Shelby Lynne "Dreamsome"
2 Stycznia 2013, Środa
Matt
Zszedłem
ze sceny i gdy tylko zobaczyłem
Toma zbiegającego
po schodach, złapałem go za fraki i wprowadziłem do garderoby. Przycisnąłem go do ściany i wziąłem zamach. Przywaliłem mu prosto w nos, aż popłynęła krew. Tom złapał
się
za twarz, ale nie powiedział
nic. Wiedział
za co dostał
i przynajmniej tyle dobrego, że
się
nie bronił.
- Jesteś
w tym zespole tylko do końca
trasy! Masz kurwa szczęście,
że
Kate cię
wybroniła,
bo wyleciałbyś na zbity pysk kilka tygodni temu,
kiedy powiedziała
mi o twoim wyroku. Chuj z nim, chociaż
i tak mam żal,
że
nas wszystkich okłamałeś.
Ale Bóg mi świadkiem,
jeśli
jeszcze raz podniesiesz rękę na Kate, nic mnie nie powstrzyma. Zabiję cię,
kurwa! I w dupie będę miał,
że
jesteś
jej bratem.
- Matt… Ja nie chciałem… Nie wiem co we mnie wstąpiło!
To przez to, że
się
upiłem.
Ja wcale nie myślę tak… Nigdy nie chciałem jej skrzywdzić. Przecież jest moją siostrą,
do cholery!
- No właśnie. Jest twoją jedyną
rodziną.
Zrobiłaby
dla ciebie wszystko! A ty tak się
jej odpłacasz?
Gdyby nie chciała,
wcale nie powiedziałaby
ci o przesłuchaniu
do naszej kapeli. Ale dała
ci szansę,
zaufała.
Znalazła
mieszkanie, potem wzięła
cię
do siebie. Całe
życie
się
o ciebie martwi! Módl się,
aby po tym co jej zrobiłeś, chciała
jeszcze na ciebie patrzeć!
– wziąłem
kolejny zamach, ale tym razem walnąłem
w ścianę tuż
obok jego tępego
łba.
Gdybym uderzył
go w twarz, zmiażdżyłbym
mu ją.
- Jak ona się czuje?
- Źle.
Ma ponadrywane ścięgna i siniaki. Mam kurwa wyrzuty
sumienia, że
ją
zostawiłem
w mieszkaniu. Zadzwonię
do Val, żeby
wpadła
do niej i się
nią
zajęła.
– Valary po tym jak usłyszała o wyroku Toma, powiedziała mi, że
muszą
sobie zrobić
przerwę.
Nie chodziło
jej o to, że
Tom siedział.
Zabolały
ją
jego kłamstwa.
Nie dziwiłem
się
jej. Mi też
było
przykro. Wszyscy mu zaufaliśmy,
a on po prostu nas zrobił
w chuja. Musieliśmy
jednak razem dokończyć trasę,
bo plan był
zbyt napięty,
żeby
szukać
kogoś
nowego. Ale po zakończeniu
koncertów, Tom już
nie będzie
należał do zespołu.
- Zachowałem się
jak ostatni dupek. Nie wiem co mnie napadło,
Matt. Przecież
ja bym jej naprawdę
nigdy nie skrzywdził.
- Nie wiem w ogóle o chuj ci chodziło z moją
i jej relacją?
Po chuj się
wtrącasz?
To są
nasze sprawy! Dałem
ciała,
bo nie zareagowałem
kiedy Michelle kłamała Kate na nasz temat, a potem gdy Kate
przyłapała tamtą
laskę
u mnie. Ale to ja powinienem to wyjaśnić. Jeśli
nie podobało
ci się
zachowanie Kate, że
mnie odrzuciła,
trzeba było
jej to powiedzieć
na spokojnie, a nie drzeć
mordę
i jeszcze ją
szarpać!
- Wiem… Myślisz, że
ona jeszcze będzie
chciała
ze mną
gadać?
- Szczerze? Jeśli znam Kate, a wydaje mi się że
ją
znam… Daj jej trochę
czasu, a potem zadzwoń
do niej. Ona ma tylko ciebie, Tom.
- Bardzo ją kocham… Nie chcę jej ranić. I nie chcę jej stracić.
- Daj jej kilka dni. A potem zadzwoń albo pojedź do niej. – nie zdążyłem
dokończyć, bo chłopaki
weszli do garderoby. Brian tylko rzucił
Tomowi wkurwione spojrzenie, po czym złapał puszkę
piwa i wypił
ją
od razu do końca.
Zacky i Johnny jak zwykle nie chcieli się
wtrącać, choć
też
mieli niezłego
wkurwa na młodego.
Pozbierałem
swoje rzeczy i opuściłem halę
koncertową.
Przed busem rozdałem
kilka autografów, zrobiłem
sobie zdjęcia
z fanami i wszedłem
do środka,
by w spokoju i bez świadków
zadzwonić
do Kate…
Kate
Leżałam
na kanapie i oglądałam jakąś durną komedię, którą akurat nadawali w telewizji.
Zupełnie nie wiedziałam o co w niej chodzi, bo mój umysł zajęty był czymś
innym. Odkąd pokłóciłam się z Tomem, wciąż myślałam o tym, co nim kierowało,
żeby znowu posunąć się aż do szarpania mną. W pewnym momencie naprawdę myślałam
że mnie uderzy. Gdyby nie Matt… Wolałam sobie nie wyobrażać co by było, gdyby
jego tam nie było… Pewnie teraz oprócz naderwanych ścięgien i siniaków,
miałabym jeszcze limo pod okiem… Nagle usłyszałam dźwięk telefonu. Nie chciałam
odbierać i z nikim gadać, ale melodia która grała w moim smart fonie, była
ustawiona na Matta… Musiałam więc odebrać, inaczej pewnie urwałby się z trasy,
żeby upewnić się, że u mnie wszystko ok.
- Nic mi nie jest. – rzuciłam od razu.
- To dobrze. Słuchaj, dzwoniłem do
Val. Wpadnie do ciebie wieczorem.
- Matt, ale nie musiałeś jej przysyłać
z odsieczą. To tylko kilka siniaków… No i pęknięte serce, bo mój brat okazał
się draniem… Nic wielkiego.
- Kate, daj spokój. Jeśli idzie o Val,
to może to być pomoc obustronna. Valary rzuciła Toma po tym, jak dowiedziała
się o jego kłamstwach i że podniósł na ciebie rękę. Posiedźcie razem, wypijcie
sobie jakieś wino… Nie wiem… Po prostu nie chcę, żebyś była sama.
- Dobrze. Dziękuję, że do niej
zadzwoniłeś.
- Nie ma za co.
- Matt, to miłe co robisz, ale
naprawdę nie musisz się o mnie troszczyć. Dam sobie radę.
- Kate, wiem że nie jesteśmy razem…
Chcę się o ciebie troszczyć jak przyjaciel…
- Nie chcę, żebyś zapomniał o sobie.
To wszystko.
- Dajesz mi do zrozumienia, że
powinienem sobie kogoś znaleźć, tak? – nie wiedziałam co odpowiedzieć. Z jednej
strony nie widziałam już szansy dla nas. Z drugiej, wizja Matta z inną,
napawała mnie strachem oraz chęcią mordu!
- Jeżeli jesteś gotowy na nowy
związek… To czemu nie? – odpowiedziałam wymijająco.
- Jestem gotowy. Ale na nowy początek
z tobą, Kate. – odpowiedź Matta mnie zaskoczyła.
- Matt… Wiesz, że…
- Kate, wiem co chcesz powiedzieć. Ja
i tak będę czekał. Bo jeśli dla ciebie to co było między nami, coś znaczyło… To
nie wierzę, że łatwo przejdzie ci przez gardło zachęcanie mnie do nowego
związku. – no i mnie zatkało. To cwaniak jeden! Zawsze wiedział jak mnie
zagiąć.
- Myśl sobie co chcesz. Po prostu
uważam, że czekając na mnie tracisz czas. Przepraszam cię, ale muszę kończyć.
Dziękuję jeszcze raz za pomoc wczoraj. Wszystko będzie w porządku. – przerwałam
połączenie i ukryłam twarz w dłoniach. Moje serce szaleńczo biło, ciało drżało…
Nie wiedziałam co o tym wszystkim myśleć. Związek z Mattem skazany był na
porażkę ze względu na moją obsesyjną zazdrość i jego styl życia. Oboje musieliśmy
się z tym pogodzić…
8 Stycznia 2013, Wtorek
Dzisiaj
zebrało mi się na generalne porządki. Chciałam uporządkować ubrania w
garderobie, posegregować je, a te których nie nosiłam, oddać dla
potrzebujących. Byłam właśnie w trakcie układania starych t-shirtów, gdy w
mieszkaniu rozległ się dzwonek do drzwi. Nie spodziewałam się nikogo, mimo to
poszłam otworzyć. Kiedy jednak po drugiej stronie drzwi zobaczyłam Toma, szybko
chciałam je zamknąć. Mój brat jednak był szybszy. Wsadził nogę i nie pozwolił mi
ich zatrzasnąć.
- Kate, nie bój się. Proszę, chcę z
tobą porozmawiać. Wpuść mnie.
- Po co? Żebyś mi znowu przywalił?
Powiedziałam ci już kiedyś, że jak podniesiesz na mnie rękę, to możesz zniknąć
z mojego życia! Nie mamy już o czym rozmawiać, Tom. – mój brat pchnął drzwi i
wszedł do środka.
- Przysięgam, że cię nie dotknę. Daj
mi tylko wszystko wyjaśnić, Kate.
- Nie! To ja ci coś wyjaśnię! Nie
miałeś prawa komentować relacji mojej i Matta. To nasza prywatna sprawa!
Zacząłeś wywlekać na światło dzienne nasze prywatne brudy! To nie było w
porządku. A na koniec mnie poszarpałeś i chciałeś uderzyć. Gdyby nie Matt,
pewnie nie skończyłoby się tylko na ponadrywanych ścięgnach i siniakach na
ramieniu! Zaufałam ci, Tom! Wpuściłam cię znowu do mojego życia, a ty to
wszystko olałeś!
- Byłem pijany, Kate! Nie wiedziałem
co robię! Nigdy bym cię nie skrzywdził! Błagam, daj mi ostatnią szansę!
- I co? Za jakiś czas znowu się
upijesz i mi przylejesz? Wolę tego uniknąć, Tom. Dlatego chcę, żebyś wrócił w
trasę i dał mi święty spokój. Żeby wszystko było tak, jak wtedy zanim wyszedłeś
z więzienia.
- Kate, błagam… Nie mów tak. Nie rób
tego… Mam tylko ciebie. Żałuję tego co się stało. Bardziej niż czegokolwiek
innego. Boże… Co mam zrobić, żebyś mi wybaczyła? Zrobię wszystko! Przysięgam!
- Nic nie możesz zrobić, Tom. Bo czasu
nie da się cofnąć… - wzruszyłam ramionami i podeszłam do drzwi by je otworzyć.
- Nigdy mi nie wybaczysz, prawda?
- Nie wiem, Tom. Na dzień dzisiejszy
to wszystko jest dla mnie zbyt świeże. Jesteś moją jedyną rodziną, a ranisz
mnie tak mocno… Nie zrobiłam ci nigdy nic złego. Zawsze byłam po twojej
stronie. Chociaż ty uważałeś inaczej… Kryłam cię przed rodzicami, podczas gdy
ty kradłeś z kumplami. Byłam zawsze dla ciebie. Stałam ramię w ramię… Dałabym
się pokroić dla ciebie… Podczas gdy ty zachowałeś się jak głupi szczeniak… -
Tom podszedł do mnie i zamknął ponownie drzwi. Nie pytając o pozwolenie,
przytulił mnie do siebie, a ja się rozpłakałam. Gdzieś w głębi serca czułam, że
dziś mi nic nie zrobi. Ale czy mogłam mu ponownie zaufać?
- Przepraszam cię, siostrzyczko.
Przysięgam na wszystko, że nigdy więcej na ciebie nie podniosę ręki, ani nie
krzyknę. Tylko, błagam… Nie odtrącaj mnie. Bez ciebie… Zostanę nikim. Wrócę w
trasę, nie wypiję już ani kropli alkoholu… Tylko daj mi ostatnią szansę. –
wtuliłam się mocniej w jego ramiona i ponownie zaszlochałam.
- Nie waż się nigdy więcej na mnie
podnieść ręki, albo przysięgam że zrobię obdukcję i wsadzę cię z powrotem do
pierdla!
- Przysięgam. Nigdy więcej.
- Idź już. Jak znam życie, to
wymknąłeś się z trasy.
- Masz rację. Larry nie wie, że tu
jestem. Matt mnie kryje. – otarłam policzki z łez oraz nos i uśmiechnęłam się
blado.
- Boję się ciebie, Tom. – przyznałam
się szczerze. Musiałam. To udawanie twardzielki mnie męczyło i chciałam, żeby
wreszcie miał świadomość krzywdy jaką mi wyrządził. – Nigdy nie wiem, czy coś
ci nie strzeli do głowy.
- Już nic głupiego. Obiecuję.
- Poza tym nie powinieneś komentować
tego, co robimy z Mattem. To tylko nasza sprawa.
- Wiem, ale martwię się o ciebie.
Udajesz, że on cię nie obchodzi, a oboje dobrze wiemy, jak bardzo za nim
tęsknisz. Myślisz, że nie słyszałem jak wołałaś jego imię przez sen?
- Liczyłam, że nie słyszałeś.
- Mała, wiem że masz na mnie mega
wkurwa… Ale pamiętaj, że możesz mi wszystko powiedzieć. Dzwoń kiedy tylko
chcesz. Zawsze odbiorę. No chyba, że akurat będę na scenie.
- Dobrze. Ale idź już. Nie chcę, żeby
Larry mnie obwiniał o twoje zniknięcie.
- Zadzwonię jak dolecę do chłopaków.
- Ok. – Tom uścisnął mnie ponownie, po
czym pocałował w czoło i wybiegł z mieszkania. Zamknęłam za nim drzwi i oparłam
się o nie. Nie wiedziałam, czy dobrze zrobiłam wybaczając mu tak szybko… Liczyłam
jednak na to, że wyciągnął wnioski ze swojego szczeniackiego zachowania…
15 Stycznia 2013, Wtorek
- Kate, czy ty mnie w ogóle słyszysz?
– głos Valary dobiegł mnie jakby zza szklanej ściany. Wybrałyśmy się na zakupy
do centrum handlowego, bo były mega wyprzedaże, a ja chciałam sobie kupić
jakieś ciuchy na wyjazd do Las Vegas. Przechodziłyśmy akurat obok kiosku z
gazetami, gdzie zauważyłam stojak z brukowcami. Na większości z nich, widniały
zdjęcia Matta. Sięgnęłam po jeden egzemplarz i przeczytałam nagłówek:
Nowa dziewczyna M.Shadowsa! Czy tym razem
zdobędzie jego serce?
Weszłam
do środka, zapłaciłam za gazetę i zaciągnęłam Val do Starbucksa. Podczas gdy
ona zamawiała napoje przy kasie, ja usiadłam przy stoliku i zaczęłam czytać
artykuł:
Naszej
ekipie udało się dowiedzieć więcej niż innym. Nową zdobyczą przystojnego
frontmana, okazała się modelka, Ashley Moore. Nasz wysłannik widział parę na
pokazie mody projektanta zaprzyjaźnionego z modelką. Z nieoficjalnych źródeł
dowiedzieliśmy się, że para spotyka się od niedawna. Mamy jednak nadzieję, że
związek potrwa dłużej niż dotychczasowe. Przypominamy, że ostatnia dziewczyna
Matta, Kate Morisson, zniknęła z jego życia po kilku tygodniach. Czy Ashley
zagrzeje miejsce na dłużej? Będziemy was informować na bieżąco.
Zrobiło mi się słabo. Zamiast odłożyć gazetę
na bok, ja zaczęłam przeglądać zdjęcia. Nie było ich dużo. Na wspomnianym
pokazie, Matt i Ashley siedzieli w pierwszym rzędzie. Shadows obejmował ją
jedną ręką, a drugą trzymał na jej udzie, ledwo zakrytym przez materiał
sukienki. Oboje uśmiechali się i nie szczędzili sobie czułości. Poniżej
odnalazłam zdjęcie moje i Matta, zrobione na plaży. Cała fotka została
przekreślona na czerwono i podpisana słowami „to już koniec”! Byłam tak
wkurwiona, że nawet nie zauważyłam, kiedy Val wróciła do stolika. Usiadła obok
i wyrwała mi brukowiec z ręki, po czym przeczytała pobieżnie artykuł.
- Tylko mi nie mów, że to cię martwi,
Kate.
- Mnie? Nie!
- Kate! Do cholery! Wszystkim dookoła
wmawiasz, że nie kochasz Matta. A kiedy on zaczyna umawiać się z jakąś laską,
ty masz mord w oczach. Co się dzieje?
- Nic się nie dzieje. Wkurwiłam się po
prostu, że moje nazwisko szargane jest po takich szmatławcach. To wszystko.
- Jasne… Kate, powiem to raz i oby
dosadnie. Jeżeli kochasz Matta, to zadzwoń do niego, poleć… Zrób coś! Znam go
od lat i czuję, że on stracił już nadzieję na to, że cię odzyska!
- Val, to nie wyjdzie! Zniszczę nasz
związek swoją zazdrością, wokół niego zawsze będą inne laski, fanki… Oszaleję!
- Nie jesteś w stanie z miłości,
powstrzymać zazdrości i mu zaufać? Wiesz, że nie zdradził cię z Michelle.
- Ale bardzo szybko wypieprzył jakąś
laskę zaraz po tym, gdy mu powiedziałam, że nie wrócę do niego.
- No tu akurat nie będę go bronić. Ale
to nie zmienia faktu, że cię nie zdradził. Nie byliście wtedy razem.
- Nic z tego.
- Sama sobie robisz krzywdę. Matt też
przez to cierpi. – Val wstała od stolika, rzuciła na blat kilka banknotów i
sięgnęła po torebkę. – Pomyśl o tym.
- A nasze zakupy?
- Nie będę wybierała sukienki dla
samobójczyni, mała. Zadzwoń, jak pójdziesz po rozum do głowy. Chętnie wtedy ci
doradzę, jak odzyskać Matta. O ile nie będzie za późno. Pa! – odeszła,
zostawiając mnie zupełnie samą z brukowcem, który aż parzył mnie w dłonie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz