wtorek, 20 września 2016

Odcinek 43

Zapraszam!

                                                      Shelby Lynne "Dreamsome"



2 Stycznia 2013, Środa

Matt

            Zszedłem ze sceny i gdy tylko zobaczyłem Toma zbiegającego po schodach, złapałem go za fraki i wprowadziłem do garderoby. Przycisnąłem go do ściany i wziąłem zamach. Przywaliłem mu prosto w nos, aż popłynęła krew. Tom złapał się za twarz, ale nie powiedział nic. Wiedział za co dostał i przynajmniej tyle dobrego, że się nie bronił.

- Jesteś w tym zespole tylko do końca trasy! Masz kurwa szczęście, że Kate cię wybroniła, bo wyleciałbyś na zbity pysk kilka tygodni temu, kiedy powiedziała mi o twoim wyroku. Chuj z nim, chociaż i tak mam żal, że nas wszystkich okłamałeś. Ale Bóg mi świadkiem, jeśli jeszcze raz podniesiesz rękę na Kate, nic mnie nie powstrzyma. Zabiję cię, kurwa! I w dupie będę miał, że jesteś jej bratem.

- Matt… Ja nie chciałem… Nie wiem co we mnie wstąpiło! To przez to, że się upiłem. Ja wcale nie myślę tak… Nigdy nie chciałem jej skrzywdzić. Przecież jest moją siostrą, do cholery!

- No właśnie. Jest twoją jedyną rodziną. Zrobiłaby dla ciebie wszystko! A ty tak się jej odpłacasz? Gdyby nie chciała, wcale nie powiedziałaby ci o przesłuchaniu do naszej kapeli. Ale dała ci szansę, zaufała. Znalazła mieszkanie, potem wzięła cię do siebie. Całe życie się o ciebie martwi! Módl się, aby po tym co jej zrobiłeś, chciała jeszcze na ciebie patrzeć! – wziąłem kolejny zamach, ale tym razem walnąłem w ścianę tuż obok jego tępego łba. Gdybym uderzył go w twarz, zmiażdżyłbym mu ją.

- Jak ona się czuje?


- Źle. Ma ponadrywane ścięgna i siniaki. Mam kurwa wyrzuty sumienia, że ją zostawiłem w mieszkaniu. Zadzwonię do Val, żeby wpadła do niej i się nią zajęła. – Valary po tym jak usłyszała o wyroku Toma, powiedziała mi, że muszą sobie zrobić przerwę. Nie chodziło jej o to, że Tom siedział. Zabolały ją jego kłamstwa. Nie dziwiłem się jej. Mi też było przykro. Wszyscy mu zaufaliśmy, a on po prostu nas zrobił w chuja. Musieliśmy jednak razem dokończyć trasę, bo plan był zbyt napięty, żeby szukać kogoś nowego. Ale po zakończeniu koncertów, Tom już nie będzie należał do zespołu.

- Zachowałem się jak ostatni dupek. Nie wiem co mnie napadło, Matt. Przecież ja bym jej naprawdę nigdy nie skrzywdził.

- Nie wiem w ogóle o chuj ci chodziło z moją i jej relacją? Po chuj się wtrącasz? To są nasze sprawy! Dałem ciała, bo nie zareagowałem kiedy Michelle kłamała Kate na nasz temat, a potem gdy Kate przyłapała tamtą laskę u mnie. Ale to ja powinienem to wyjaśnić. Jeśli nie podobało ci się zachowanie Kate, że mnie odrzuciła, trzeba było jej to powiedzieć na spokojnie, a nie drzeć mordę i jeszcze ją szarpać!

- Wiem… Myślisz, że ona jeszcze będzie chciała ze mną gadać?

- Szczerze? Jeśli znam Kate, a wydaje mi się że ją znam… Daj jej trochę czasu, a potem zadzwoń do niej. Ona ma tylko ciebie, Tom.

- Bardzo ją kocham… Nie chcę jej ranić. I nie chcę jej stracić.

- Daj jej kilka dni. A potem zadzwoń albo pojedź do niej. – nie zdążyłem dokończyć, bo chłopaki weszli do garderoby. Brian tylko rzucił Tomowi wkurwione spojrzenie, po czym złapał puszkę piwa i wypił ją od razu do końca. Zacky i Johnny jak zwykle nie chcieli się wtrącać, choć też mieli niezłego wkurwa na młodego. Pozbierałem swoje rzeczy i opuściłem halę koncertową. Przed busem rozdałem kilka autografów, zrobiłem sobie zdjęcia z fanami i wszedłem do środka, by w spokoju i bez świadków zadzwonić do Kate…

Kate

            Leżałam na kanapie i oglądałam jakąś durną komedię, którą akurat nadawali w telewizji. Zupełnie nie wiedziałam o co w niej chodzi, bo mój umysł zajęty był czymś innym. Odkąd pokłóciłam się z Tomem, wciąż myślałam o tym, co nim kierowało, żeby znowu posunąć się aż do szarpania mną. W pewnym momencie naprawdę myślałam że mnie uderzy. Gdyby nie Matt… Wolałam sobie nie wyobrażać co by było, gdyby jego tam nie było… Pewnie teraz oprócz naderwanych ścięgien i siniaków, miałabym jeszcze limo pod okiem… Nagle usłyszałam dźwięk telefonu. Nie chciałam odbierać i z nikim gadać, ale melodia która grała w moim smart fonie, była ustawiona na Matta… Musiałam więc odebrać, inaczej pewnie urwałby się z trasy, żeby upewnić się, że u mnie wszystko ok.

- Nic mi nie jest. – rzuciłam od razu.

- To dobrze. Słuchaj, dzwoniłem do Val. Wpadnie do ciebie wieczorem.

- Matt, ale nie musiałeś jej przysyłać z odsieczą. To tylko kilka siniaków… No i pęknięte serce, bo mój brat okazał się draniem… Nic wielkiego.

- Kate, daj spokój. Jeśli idzie o Val, to może to być pomoc obustronna. Valary rzuciła Toma po tym, jak dowiedziała się o jego kłamstwach i że podniósł na ciebie rękę. Posiedźcie razem, wypijcie sobie jakieś wino… Nie wiem… Po prostu nie chcę, żebyś była sama.

- Dobrze. Dziękuję, że do niej zadzwoniłeś.


- Nie ma za co.

- Matt, to miłe co robisz, ale naprawdę nie musisz się o mnie troszczyć. Dam sobie radę.

- Kate, wiem że nie jesteśmy razem… Chcę się o ciebie troszczyć jak przyjaciel…

- Nie chcę, żebyś zapomniał o sobie. To wszystko.

- Dajesz mi do zrozumienia, że powinienem sobie kogoś znaleźć, tak? – nie wiedziałam co odpowiedzieć. Z jednej strony nie widziałam już szansy dla nas. Z drugiej, wizja Matta z inną, napawała mnie strachem oraz chęcią mordu!

- Jeżeli jesteś gotowy na nowy związek… To czemu nie? – odpowiedziałam wymijająco.

- Jestem gotowy. Ale na nowy początek z tobą, Kate. – odpowiedź Matta mnie zaskoczyła.

- Matt… Wiesz, że…

- Kate, wiem co chcesz powiedzieć. Ja i tak będę czekał. Bo jeśli dla ciebie to co było między nami, coś znaczyło… To nie wierzę, że łatwo przejdzie ci przez gardło zachęcanie mnie do nowego związku. – no i mnie zatkało. To cwaniak jeden! Zawsze wiedział jak mnie zagiąć.

- Myśl sobie co chcesz. Po prostu uważam, że czekając na mnie tracisz czas. Przepraszam cię, ale muszę kończyć. Dziękuję jeszcze raz za pomoc wczoraj. Wszystko będzie w porządku. – przerwałam połączenie i ukryłam twarz w dłoniach. Moje serce szaleńczo biło, ciało drżało… Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Związek z Mattem skazany był na porażkę ze względu na moją obsesyjną zazdrość i jego styl życia. Oboje musieliśmy się z tym pogodzić…

8 Stycznia 2013, Wtorek

            Dzisiaj zebrało mi się na generalne porządki. Chciałam uporządkować ubrania w garderobie, posegregować je, a te których nie nosiłam, oddać dla potrzebujących. Byłam właśnie w trakcie układania starych t-shirtów, gdy w mieszkaniu rozległ się dzwonek do drzwi. Nie spodziewałam się nikogo, mimo to poszłam otworzyć. Kiedy jednak po drugiej stronie drzwi zobaczyłam Toma, szybko chciałam je zamknąć. Mój brat jednak był szybszy. Wsadził nogę i nie pozwolił mi ich zatrzasnąć.

- Kate, nie bój się. Proszę, chcę z tobą porozmawiać. Wpuść mnie.

- Po co? Żebyś mi znowu przywalił? Powiedziałam ci już kiedyś, że jak podniesiesz na mnie rękę, to możesz zniknąć z mojego życia! Nie mamy już o czym rozmawiać, Tom. – mój brat pchnął drzwi i wszedł do środka.

- Przysięgam, że cię nie dotknę. Daj mi tylko wszystko wyjaśnić, Kate.

- Nie! To ja ci coś wyjaśnię! Nie miałeś prawa komentować relacji mojej i Matta. To nasza prywatna sprawa! Zacząłeś wywlekać na światło dzienne nasze prywatne brudy! To nie było w porządku. A na koniec mnie poszarpałeś i chciałeś uderzyć. Gdyby nie Matt, pewnie nie skończyłoby się tylko na ponadrywanych ścięgnach i siniakach na ramieniu! Zaufałam ci, Tom! Wpuściłam cię znowu do mojego życia, a ty to wszystko olałeś!

- Byłem pijany, Kate! Nie wiedziałem co robię! Nigdy bym cię nie skrzywdził! Błagam, daj mi ostatnią szansę!

- I co? Za jakiś czas znowu się upijesz i mi przylejesz? Wolę tego uniknąć, Tom. Dlatego chcę, żebyś wrócił w trasę i dał mi święty spokój. Żeby wszystko było tak, jak wtedy zanim wyszedłeś z więzienia.


- Kate, błagam… Nie mów tak. Nie rób tego… Mam tylko ciebie. Żałuję tego co się stało. Bardziej niż czegokolwiek innego. Boże… Co mam zrobić, żebyś mi wybaczyła? Zrobię wszystko! Przysięgam!

- Nic nie możesz zrobić, Tom. Bo czasu nie da się cofnąć… - wzruszyłam ramionami i podeszłam do drzwi by je otworzyć.

- Nigdy mi nie wybaczysz, prawda?

- Nie wiem, Tom. Na dzień dzisiejszy to wszystko jest dla mnie zbyt świeże. Jesteś moją jedyną rodziną, a ranisz mnie tak mocno… Nie zrobiłam ci nigdy nic złego. Zawsze byłam po twojej stronie. Chociaż ty uważałeś inaczej… Kryłam cię przed rodzicami, podczas gdy ty kradłeś z kumplami. Byłam zawsze dla ciebie. Stałam ramię w ramię… Dałabym się pokroić dla ciebie… Podczas gdy ty zachowałeś się jak głupi szczeniak… - Tom podszedł do mnie i zamknął ponownie drzwi. Nie pytając o pozwolenie, przytulił mnie do siebie, a ja się rozpłakałam. Gdzieś w głębi serca czułam, że dziś mi nic nie zrobi. Ale czy mogłam mu ponownie zaufać?

- Przepraszam cię, siostrzyczko. Przysięgam na wszystko, że nigdy więcej na ciebie nie podniosę ręki, ani nie krzyknę. Tylko, błagam… Nie odtrącaj mnie. Bez ciebie… Zostanę nikim. Wrócę w trasę, nie wypiję już ani kropli alkoholu… Tylko daj mi ostatnią szansę. – wtuliłam się mocniej w jego ramiona i ponownie zaszlochałam.

- Nie waż się nigdy więcej na mnie podnieść ręki, albo przysięgam że zrobię obdukcję i wsadzę cię z powrotem do pierdla!

- Przysięgam. Nigdy więcej.

- Idź już. Jak znam życie, to wymknąłeś się z trasy.

- Masz rację. Larry nie wie, że tu jestem. Matt mnie kryje. – otarłam policzki z łez oraz nos i uśmiechnęłam się blado.

- Boję się ciebie, Tom. – przyznałam się szczerze. Musiałam. To udawanie twardzielki mnie męczyło i chciałam, żeby wreszcie miał świadomość krzywdy jaką mi wyrządził. – Nigdy nie wiem, czy coś ci nie strzeli do głowy.

- Już nic głupiego. Obiecuję.

- Poza tym nie powinieneś komentować tego, co robimy z Mattem. To tylko nasza sprawa.

- Wiem, ale martwię się o ciebie. Udajesz, że on cię nie obchodzi, a oboje dobrze wiemy, jak bardzo za nim tęsknisz. Myślisz, że nie słyszałem jak wołałaś jego imię przez sen?

- Liczyłam, że nie słyszałeś.

- Mała, wiem że masz na mnie mega wkurwa… Ale pamiętaj, że możesz mi wszystko powiedzieć. Dzwoń kiedy tylko chcesz. Zawsze odbiorę. No chyba, że akurat będę na scenie.

- Dobrze. Ale idź już. Nie chcę, żeby Larry mnie obwiniał o twoje zniknięcie.

- Zadzwonię jak dolecę do chłopaków.

- Ok. – Tom uścisnął mnie ponownie, po czym pocałował w czoło i wybiegł z mieszkania. Zamknęłam za nim drzwi i oparłam się o nie. Nie wiedziałam, czy dobrze zrobiłam wybaczając mu tak szybko… Liczyłam jednak na to, że wyciągnął wnioski ze swojego szczeniackiego zachowania…  

15 Stycznia 2013, Wtorek

- Kate, czy ty mnie w ogóle słyszysz? – głos Valary dobiegł mnie jakby zza szklanej ściany. Wybrałyśmy się na zakupy do centrum handlowego, bo były mega wyprzedaże, a ja chciałam sobie kupić jakieś ciuchy na wyjazd do Las Vegas. Przechodziłyśmy akurat obok kiosku z gazetami, gdzie zauważyłam stojak z brukowcami. Na większości z nich, widniały zdjęcia Matta. Sięgnęłam po jeden egzemplarz i przeczytałam nagłówek:

            Nowa dziewczyna M.Shadowsa! Czy tym razem zdobędzie jego serce?

            Weszłam do środka, zapłaciłam za gazetę i zaciągnęłam Val do Starbucksa. Podczas gdy ona zamawiała napoje przy kasie, ja usiadłam przy stoliku i zaczęłam czytać artykuł:

            Naszej ekipie udało się dowiedzieć więcej niż innym. Nową zdobyczą przystojnego frontmana, okazała się modelka, Ashley Moore. Nasz wysłannik widział parę na pokazie mody projektanta zaprzyjaźnionego z modelką. Z nieoficjalnych źródeł dowiedzieliśmy się, że para spotyka się od niedawna. Mamy jednak nadzieję, że związek potrwa dłużej niż dotychczasowe. Przypominamy, że ostatnia dziewczyna Matta, Kate Morisson, zniknęła z jego życia po kilku tygodniach. Czy Ashley zagrzeje miejsce na dłużej? Będziemy was informować na bieżąco.

            Zrobiło mi się słabo. Zamiast odłożyć gazetę na bok, ja zaczęłam przeglądać zdjęcia. Nie było ich dużo. Na wspomnianym pokazie, Matt i Ashley siedzieli w pierwszym rzędzie. Shadows obejmował ją jedną ręką, a drugą trzymał na jej udzie, ledwo zakrytym przez materiał sukienki. Oboje uśmiechali się i nie szczędzili sobie czułości. Poniżej odnalazłam zdjęcie moje i Matta, zrobione na plaży. Cała fotka została przekreślona na czerwono i podpisana słowami „to już koniec”! Byłam tak wkurwiona, że nawet nie zauważyłam, kiedy Val wróciła do stolika. Usiadła obok i wyrwała mi brukowiec z ręki, po czym przeczytała pobieżnie artykuł.

- Tylko mi nie mów, że to cię martwi, Kate.

- Mnie? Nie!

- Kate! Do cholery! Wszystkim dookoła wmawiasz, że nie kochasz Matta. A kiedy on zaczyna umawiać się z jakąś laską, ty masz mord w oczach. Co się dzieje?

- Nic się nie dzieje. Wkurwiłam się po prostu, że moje nazwisko szargane jest po takich szmatławcach. To wszystko.

- Jasne… Kate, powiem to raz i oby dosadnie. Jeżeli kochasz Matta, to zadzwoń do niego, poleć… Zrób coś! Znam go od lat i czuję, że on stracił już nadzieję na to, że cię odzyska!


- Val, to nie wyjdzie! Zniszczę nasz związek swoją zazdrością, wokół niego zawsze będą inne laski, fanki… Oszaleję!

- Nie jesteś w stanie z miłości, powstrzymać zazdrości i mu zaufać? Wiesz, że nie zdradził cię z Michelle.

- Ale bardzo szybko wypieprzył jakąś laskę zaraz po tym, gdy mu powiedziałam, że nie wrócę do niego.

- No tu akurat nie będę go bronić. Ale to nie zmienia faktu, że cię nie zdradził. Nie byliście wtedy razem.

- Nic z tego.

- Sama sobie robisz krzywdę. Matt też przez to cierpi. – Val wstała od stolika, rzuciła na blat kilka banknotów i sięgnęła po torebkę. – Pomyśl o tym.

- A nasze zakupy?

- Nie będę wybierała sukienki dla samobójczyni, mała. Zadzwoń, jak pójdziesz po rozum do głowy. Chętnie wtedy ci doradzę, jak odzyskać Matta. O ile nie będzie za późno. Pa! – odeszła, zostawiając mnie zupełnie samą z brukowcem, który aż parzył mnie w dłonie.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz