czwartek, 6 października 2016

Odcinek 45

Zapraszam na kolejny fragment!

                                                       Outkast "SpottieOttieDopaliscious"



            Matt kazał mi uklęknąć na materacu a sam usiadł przede mną i zaczął całować moją szyję, potem dekolt i w końcu dotarł do piersi. Wziął je w dłonie, ugniatał, masował, całował i podgryzał. Myślałam, że oszaleję. Odchyliłam głowę do tyłu i jęczałam cichutko.

- Wiesz jak za tobą tęskniłem? Każdego dnia i każdej nocy…

- Ja też tęskniłam. – wyjęczałam, wplatając palce w we włosy Matta. Przyciągnęłam go bliżej siebie, a on ugryzł mnie w biodro. Położył mnie na łóżku, rozchylił moje uda i ustami obcałował brzuch, po czym zszedł niżej.

- Śnisz mi się każdej nocy… Taka piękna… Seksowna… I moja… - Matt sięgnął dłonią między moje nogi i kciukiem potarł łechtaczkę. Momentalnie zrobiłam się cała mokra. Poczułam jak wsunął we mnie palec i zaczął nim poruszać w szaleńczym tempie. Moje biodra odruchowo wyszły mu naprzeciw i kołysały się w rytm jego dłoni. Orgazm, którego tak pragnęłam wzbierał we mnie od momentu, kiedy Matt wtargnął do mojego pokoju. Ten facet działał na mnie tak, że nie umiałam się pohamować. – Czuję to… Czuję jak się zaciskasz… Dojdź skarbie… Zrób to dla mnie! Teraz!

            Matt przyśpieszył ruchy dłoni, a ja zamknęłam oczy i doszłam jęcząc głośno. Ciche chlupotanie doszło do mnie po chwili i zdałam sobie sprawę, że to nie koniec. Matt dodał dwa palce i wkładał je we mnie coraz mocniej, a po kilku ruchach nachylił się i językiem zaczął zlizywać moje soki.

- Uwielbiam twój smak, Kate… Mógłbym cię smakować do końca życia… Moja słodka, cudowna Kate… Uwielbiam cię! – usłyszałam zachrypnięty głos Matta i jego język przypuścił atak na moją cipkę. Czułam go wszędzie, na łechtaczce, wewnątrz mnie… Wszędzie.

- O Boże… Matt… To znowu się zaczyna…

- Doprowadzę cię do szaleństwa, moja piękna… Nie wypuszczę cię z tego łóżka aż do powrotu do domu…

- Matt… Tak… Dochodzę… Aaaachhh!! – wiłam się na łóżku, dochodząc w jeszcze intensywniejszym orgazmie, niż poprzedni, a Matt wciąż pieścił językiem moją cipkę. Boże, on ją wręcz pożerał! Jego delikatny zarost drapał moją skórę, ale w ogóle mi to nie przeszkadzało. Wciągnął w usta moją łechtaczkę i ssał ją dłuższą chwilę, a ona pulsowała doprowadzając mnie na skraj obłędu. – Matt, daj mi odpocząć… Proszę…

- Maleńka, to dopiero początek. Dzisiaj nie ma taryfy ulgowej. Za bardzo za tobą tęskniłem. – podsunął się wyżej, udami rozchylił jeszcze bardziej moje nogi i wszedł we mnie do samego końca. – Boże… Kate, jesteś tak kurewsko gorąca… I ciasna… Mokra… Zostaję tu do śmierci! – zaśmiałam się i zaczęłam delikatnie poruszać biodrami. Matt od razu złapał ten sam rytm i po chwili wchodził we mnie raz za razem, całując moje usta. Czułam, że powstrzymywał się przed dojściem, a nie chciałam tego. Chciałam poczuć, jak mnie zalewa swoją spermą… Chciałam, żeby mnie oznaczył. Żebym już na zawsze była jego!

- Nie powstrzymuj się… Chcę cię poczuć… Muszę… Muszę wiedzieć, że to nie sen…

- Nawet jeśli to sen, to cię obudzę. – Matt przyśpieszył, podparł się dłońmi o materac i zaczął mnie posuwać coraz szybciej i mocniej. Moje uda naprężyły się, serce waliło jak szalone i po chwili oboje doszliśmy przekrzykując się nawzajem. Gorąca sperma wypłynęła ze mnie łaskocząc lekko… Matt wyszedł ze mnie i położył się obok na plecach, a ja ledwo przytomna, zsunęłam się niżej i ułożyłam między jego nogami.

- Przepraszam, że cię kopnęłam.

- Zasłużyłem.

- Myślisz, że jest coś, co mogłabym zrobić, żeby naprawić ten błąd? – przejechałam paznokciem po całej długości jego penisa, a po sekundzie tą samą drogę przebył mój język, zlizując moje własne soki zmieszane ze spermą Matta.

- Kochanie, chodź tu do mnie. – Matt próbował mnie podciągnąć wyżej, ale się nie dałam.

- Nie. Myślę, że twoja bestia potrzebuje leczenia. A ja znam doskonałą terapię. – uśmiechnęłam się do Matta i włożyłam jego penisa do ust. Od razu zaczęłam go namiętnie ssać i lizać, co nie uszło uwadze mojego mężczyzny.

- Kate… Kurwa, twoje usta są stworzone do seksu oralnego… Ssij skarbie… Weź go głęboko… O tak… Zaraz dojdę… - przerwałam na chwilę jedynie po to, by odpowiedzieć.

- Dojdziesz w moich ustach. I to nie jest prośba. – zassałam go ponownie i przyśpieszyłam. Tym razem obciągałam go tak intensywnie, że poczułam jak całe ciało Matta drżało. Cholernie byłam z siebie dumna!

- Kate!! Odsuń się… Błagam… Dochodzę… - jęczał bez ładu i składu, a ja tylko się uśmiechnęłam, zacisnęłam dłoń na podstawie penisa i rozchyliłam usta, by przyjąć każdą kroplę, która wystrzeliła z penisa Matta. Było tego naprawdę sporo, ale nie odsunęłam się ani na milimetr. Połknęłam wszystko, a na koniec wylizałam go do czysta, powodując u Matta dreszcze. – To było… Zawsze wiedziałem, że robisz najlepszego loda na świecie, ale to… To było coś nie do opisania.

            Położyłam się obok Matta, a on wyciągnął spod nas prześcieradło i okrył nasze ciała. Wtuliłam się w niego i głaszcząc po brzuchu, wyznałam:

- Nie wiem, czy to była dobra decyzja…

- Kate, jeżeli powiesz mi że żałujesz… Kurwa, wyskoczę przez okno.

- Nie żałuję… Ale jest tyle rzeczy, o których powinniśmy porozmawiać…

- Porozmawiamy o tym na spokojnie jak wstaniemy. I błagam, obiecaj że tym razem nie uciekniesz.

- Nie ucieknę, spokojnie. W końcu mój brat zapłacił pewnie niezłą sumkę za ten urlop. – pocałowałam klatkę piersiową Matta, a dłońmi wciąż muskałam skórę na brzuchu. Nie myślałam już o niczym. Nic w tamtej chwili się dla mnie nie liczyło. Ani to, co było… Ani to, co będzie… Postanowiłam zaryzykować i modliłam się, abym nie przegrała tej rozgrywki…

            Obudziłam się w wielkim, hotelowym łóżku zupełnie sama. Przez chwilę myślałam, czy to co działo się tu w nocy mi się nie przyśniło. Jedynie cichy głos Matta dobiegający z łazienki, utwierdził mnie w przekonaniu że naprawdę się kochaliśmy. Nie byłam pewna czy to nie był błąd. Przecież ja przez chwilę nawet nie pomyślałam o tej całej Ashley!

- Matt był i jest twój. Ty byłaś pierwsza! Ona się nie liczy! – usłyszałam cichy głos w głowie. Ten sam, który zawsze się odzywał, gdy miałam jakiś dylemat… Po chwili szum prysznica ucichł i do sypialni wszedł Matt, z ręcznikiem na biodrach. Podparłam się dłońmi na materacu i spojrzałam na niego rozmarzonym wzrokiem.

- Czemu zawdzięczam to spojrzenie, kotku? – zapytał mnie swoim wibrującym głosem. Przełknęłam ślinę i oblizałam usta.

- Było cudownie.

- Mi też się podobało. Uwielbiam kiedy jesteś taka napalona i niewyżyta. – Matt wszedł na łóżko, chwycił mnie za stopy i wciągnął pod siebie. – Idziemy do kasyna?

- Po co? Nie grałam nigdy w kasynie.

- A więc najwyższy czas, żebyś spróbowała. Chcę z tobą zagrać. O nas.

- O nas? Chcesz się ze mną założyć? Postawić mnie jako wygraną?

- Założymy się. Jeśli ja wygram, spędzimy dzisiejszy dzień tak, jak ja będę chciał. – spojrzałam na niego i parsknęłam śmiechem.

- To nie możemy po prostu nigdzie dzisiaj nie wychodzić? Przecież to jasne, że w ramach wygranej, będziesz chciał się ze mną tarzać w pościeli przez cały dzień.

- Niekoniecznie.

- No dobrze, a jeśli to ja wygram?

- Wybierz co chcesz dostać. – naszła mnie dziwna myśl, aby w ramach przegranej, wyznał mi swoje uczucia. Ale to było niedojrzałe i gówniarskie. A ja byłam dorosła i odpowiedzialna.

- Jeżeli to ja wygram, zrobisz sobie taki sam tatuaż, jaki ja mam na biodrze.

- Oszalałaś? Mam sobie jebnąć motylka? Kate, no proszę cię, skarbie… To babski motyw.

- Sam chciałeś się zakładać! Dałeś mi prawo wyboru wygranej. Nie marudź. – usiadłam i pocałowałam Matta w usta.

- Niech ci będzie. Pocieszam się jedynie tym, że nigdy nie byłaś w kasynie i to ja mam przewagę.

- O tym przekonamy się, kiedy wyjdziemy z kasyna.

- A kto powiedział, że z niego wyjdziemy? To kasyno przyjdzie do nas, maleńka.

- Że co, proszę?

- Za pół godziny dostarczą nam stół i krupiera. Ubieraj się. – Matt zszedł z łóżka, zadzwonił na recepcję i zamówił śniadanie, a następnie potwierdził swoje zamówienie na stół do ruletki. Wariat! Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, a potem ubrałam się w obcisłe szorty i krótki top na ramiączkach. Kiedy wróciłam do salonu, kelner ustawiał na stole jedzenie. Matt dał mu napiwek i odprowadził do drzwi. Usiadłam w fotelu, podkuliłam jedną nogę i zaczęłam jeść.

- Mój kochany głodomorek… - usłyszałam z drugiego końca pokoju. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam jak Matt przyglądał mi się z rozbawieniem.

- Wypompowałeś mnie do cna, kochanie. Chyba nie liczyłeś na to, że zadowolę się listkiem sałaty? – rzuciłam i na potwierdzenie moich słów, chwyciłam z koszyczka ciepłą bułeczkę, przekroiłam ją na pół i zrobiłam sobie kanapkę z wędliną i warzywami. Pochłonęłam ją ze smakiem i popiłam herbatą. – Nie jesteś głodny?

- Coś sobie wezmę. – Matt dosiadł się do mnie i razem opróżniliśmy talerze. Kiedy śniadanie było zjedzone, do pokoju weszli ludzie z obsługi hotelowej i wprowadzili stół do ruletki. Za nimi wszedł mężczyzna, który przedstawił się nam jako Rob. Przedstawił nam zasady ruletki i zaprosił do stołu. – Wybierasz czarne, czy czerwone?

- Czerwone. – odpowiedziałam patrząc na Matta z wyższością. Nie miał wyboru, więc wybrał czarne.

- Trzy rundy. Zwycięzca bierze wszystko, maleńka.

- Już się nie mogę doczekać, aż zobaczę tego ślicznego motylka na twoim pośladku, skarbie. Myślę, jakie by ci tu kolory wybrać… - zatarłam rączki z radości na myśl o wygranej.

- To się jeszcze okaże. – odpowiedział Matt pokazując mi język, a następnie zwrócił się do krupiera. – Dobrze, możemy zaczynać.

            Rob zakręcił ruletką i upuścił maleńką kuleczkę. Zaczęła skakać po polach jak szalona, a ja nie mogła oderwać wzroku. Czerwone, czarne, czerwone, czarne… Myślałam, że nigdy się nie zatrzyma. Kiedy to w końcu zrobiła, zerwałam się z krzesła, wyrzucając ramiona do góry.

- Czerwone! Jeden – zero dla mnie, kochanie!! – krzyknęłam, po czym nachyliłam się i palcami musnęłam pośladek Matta odziany jedynie w krótkie szorty. – Piękny, różowo-fioletowy motylek… Już się nie mogę doczekać.

- Nie szczerz się tak, skarbie. To dopiero pierwsza runda. – odpowiedział Matt i kiwnął na krupiera, aby zakręcił ponownie ruletką. I znowu zaczęło się to napięcie. Piłeczka przemieszczała się z pola na pole, a ja cała aż chodziłam z nerwów. Kiedy zatrzymała się na czarnym, zrobiłam kwaśną minę i oparłam głowę na blacie stołu. Matt objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. – No to mamy remis, maleńka. Będziesz moja. Wreszcie. Czekałem na to zbyt długo.

- Jeszcze nie wygrałeś, cwaniaczku. Nie podniecaj się tak, bo zmoczysz spodnie. – wyszczerzyłam zęby i zwróciłam się do Roba. – Ostatnia runda. Proszę zakręcić tak, żebym to ja wygrała! A dam panu szansę zobaczenia na własne oczy, jak M. Shadows daje sobie wytatuować motylka na tyłku. Miejsca dla VIP-ów, w pierwszym rzędzie.

- Postaram się, proszę pani. – Rob zakręcił ruletką z całej siły, po czym rzucił piłeczkę…

            Siedziałam obrażona w salonie, gapiąc się w okno. Matt chodził po pokoju zadowolony z siebie. Pieprzony farciarz! Rob zwinął się z apartamentu jakieś piętnaście minut temu, ale zanim to zrobił, był świadkiem przedstawienia pod tytułem „Wkurwiona Kate”. Matt za to miał ubaw po pachy. Kręcił tylko głową i śmiał się w głos.

- Kochanie, daj spokój. Długo będziesz miała tego focha na mnie? Przecież to nie moja wina, że wygrałem.

- Oszukiwałeś! – krzyknęłam.

- Niby jak? Miałem ręce cały czas przy sobie. – podszedł i kucnął przede mną. – Kate, proszę cię. Musimy za pół godziny być w pewnym miejscu. Przebierz się w coś wyjściowego, proszę.

- Ale tylko dlatego, że mam swój honor. Inaczej mógłbyś się pożegnać z wygraną.

- Skarbie, jesteś nie tylko honorowa, ale i piekielnie mądra. – pokręciłam głową i poszłam się przebrać. Nie wiedziałam, gdzie mieliśmy jechać, ale założyłam sukienkę w drobne kwiatki, bordowe szpilki i ciepłe bolerko. Chwyciłam torebkę i razem z Mattem ruszyliśmy do wyjścia.

            Gdy tylko wsiedliśmy do wynajętego auta, Matt zasłonił mi oczy opaską w kolorze moich butów.

- To po to, żebyś nie widziała co dla ciebie przygotowałem.

- Domyślam się. – usiadłam wygodniej i po chwili auto ruszyło. Dwie minuty później, poczułam na udzie, ciepłą dłoń Matta.

- Skarbie, co powiesz na szybki numerek w aucie?

- Oszalałeś! Nie jesteśmy sami.

- Prawie tak. Od kierowcy oddziela nas szyba, przez którą nic nie widać. Zasłoniłem nas zaraz jak tylko ruszyliśmy.

- A skąd mam wiedzieć, że mówisz prawdę? Nie widzę nic przecież!

- I to jest pierwszy krok do tego, żebyś mi zaufała. – jego dłoń zaczęła przesuwać się wyżej, a usta po chwili całowały moją szyję. – Nie daj się dłużej prosić. Oszaleję, jeśli zaraz cię nie wezmę.

- Więc zrób to. Weź mnie, Matt. Weź mnie tak, jak lubię. – wyjęczałam. Matt zdjął moje majtki, ułożył mnie na siedzeniu i wsunął we mnie dwa palce, a kciukiem zaczął pocierać łechtaczkę. Wierciłam się niespokojnie, podczas gdy on wkładał swoje palce we mnie coraz mocniej. Gdy myślałam, że zaraz wybuchnę, Matt nagle przerwał. Poczułam jedynie jak usiadł obok mnie, rozpiął swój rozporek i po chwili nadział mnie na swojego twardego penisa, którego od razu zaczęłam ujeżdżać. – Pieprz mnie, Matt. Mocniej!

- Zwariuję przez ciebie. Jesteś taka mokra i gorąca… - Matt wchodził we mnie naprawdę szybko i mocno. Miałam wrażenie, że zaraz rozerwie mnie na pół. Dzięki temu, ze miałam zasłonięte oczy, wszystkie bodźce odbierałam intensywniej. Mimo to nadal go ujeżdżałam. Po kilku minutach oboje zaczęliśmy dochodzić jęcząc przeciągle. Opadłam bezwładnie na Matta, a on gładził dłońmi moje ciało…

- Jesteśmy już na miejscu? – zapytałam, gdy auto nagle się zatrzymało, a kierowca wyłączył silnik.

- Tak. – Matt przesadził mnie na moje miejsce, a potem za pomocą mokrych chusteczek, doprowadził mnie do ładu. Pomógł mi wysiąść i zaprowadził kilka kroków. Na dworze było dość chłodno, ale ja czułam podekscytowanie, więc niska temperatura nie była mi straszna. Nagle stanęliśmy w miejscu. Matt chwycił moją dłoń i gładząc mój nadgarstek, szepnął:

- Możesz odsłonić oczy. – zniecierpliwiona, zerwałam opaskę i zamrugałam kilka razy, żeby przyzwyczaić oczy do światła. Rozejrzałam się ostrożnie i przed nami dostrzegłam niewielki budynek, który wyglądał jak mała kapliczka. Spojrzałam na Matta, a ten stanął przede mną z błyskiem w oku i uśmiechnął się bezczelnie.

- Czas, żebym odebrał swoją wygraną, skarbie.

- Co masz na myśli? – zapytałam zdezorientowana, choć intuicja podsunęła mi już odpowiedź.

- Wyjdziesz za mnie, Kate?
  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz