich uszach ustały, otworzyłam oczy i zobaczyłam Chrisa, który patrząc mi w oczy, wszedł we mnie jednym pchnięciem. Wtulił głowę w moją szyję i wbijając się coraz głębiej i głębiej, doprowadzał nas na szczyt. Oboje jęczeliśmy głośno, dając upust żądzy i namiętności. Orgazm, który osiągnęłam był niczym ognista kula spalająca wszystko na swojej drodze. Moja cipka zaciskała się na penisie Chrisa, a on pompował we mnie swoją gorącą spermę… - Może sprawdź kto dzwonił? To mogło być coś ważnego. – zapytałam po chwili, kiedy oboje uspokajaliśmy oddechy.

- Jeśli to coś naprawdę ważnego, to pewnie ten ktoś się nagrał na sekretarkę. Potem odsłucham.

- Jak chcesz. – podniosłam się z łóżka i pomaszerowałam pod prysznic.

            Zakręciłam wodę i zaczęłam się wycierać, a wtedy do moich uszu dobiegł głos Chrisa. Myślałam, że mówił do mnie, więc wychyliłam głowę w kierunku sypialni.

- Nie, ale nie dzwoń do mnie. Tak, przeszkadzasz mi. Ja zadzwonię do ciebie. Na razie. – wróciłam do łazienki, i zastanawiając się z kim rozmawiał mój facet, w dodatku takim wzburzonym głosem, nasmarowałam się balsamem. Gdy wróciłam do sypialni, zastałam Chrisa drzemiącego przed telewizorem. Postanowiłam go nie wypytywać o dziwny telefon. Uznałam, że jeśli będzie chciał, to sam mi o nim powie. No chyba, że miał coś do ukrycia…

15 Czerwca 2012, Piątek

- Kate! Strasznie się guzdrzesz! Weź tylko kilka rzeczy, przecież wracamy za dwa dni. To tylko weekend. – spojrzałam na moją torbę, do której spakowałam tak mi się wydawało, najpotrzebniejsze rzeczy. Wciąż jednak nie wiedziałam gdzie jedziemy i stąd niepewność co zabrać ze sobą. Chris był bardzo tajemniczy, od kilku dni nic nie mówił na temat wyjazdu, a ja do samego końca bałam się, że to odwoła.

- No już, już. Gdybyś mi powiedział gdzie jedziemy to bym wiedziała co zabrać, a tak… - chwyciłam torbę i trzymając Chrisa za rękę, wyszliśmy z mieszkania. Zamknęłam drzwi na klucz i obiecałam sobie, że przez te dwa dni nie będę myślała ani o pracy, ani o moim bracie.

            Chris skierował moje auto w stronę przystani, gdzie już z daleka na tle słońca majaczyły łodzie i jachty. Był śliczny poranek, zapowiadał się naprawdę ładny dzień, a co za tym idzie, mój nastrój z minuty na minutę był coraz lepszy. Z samego rana posprzeczałam się z Jenny. Nie wiem właściwie dlaczego, chyba zaczął jej się okres bo całą rozmowę przez telefon dziwnie na mnie burczała.
Chris zaparkował auto i zaprowadził mnie do jednego z jachtów, które można było wynajmować. Całą drogę wydawał się jakiś przygaszony, jakby nieobecny. Ale może tylko mi się wydawało?

- Będziemy pływać? – chwyciłam jego dłoń i ruszyliśmy na pokład. Jacht nie był jakoś specjalnie wielki, znajdowała się na nim sofa, stolik, a pod pokładem jedna kajuta z niewielką łazienką.

- Popłyniemy na niewielką wyspę kawałek stąd. Spędzimy tam dwa dni, a potem wrócimy do domu. Przepraszam, że tylko tyle udało mi się zorganizować, ale do samego końca nie wiedziałem, czy szef da mi urlop.

- Kochanie, nic się nie stało. Wiesz, że nawet gdybyś mi zaproponował weekend przed telewizorem, to bym się ucieszyła. No, a teraz ruszajmy bo w końcu spędzimy cały dzień między innymi łodziami.

- Kocham cię, Kate. – uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam w usta.

- Ja ciebie też kocham, skarbie.

            Pół godziny później płynęliśmy spokojnie w kierunku niedużej wyspy. Pomyślałam sobie, że nic nie zaszkodzi, jak Chris na chwilę wyłączy silnik. Nie zastanawiając się dłużej, zdjęłam swoje ubranie i kompletnie nago podeszłam do mojego mężczyzny obejmując go w pasie. Chris spojrzał na mnie i aż zaniemówił.

- Chodź się kochać.

- Teraz? Tutaj? – jego wzrok spoczął na moich piersiach.

- Tak. Tutaj i teraz. No już. – Chris wyłączył silnik i łódź zaczęła się spokojnie kołysać na falach. Pchnęłam go na sofę, pomogłam mu się rozebrać i bez uprzedzenia, nadziałam się na jego sterczącego penisa. Chris złapał mnie w pasie i pomógł przybrać szybsze tempo. Ujeżdżałam go jak rasowa kowbojka. Pieprzyliśmy się ostro, szybko, intensywnie, przekrzykując się nawzajem. Mogliśmy sobie na to pozwolić z racji miejsca w którym się znajdowaliśmy. Gdy gwałtowny orgazm porwał nas oboje, wydarłam się na całe gardło, a Chris jedynie mnie do siebie przycisnął i doszedł w absolutnej ciszy.

            Długo uspokajaliśmy oddechy. W końcu Chris wstał, założył szorty i odpalił silnik aby dopłynąć do brzegu wyspy. Całą drogę był milczący, a na moje próby nawiązania rozmowy reagował mruknięciami. Zupełnie nie wiedziałam co mu się stało. Wydawało mi się, że jest ze mną szczęśliwy, bynajmniej tak wyglądał w ciągu ostatnich tygodni. A może tylko mi się wydawało?

            Dobiliśmy do brzegu, Chris zacumował a ja zeszłam na brzeg, żeby rozejrzeć się po okolicy. Nie słyszałam kroków za plecami, więc odwróciłam się i zobaczyłam Chrisa, który stał na piasku i wpatrywał się we mnie. Podbiegłam do niego i chwyciłam za rękę, mówiąc:

- Coś się stało, skarbie? Chodź, rozejrzymy się po wyspie.

- Kate… - wzrokiem zaczął uciekać na boki.

- Tak?

- Muszę ci coś powiedzieć.

- No to powiedz.

- Powinniśmy się rozstać. – poczułam jak ziemia usunęła mi się spod nóg. Puściłam rękę Chrisa i potarłam ramiona, bo nagle zrobiło mi się strasznie zimno, pomimo panującego na dworze upału.

- Że co, proszę? Chris o czym ty mówisz?

- Słyszałaś. Nie możemy być razem, Kate.

- Chris, jesteśmy razem pięć lat! A ty nie potrafisz mi spojrzeć w oczy i wytłumaczyć co tak naprawdę jest powodem, że chcesz się rozstać? – złapałam w dłonie jego koszulkę i szarpiąc zmusiłam aby spojrzał na mnie. W jego oczach dostrzegłam tyle sprzecznych uczuć… Od żalu po wściekłość aż do bezradności. Nie wiem czemu, ale czułam że coś jest mocno nie tak. Że ktoś lub coś wymusza na nim tą decyzję. – Powiedz mi co się dzieje! Dlaczego chcesz ze mną zerwać? Nie kochasz mnie już?

- To nie tak…

- A jak? Kilkanaście minut temu na jachcie powiedziałeś mi, że mnie kochasz! Patrzyłeś mi wtedy w oczy! Chris co się dzieje? Zrobiłam coś nie tak? To moja wina? Skarbie, jeśli chcesz to nie będę tyle pracować, będziemy spędzać więcej czasu razem. Błagam, powiedz że nie chcesz się rozstawać. Błagam cię… - z moich oczu popłynęły łzy. Chris chciał coś powiedzieć, ale wtedy do naszych uszu dotarł dźwięk jego komórki. Zdenerwowany wyjął ją z kieszeni szortów i odrzucił połączenie.

- Tak będzie lepiej, Kate. Wybacz mi, proszę.

- Kto to dzwonił? Dlaczego odrzuciłeś połączenie? O co tutaj chodzi, Chris?

- To Jenny.

- Jenny? A czego ona chce? Przecież masz urlop... – nagle poczułam się tak, jakbym dostała obuchem w głowę. Nagle wszystko zaczęło do mnie docierać. Chris i Jen? Czy oni…? Boże, bałam się na głos zadać to pytanie. – Czy ona… Czy wy… Boże… Zdradzasz mnie z Jen? Z moją najlepszą przyjaciółką…

- Kate… To nie tak miało być… Ja wcale nie chcę się z tobą rozstawać, ale…

- Ale co? Pomyślałeś że będzie nas dwie, to będzie fajnie? Ja i ona? W pracy z Jen, a po pracy ze mną? Tego chcesz?

- Kate, ja naprawdę cię kocham, ale nie możemy być razem.

- No jasne, że nie możemy. Bo ty wolisz Jen! – przełknęłam ślinę i spojrzałam w ziemię na której oboje staliśmy. Marzyłam aby się rozstąpiła i pochłonęła tego zdrajcę, zabierając go sprzed moich oczu.

- Jen jest w ciąży. – zrobiło mi się słabo. Mój oddech stał się płytki, poczułam jak wszystko wokół mnie wiruje. Moja najlepsza przyjaciółka była w ciąży z moim facetem. Jak długo trwał ich romans? Boże, dałam się tak oszukać. Jen ciągle nadawała na Chrisa, uwierzyłam że go naprawdę nie znosi. A ona w ten sposób uśpiła moją czujność. Udawała przyjaciółkę, moją siostrę, a za moimi plecami pieprzyła się z nim. A Jeremy? Kim on był w całym tym zamieszaniu? Nie wiedział o niczym? Też stał się ofiarą Jen i Chrisa? 

- Jak długo?

- Co?

- Jak długo ją pieprzysz za moimi plecami?

- Czy to ważne?

- Bardzo ważne. Chcę wiedzieć jak długo pieprzysz się z moją przyjaciółką!

- Kilka miesięcy… - wzięłam zamach i wymierzyłam idealny lewy sierpowy. Nigdy nikogo nie uderzyłam, nawet nie wiedziałam jak to zrobić porządnie. Ale wiedziałam, że to jedyne co mogłam zrobić. Bałam się, że jeśli moje emocje wezmą górę, to go zamorduję. Chris złapał się za policzek i spojrzał na mnie ze smutkiem. 

– Zasłużyłem.

- Zasłużyłeś na gorsze. Mam nadzieję, że nigdy nie będziesz z nią szczęśliwy! Że kiedyś karma do ciebie wróci i zostaniesz sam tak jak teraz ja! Tego ci właśnie życzę!

- Kate, nie chciałem tego! Nie chciałem z tobą zrywać. Powiedziałem to Jenny kilka dni temu. Że chcę być z tobą, że to ciebie naprawdę kocham. Zadzwoniła dziś rano do mnie i powiedziała o ciąży. Zrozum, że nie mogę jej zostawić samej. Urodzi moje dziecko!

- Idź do diabła. Ty i ona. Niech was oboje szlag trafi!

- Kate… Błagam, wybacz mi. Ja naprawdę cię kocham, skarbie.

- Zejdź mi z oczu! Bo nie ręczę za siebie! – Chris złapał mnie za ramiona, ale to podziałało na mnie jak czerwona płachta na byka! Zaczęłam go okładać pięściami, krzyczeć i kopać. – Wynoś się stąd! Nie chcę cię więcej widzieć. Właź na tą przeklętą łódź i znikaj stąd.

- Kate, nie zostawię cię tu samej. Wróć ze mną do domu. Porozmawiajmy.

- Nie ma o czym! Powiedziałam już! Wsiądź na łódź i wracaj do tej kłamliwej szmaty. Nie chcę was nigdy więcej widzieć! Słyszysz?! Wynoś się stąd, skurwysynu!! – Chris spojrzał na mnie z bólem w oczach, po czym wsiadł na łódź i zostawił mnie samą na wyspie. Zupełnie samą. Dopiero gdy jacht był daleko i ledwo było go widać, pozwoliłam sobie na uzewnętrznienie mojego bólu. Zaczęłam krzyczeć na całe gardło. Zacisnęłam dłonie w pięści i krzyczałam, wylewając cały swój żal…

            Nie wiem jak długo krzyczałam, ale w pewnym momencie opadłam z sił. Usiadłam na piasku i patrząc w dal, zaczęłam analizować sytuację. Jedno było pewne: dałam się oszukać dwóm najbliższym mi osobom. Jenny zawsze była dla mnie jak siostra. Wspierała mnie, pomagała mi… Boże, jak mogłam się tak pomylić? Jak długo mnie oszukiwała? Zawsze uważała mnie za naiwną? Pogrywała z moimi uczuciami… Żaliłam jej się gdy między mną a Chrisem było źle. Ten wyjazd na Borneo… Dlatego tak jej zależało! Nie żeby być z Jeremym. Ona chciała być blisko Chrisa! Dlatego tak się wkurwiła gdy jej powiedziałam, że nie będę mogła pojechać… To na pewno ona dzwoniła tamtego wieczoru, gdy Chris do mnie przyjechał… Nie zapomnę im tego. Nigdy! Nie będę się mściła, bo nie miałam czternastu lat. Ale nigdy im nie wybaczę i nie zapomnę. Nagle poczułam w sobie ogromny gniew na myśl, ze Chris teraz pewnie pojechał do Jen i nabijają się ze mnie i mojej naiwności. Zaczęłam na głos przeklinać i wymachiwać rękami w powietrzu. Musiałam jakoś rozładować negatywną energię. Wzięłam zamach lewą ręką i trafiłam w coś… Odwróciłam się i zobaczyłam przed sobą faceta, który dłońmi zakrywał twarz i wpatrywał się we mnie najpiękniejszymi zielonymi oczami, jakie kiedykolwiek widziałam w swoim życiu…
 

wtorek, 15 grudnia 2015

Odcinek 4

Poznajcie prawdziwą twarz Jenny Brooks. Zapraszam!

                                                         Buckshot LeFonque "Another Day"



Kate

14 Czerwca 2012, Czwartek

            Z samego rana umówiłam się z Jen na kawę. Musiałam jej opowiedzieć o ostatnich wydarzeniach. Pierre to jedno, ale czasami dobrze było mieć przyjaciółkę, która spojrzy na wszystko kobiecym okiem… Zamówiłam espresso, a Jenny latte.

- Mój brat wyszedł z więzienia. – zaczęłam. Jenny spojrzała na mnie i aż zakrztusiła się napojem.

- Że co, proszę? Kiedy?

- Kilka dni temu. Jeremy nic nie mówił? Nic nie wiedział?

- Nie widziałam się z nim ostatnio. – moja przyjaciółka dziwnie się zmieszała, a zaraz potem spuściła wzrok.

- Jen, co się dzieje? Pokłóciliście się?

- Kate, ja go nie kocham. Chcę z nim zerwać.

- Ale jak to? Wydawaliście się naprawdę dobraną parą. Poza tym ten wyjazd na Borneo. Myślałam że oboje tego chcecie.


- Chyba tylko tak się wydawało. No nieważne. Powiedz lepiej co z Tomem. Widziałaś się z nim? Chris wie?

- Tom przyszedł do mnie w tamten wieczór kiedy go wypuścili. Podobno za dobre sprawowanie. Przenocowałam go i wynajęłam mu mieszkanie. Powiedział, że chce zacząć wszystko od początku.

- Oszalałaś? I ty mu tak po prostu uwierzyłaś? Boże, zawsze byłaś naiwna. Ostrzegałam cię przed nim jeszcze przed pogrzebem rodziców. I nie myliłam się! Siniaki ci tygodniami schodziły.

- Wiem. Ale musiałam mu pomóc, bo inaczej by się ode mnie nie odczepił. Wynajęłam mu mieszkanie z dala ode mnie i od tamtej pory go nie widziałam. Na szczęście… - upiłam łyk kawy i zapatrzyłam się w widok za oknem. Dzisiejsza pogoda jakby zgrała się z moim nastrojem. Od rana padał deszcz i było zimno. Słoneczna Kalifornia? Chyba tylko dla turystów… Owszem, słońce tu pięknie świeciło, ale dzisiaj po prostu musiałam założyć żakiet i pełne buty…

- Kate, ty się go wciąż boisz, prawda?


- A ty byś się nie bała? Rodzony brat mnie pobił tylko dlatego, bo nie chciałam mu dać kasy. No to sobie sam wziął… - na samo wspomnienie tamtego wieczoru aż przeszły mnie ciarki. Ledwo dowlokłam się do telefonu żeby wezwać pogotowie. Siniaki tak jak powiedziała Jenny, schodziły mi tygodniami. Na dwa tygodnie wyjechałam z miasta, żeby odpocząć i zregenerować siły. Ale psychicznie odreagowałam dopiero, gdy Jeremy powiedział mi, że Toma aresztowali. Gdy usłyszałam jaki wyrok dostał mój brat, zemdlałam. Wtedy myślałam, że mój koszmar się skończy. Liczyłam na to, że po siedmiu latach mój brat się albo jakimś cudem zmieni, albo jeszcze innym cudem dostanie amnezji i zapomni o istnieniu swojej siostry. Niestety, nie stało się ani jedno ani drugie, a mało tego wyszedł z więzienia i w każdej chwili mógł znowu mnie zacząć nachodzić. Zwłaszcza że przecież wiedział gdzie mieszkam.

- Może powinnaś wyjechać na jakiś czas? Zaszyć się gdzieś? Może po kilku tygodniach Tom odpuści?

- No właśnie wyjeżdżam. Chris ma się tym zająć. Jeszcze nie wiem gdzie, ale mam nadzieję że będzie miło. Tylko ja i on. Żadnych telefonów, kancelarii, klientów… - rozmarzyłam się na myśl o kilku dniach romantycznej atmosfery, namiętnego seksu i beztroskiego lenistwa. Dopiłam swoją kawę i postanowiłam odwiedzić mojego faceta w pracy. Chciałam mu zrobić niespodziankę. Zatrzymał mnie jednak telefon z pracy. Pierre poprosił mnie, żebym koniecznie wpadła do kancelarii. Była sobota, a ja wcale nie miałam ochoty tam iść. Jednak zobowiązania wobec rodzinnego interesu wzięły górę. Pożegnałam się z Jenny i pojechałam do biura…

Jenny

- Wyobraź sobie, że Kate się do ciebie wybierała. – zastałam Chrisa w pomieszczeniu dla pracowników, jak chował swoje rzeczy do szafki. Zbliżał się koniec jego zmiany i postanowiłam że skoro jego obecna, a niedługo była dziewczyna nie mogła przyjść, to ja umilę mu czas.

- Tak? A po co?

- Chciała ci zrobić niespodziankę. Ale chyba lepiej będzie, gdy zrobię ci ją ja. Co o tym sądzisz? – podeszłam do Chrisa i bez zbędnych ceregieli, zdjęłam bluzkę, stanik i rozpięłam suwak spodni. Chris w mig załapał co się dzieje. Kopniakiem zatrzasnął za mną drzwi, wpił się w moje usta i po omacku podprowadził do stołu, na którym codziennie jadaliśmy razem lunch. Obrócił mnie tyłem do siebie i pchnął na zimny blat. Zsunął moje spodnie, majtki, po czym wymierzył mocnego klapsa.

- Sądzę, że jesteś bardzo przebiegła kochanie. I nawet gdyby Kate tu przyszła, ty zjawiłabyś się zaraz po niej. Prawda? – Jego palce już badały mnie od wewnątrz, a ja jedyne co mogłam zrobić to jęknąć z rozkoszy. Chris strzelił mi szybką palcówkę doprowadzając mnie do orgazmu, a potem obrócił przodem do siebie, położył na blacie i wszedł we mnie, zarzucając moje nogi na swoje barki. Pieprzył mnie tak ostro i szybko, jakby chciał tym zagłuszyć swoje wyrzuty sumienia. Ja ich w ogóle nie miałam. Kate to tępa cipa i zawsze tak było. Skoro przez kilka miesięcy nie zorientowała się co robimy za jej plecami, no cóż… Jej strata. Ja zamierzałam wykorzystać daną szansę. Chris był naprawdę dobry w łóżku. Nie to co Jeremy… Wiecznie ciepłe kluchy, zero namiętności, o klapsach mogłam zapomnieć. Chris pieprzył się ze mną tak, że czasami nie wiedziałam jak się nazywam. Po każdym numerku wyglądałam, jakbym walczyła z tornadem. Potargana, rozpalone policzki, opuchnięte usta… A moja cipka? Wiecznie zaczerwieniona, uda poobcierane. Ale to właśnie uwielbiałam w naszym związku. Ciągła adrenalina tylko dodawała mi skrzydeł i motywowała do tego, żeby się nie poddawać. Że w końcu Chris zostawi Kate dla mnie i nie będziemy musieli się ukrywać. Chodzić za rękę bez strachu, że nas zobaczy… - Mała, zaraz dojdę. Nie mogę dłużej, jest mi tak dobrze… - Chris przerwał moje rozmyślania, po czym wsunął dłonie pod moje pośladki i unosząc mnie do góry, przyśpieszył, a ja doszłam w ekstatycznym orgazmie, który spowodował że aż mi w uszach szumiało… Osunęliśmy się na podłogę i minęło kilka minut, zanim doszliśmy do siebie.

- Tom wyszedł na wolność. – postanowiłam, że wtajemniczę Chrisa w prywatne sprawy  Kate. Spojrzał na mnie, jakbym nagle oznajmiła, że ziemia jest kwadratowa.

- Co kurwa? Kiedy? Jak Kate na to zareagowała?


- Chyba dobrze… - szczerze mówiąc, jakoś mnie to nie obeszło. Dawno mówiłam jej, że Tom to menda i kiedyś się na nim przejedzie, ale ona zawsze wierzyła w nagłą i cudowną przemianę brata marnotrawnego.

- Chyba? Kurwa, Jen! Słyszysz siebie? Kate uważa cię za przyjaciółkę. Czy mogłabyś od czasu do czasu schować gdzieś niechęć do niej i przynajmniej udawać, że się przejmujesz?

- I co mi to da? Kate jest naiwna, przenocowała brata u siebie i mało tego, wynajęła mu mieszkanko!

- Kiedy u niej nocował?

- Jakoś kilka dni temu. – wzruszyłam obojętnie ramionami.

- Czemu mi nic nie powiedziała? – Chris chodził po pomieszczeniu socjalnym jak wściekły tygrys, gotowy do nagłego ataku.

- A skąd ja mam to wiedzieć? Nie mówiła mi. Boże, po co się tym przejmujesz? Niedługo jej problemy nie będą nas dotyczyły… - podeszłam, żeby go objąć, ale mnie odepchnął. Poczułam się tak, jakby mnie spoliczkował.

- Nie rozumiesz, że nie mogę jej teraz zostawić? Nie mogę pozwolić, żeby była sama! Tom jest niebezpieczny, już raz ją pobił. Nie widziałaś jej wtedy, gdy znalazłem ją w mieszkaniu.

- Ale szybko doszła do siebie. Mam ci przypomnieć, gdzie ty byłeś, kiedy Kate odpoczywała w San Francisco? W moim mieszkaniu! Pieprzyłeś mnie przez kilka tygodni, każdego dnia! Robiliśmy to na tyle sposobów, że Kate nawet połowy ich nie zna. Jakoś wtedy nie przejmowałeś się jej stanem. Więc przestań mi tu teraz pierdolić, jak to ci jej nagle szkoda. Powtórzę jeszcze raz: wasz wyjazd to twoja ostatnia szansa. Albo jej powiesz o nas, albo ja to zrobię, ale z nami koniec. Nie pozwolę z siebie dłużej robić idiotki, Chris! – spojrzałam na niego zimnym wzrokiem, a gdy usłyszeliśmy kroki w korytarzu szybko się ubraliśmy i każde z nas rozjechało się w swoją stronę. On do nudnej Kate, a ja do domu z zamiarem zerwania z Jeremym.

Kate

            Weszłam do domu, zdjęłam buty i z jękiem osunęłam się na sofę. Pierre miał rację, że wezwał mnie do biura. Klient, który zjawił się w kancelarii miał przed sobą ciężką rozprawę, a żaden adwokat nie chciał się podjąć jego obrony. Schowałam do kieszeni zmęczenie i podjęłam wyzwanie. A teraz leżałam na sofie, gapiłam się w sufit i myślałam o tym co chciałabym robić w sobotni wieczór. Liczyłam, że Chris mnie odwiedzi, ale nawet nie zadzwonił do mnie. Zrobiło mi się przykro… Chciałam mu opowiedzieć o Tomie, chciałam żeby mnie przytulił i obiecał, że mój brat mnie więcej nie skrzywdzi… Tak się jednak nie stało…

            Obudził mnie dzwonek do drzwi. Chwilę mi zajęło, żeby zorientować się w sytuacji. Zasnęłam na sofie, na zegarku dochodziła pierwsza nad ranem, a ktoś dobijał się do mojego mieszkania. Podeszłam cichutko do drzwi, gdy nagle coś w nie walnęło i usłyszałam glos Chrisa:

- Kate, kochanie otwórz. To ja, Chris. Powiedz, że tam jesteś! – otworzyłam drzwi, a on wpadł do środka i od razu wziął mnie w ramiona. – Wiem o wszystkim skarbie. Już dobrze, wszystko będzie dobrze. On ci już nic nie zrobi. Nie pozwolę mu na to. Jesteś bezpieczna, Kate.


- Dobrze, że już jesteś… Nic mi nie jest. Tom nic mi nie zrobił. Szczerze mówiąc to nawet zachowywał się przyzwoicie. Wynajęłam mu mieszkanie i od tamtej pory go nie widziałam.

- Musimy wyjechać, kochanie. Powinnaś odpocząć. – Chris masował mnie po ramionach i od czasu do czasu składał na mojej szyi delikatne pocałunki. Domyśliłam się, że o Tomie dowiedział się od Jenny. Było mi trochę przykro, że zrobiła to pierwsza, ale Chris prędzej czy później by się tego dowiedział.

- Dobrze, ale za kilka dni. Dostałam dziś ciekawą i trudną sprawę i muszę podgonić papiery. Jak się z tym uwinę, to wyjeżdżamy. A teraz… - wsunęłam dłonie pod jego koszulkę i odnalazłam twarde mięśnie brzucha. Sunąc dłonią w dół, poczułam napinające się ciało Chrisa.

- Co teraz, kochanie? – ułamek sekundy i obejmowałam jego biodra nogami, a Chris prowadził mnie do sypialni.

- Teraz chcę się kochać. Ostro. Mocno. I szybko! Chcę, żebyś mnie pieprzył, Chris. Potrzebuję tego. – jego wzrok pociemniał, rzucił mnie na łóżko i rozebrał się w jedną sekundę. Zerwałam z siebie służbowe ciuchy, ale nawet nie zdążyłam rozchylić ud, gdy usłyszałam telefon Chrisa dobiegający gdzieś z okolic podłogi…