sobota, 15 października 2016

Odcinek 46



Zapraszam na kolejny odcinek!

                                                            MKTO "Classic"

            Poczułam jak ziemia usuwa mi się spod nóg. Kiedyś skakałabym do nieba na takie oświadczyny. A dziś? Dziś mieliśmy mnóstwo niewyjaśnionych rzeczy. Wiele niewypowiedzianych słów… Spojrzałam na Matta i widząc radość, ale też i niepewność w jego oczach, poczułam się strasznie źle. Chwyciłam go za dłoń i gładząc po nadgarstku, powiedziałam:

- Kiedyś rzuciłabym ci się na szyję i z radością pobiegła do środka, żeby zostać twoją żoną, Matt.

- A teraz? Nie chcesz, prawda?

- Bardzo chcę!

- No to co stoi na przeszkodzie, żebyśmy tam weszli i się pobrali? Po skończeniu trasy moglibyśmy zorganizować prawdziwe wesele, zaprosić wszystkich… - uścisnęłam jego dłoń i ruszyłam w kierunku stojącej nieopodal ławki. Matt usiadł na niej i posadził mnie na sobie okrakiem.

- Dobrze wiesz, że mamy dużo do wyjaśnienia. A decyzja o ślubie byłaby na całe życie. Jeśli mamy się pobrać, to nie chcę żeby były między nami jakieś niedomówienia. Wiem, że nie zdradziłeś mnie z Michelle. Mimo to zabolało mnie twoje bierne zachowanie.

- Kate, ale przecież sama zabroniłaś mi się wtrącać. Nie chciałaś, żebym ją opieprzył.

- Wiem i teraz tego żałuję. Bo może gdybym ci pozwoliła, nie rozstalibyśmy się… - nie lubiłam wspominać tego okresu. Towarzyszył mi ból, niepewność, zazdrość. Moja ambicja okazała się ważniejsza niż uczucia do Matta. Przecież mogłam zostawić kancelarię. W rękach Rosie i Pierre’a byłaby bezpieczna… - Gdybym mogła cofnąć czas… To wszystko między nami, wyglądałoby zupełnie inaczej, Matt.

- Kate, zrobię wszystko żeby to naprawić. Tylko potrzebuję twojej wiary i zaufania. Bez tego nie dam rady.

- Naprawdę chcesz zacząć od nowa? Po tym wszystkim? Wiedząc jaka jestem nieufna i zazdrosna?

- To, że jesteś zazdrosna akurat trochę mi schlebia. Przynajmniej wiem, że choć trochę ci na mnie zależy. A że nieufna… Nad tym zawsze możemy popracować. Nie rozumiem tylko, dlaczego nigdy nie pozwoliłaś mi wszystkiego wyjaśnić. Zawsze mi uciekałaś. Dlaczego?

- Chyba bałam się, że nawet jeśli znajdziesz na to wszystko wytłumaczenie, to zaraz pojawi się kolejne gówno, a ja już nie miałam siły. Wolałam się rozstać niż przeżywać to na nowo.

- Kate, przecież wiesz że nigdy bym cię nie zdradził. W odróżnieniu od ciebie, gdzieś w głębi serca wierzę, że między nami wszystko będzie ok.

- Chciałabym mieć w sobie tyle optymizmu, co ty.

- Kate…

- Tak? – zmartwiłam się, bo nagle twarz Matta pobladła. Zastanawiałam się o co chciał mnie zapytać, bo powiedzieć.

- Wybacz mi, ale muszę to wiedzieć.

- Ale co?

- Czy ty i Chase? Czy wy…?

- Nie, nie spałam z nim. Raz jedyny mnie pocałował. To wszystko. Jesteśmy tylko znajomymi. Może i Chase coś tam do mnie czuł, ale zrozumiał że możemy byś tylko przyjaciółmi.

- Rozumiem. Przepraszam, musiałem zapytać.

- Nie dziwię ci się. Każdy chciałby wiedzieć, na czym stoi. A ty i Ashley? – zapytałam drżącym  głosem, bojąc się usłyszeć odpowiedź.

- Ashley była… Sam nie wiem jak to określić. Sądziłem, że jak zacznę się z nią spotykać, to zapomnę o tobie. Nie widziałem już szansy dla nas, Kate… Jednak za każdym razem was porównywałem… I Ashley na twoim tle wypadała bardzo blado, skarbie. Nie potrafię bez ciebie żyć, Kate! Nie widzisz tego? – uśmiechnęłam się do niego i pogładziłam po policzku.

- Widzę. Bo ja też nie potrafię… Spałeś z nią? – zapytałam nagle.

- Tak.

- Rozumiem, nie byliśmy wtedy razem.

- A teraz? Jesteśmy razem? Wrócisz do mnie?

- Myślałam, że zrobiłam to już pierwszej nocy, kiedy wparowałeś do mojego pokoju. – uśmiechnęłam się, a Matt mocno mnie przytulił. Gładził moje plecy oraz pośladki, całował po szyi i co chwila podgryzał ucho, wywołując dreszcze na całym moim ciele.

- Moja… Już zawsze będziesz moja, Kate. Nigdy cię nie opuszczę, skarbie.

- To może…

- Może co? – Matt zapytał mnie z błyskiem w oku, wsuwając dłoń pod moją sukienkę i palcami odnajdując linię majtek, by je odchylić. Rozejrzałam się spanikowana dookoła, ale na szczęście nikogo wokół nie było.

- To może znalazłoby się dla mnie miejsce w twojej sypialni w autokarze? – Matt spojrzał na mnie zszokowany, po czym poderwał się ze mną z ławki i zakręcił nami kilka razy.

- Chcesz ze mną jechać w trasę?! Naprawdę?!

- W sumie, czemu nie? Kancelaria nie padnie, gdy nie będzie mnie kilka miesięcy.

- Boże… Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, skarbie! Uwielbiam cię! Będzie wspaniale, zobaczysz! Zwiedzimy całe Stany, a potem Azję, Australię i na chwilę lecimy do Europy! Już się nie mogę doczekać!

- Będę musiała tylko po powrocie z Vegas spakować walizkę i pojechać do kancelarii, żeby uzgodnić wszystko z Rosie i Pierrem. – Matt z powrotem usiadł na ławce.

- To ja pojadę do Briana i Toma. Należy im się porządny opieprz.

- Rozmawiacie z Brianem?

- Tyle o ile. Staram się nie zatracić tej przyjaźni, a Brian jest dla mnie bardzo ważny. Niestety to wszystko to moja wina i muszę wziąć za to pełną odpowiedzialność. – od razu dało się zauważyć, że boli go ta cała sytuacja. Wpadłam na pewien diabelski pomysł, a trasa koncertowa była do tego idealną okazją.

- Na pewno się dogadacie. Jesteście prawdziwymi przyjaciółmi, Matt. A takie coś jest zazwyczaj na zawsze. – uśmiechnęłam się i pocałowałam go w kącik ust.

- Kate, skoro moja wygrana w kasynie przepadła… Zrezygnowaliśmy ze ślubu i w sumie masz rację, bo to nie był zbyt dojrzały pomysł, biorąc pod uwagę wydarzenia ostatnich tygodni. Czy mogę mieć wobec tego inne życzenie?

- Myślę, że tak. – na samą myśl zadrżałam, bo już sama nie wiedziałam czego się spodziewać.

- Chciałbym, żebyś mi powiedziała, ale tak szczerze… Co naprawdę do mnie czujesz? Jeśli tylko pożądanie i namiętność… To zawsze mam szansę, żeby zrobić wszystko aby było z tego coś więcej. – położyłam mu palec na ustach, uciszając go.

- Nie kończ. To z pewnością jest coś więcej. Ale wolałabym ci to powiedzieć prosto w oczy, kiedy w pełni ci zaufam i będę tego w stu procentach pewna. – Matt uśmiechnął się do mnie, dłonie wplótł w moje włosy i przyciągnął bliżej, żeby zawładnąć moimi ustami. Od razu rozpalił we mnie pożądanie. Jego język pieścił mój niezwykle zmysłowo. Jakby w ten sposób Matt próbował mi wyznać swoje uczucia.

- Wracamy do hotelu?

- Mhm… - wyjęczałam, przesuwając wargi na szyję Matta i skubiąc ją lekko.

- Kochanie, jak będziesz tak robić, to zerżnę cię w limuzynie!

- Nie mam nic przeciwko. – kontynuowałam pieszczoty, a dłonią masowałam twardą wypukłość w jego spodniach. Marzyłam aby je wreszcie zdjął i wziął mnie ostro i szybko.

- Na dzisiejszą noc mam zupełnie inne plany, skarbie. – Matt pocałował mnie po raz ostatni, a potem postawił mnie na ziemi i razem ruszyliśmy w stronę limuzyny, która czekała na nas przy kapliczce. Spojrzałam w tamtym kierunku i się uśmiechnęłam, po czym zwróciłam się do Matta.

- Kiedy nadejdzie odpowiednia pora, zrobimy to jak należy. Biała suknia, elegancki garnitur, pastor, nasi przyjaciele, piętrowy tort…

- I długa noc poślubna… I namiętny miesiąc miodowy… - Matt aż zatarł ręce z zachwytu. – Będziemy mieli najpiękniejsze obrączki, a ty będziesz najseksowniejszą panną młodą na świecie! A potem zmajstruję ci tuzin małych Sandersiątek!

- Oszalałeś? I ja mam je wszystkie urodzić? Żebym potem chodziła jak słonica?

- Skarbie, ty zawsze będziesz zgrabna, piękna i seksowna! I moja! – Matt otworzył drzwi od limuzyny i bezczelnie wepchnął mnie do środka, dając klapsa w pośladek. Zanim ruszyliśmy, Matt oddzielił nas od kierowcy czarną szybą, spojrzał na mnie z błyskiem w oku, zdjął koszulkę i położył mnie na siedzeniu…

            Pół godziny później, wysiadłam z auta wyglądając jakbym przeszła walkę z tornadem. Włosy miałam potargane, usta opuchnięte, policzki zaróżowione, a ramiączko sukienki było zerwane. Weszłam szybko do apartamentu, a Matt za mną, śmiejąc się cicho.

- No bardzo, kurwa śmieszne! Podnieca cię takie znęcanie się nade mną?

- Dzięki temu twoje orgazmy będą wieczorem jeszcze intensywniejsze, a zaplanowałem ich naprawdę wiele, kochanie.

- Ale żeby tak się nade mną znęcać? Doszłabym w tej limuzynie ze cztery razy, gdybyś się nie wycofywał za każdym razem.

- Skarbie, zaufaj mi. To nie było na złość tobie. Wszystko ci wynagrodzę. – Matt wziął z tacy zielone jabłko i ugryzł je uśmiechając się do mnie złośliwie.

- Mam nadzieję! Bo inaczej odwołam wyjazd z tobą w trasę!  - zagroziłam. Matt zrobił minę zbitego szczeniaczka, po czym podszedł do mnie i przytulił delikatnie.

- Skarbie, nie rób mi tego. Spędzimy naprawdę cudownie ten czas.

- Mam nadzieję. – odsunęłam się od niego, zdjęłam sukienkę i zanim Matt zdążył zareagować, zamknęłam się w łazience. Dobijał się do mnie dłuższą chwilę, ale nie otworzyłam. Cholera, myślałam że mnie w tej limuzynie zamęczy na śmierć. Najpierw zaczął mnie pieścić palcami, a gdy byłam już blisko orgazmu, zabrał rękę. Potem pieścił mnie oralnie i też przerwał w kulminacyjnym momencie. A gdy w końcu dobrał się do mnie od tyłu, sądziłam że w końcu pozwoli mi dojść. Ale gdzie tam! Wyszedł nagle ze mnie, pozostawiając po sobie bolesną pustkę, schował penisa w bokserki, zapiął spodnie i rozsiadł się wygodnie. Za to ja osiągnęłam temperaturę wrzenia! Przez chwilę myślałam czy by samej sobie nie zrobić dobrze, ale wtedy usłyszałam pukanie i głos Matta:

- Nawet o tym nie myśl!

- Ale o czym? – udawałam głupią, choć w środku kończyłam się ze śmiechu. Pieprzony jasnowidz, nawet czytał w moich myślach.

- Kochanie, zorientuję się jeśli sama sobie zrobisz dobrze. I poniesiesz surowe konsekwencje. Wracaj tu szybko do mnie, zanim ostygnę!

- Daj mi pięć minut, żebym to ja ostygła po tym co mi zrobiłeś w limuzynie! A raczej, czego nie zrobiłeś! – krzyknęłam i zaczęłam wycierać całe ciało. Wmasowałam balsam, poprawiłam włosy i w hotelowym szlafroku weszłam do sypialni. A tam… Jeżeli ktoś mi powie, że facet grający heavy metal nie potrafi być romantyczny, to powinien poznać Matta. To co zobaczyłam w sypialni, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Cała sypialnia tonęła w świecach. Były porozstawiane wszędzie. Za to na łóżku rozsypane były nie czerwone, ale białe, różowe i żółte płatki róż… Spojrzałam na to wszystko i aż zaniemówiłam. Jedynie Matta nigdzie nie było. Chciałam iść do salonu, żeby go odnaleźć, ale wtedy poczułam jego dłonie na sobie. Matt pozbawił mnie szlafroka i zorientowałam się, że sam też jest nagi. Oparłam głowę o jego klatkę piersiową, podczas gdy on odsunął moje włosy na bok i zaczął całować szyję.

- Moja słodka Kate… Cudownie pachniesz… - szeptał między pocałunkami. Kiedy jego usta zaczęły się kierować w stronę piersi, stanął przede mną i uniósł moje ręce do góry. Trzymał je tak, odchylając całe ciało do tyłu, a ustami schodził niżej i niżej. Kiedy dotarł do piersi, ja już byłam na skraju wytrzymania.

- Pozwolisz mi dojść?

- Ile tylko razy zechcesz, kochanie. – Matt przerwał na chwilę, po czym położył mnie na łóżku, a sam kontynuował całowanie moich brodawek. Ssał i przygryzał sutki, by po chwili je polizać, jakby w ten sposób chciał załagodzić skutki ugryzień. Wystarczyło jeszcze jedno ugryzienie, a ja doszłam, wijąc się pod Mattem. On jednak nie przestawał, ale tym razem jego usta dotarły znacznie niżej. Włożył we mnie palca, potem jeszcze jednego, a w usta zassał łechtaczkę i zaczął ją namiętnie ssać. Poruszałam biodrami w rytm jego palców, a one raz zwalniały, a raz przyśpieszały.

- To… już… blisko… Coraz bliżej… O Boże… Tak!! Tak!! – krzyknęłam i uniosłam biodra do góry. Matt wykorzystał ten moment i palca drugiej dłoni włożył mi w pupę. Nie wiem czy go wcześniej czymś nawilżył, ale wszedł bez problemu. Przekręcił mnie na brzuch, powoli wsuwał i wysuwał ze mnie palec, a ja jęczałam w poduszkę. Zaczęłam dochodzić w najmniej oczekiwanym momencie. Czułam jak moja cipka pulsuje w orgazmie, widziałam mroczki przed oczami, a w uszach słyszałam jedynie świsty…

            Chwilę później, Matt ułożył mnie na boku, a sam wszedł we mnie od tyłu, jedną dłonią obejmując mnie i pieszcząc piersi, a drugą sięgnął do łechtaczki i zaczął ją pocierać.

- Skarbie, ty ociekasz… Boże… Zawsze jesteś taka wilgotna… Uwielbiam być w tobie.

- Ja też lubię gdy tam jesteś… I nie mam nic przeciwko, gdybyś troszkę mocniej we mnie wchodził. Chcę cię poczuć naprawdę głęboko. – jęknęłam i Matt spełnił moją prośbę. Jego dłoń rytmicznie pieściła łechtaczkę, druga ugniatała piersi… Strach pomyśleć co by było, gdyby miał jeszcze trzecią rękę. Każde pchnięcie było sprecyzowane i dokładnie wymierzone, żeby sprawić mi maksymalną rozkosz. Matt wchodził we mnie rytmicznie i coraz szybciej. Nachylił się do mnie i zaczął całować szepcząc pomiędzy pocałunkami, jak to mnie uwielbia i ile dla niego znaczę. Chyba zaczęłam szczytować od tych słów. Tak bardzo chciałam je usłyszeć. I choć nie wyznał mi swoich uczuć, cieszyłam się z tego że się pogodziliśmy i że nie jestem mu obojętna. Gdy ja opadłam z sił na materac, Matt gwałtownie przyśpieszył, po czym pchnął jeszcze trzy razy i doszedł we mnie, krzycząc głośno.

- Za każdym razem myślę, że lepiej już być nie może… Ale mimo to, każdy następny raz z tobą, jest coraz lepszy, Kate…

- To pewnie dlatego, że nam na sobie zależy. Nie widzę innego wytłumaczenia, Matt. Ale masz rację. Zawsze jest mi z tobą niewyobrażalnie dobrze. Zaczynam się uzależniać.

- Skarbie, mogę być twoją seksualną kokainą. Obiecuję, że nie pozwolę ci wyjść z nałogu.

- To dobrze. Bo raczej nie chcę być wyleczona. – uśmiechnęłam się. Matt wyszedł ze mnie delikatnie i położył mnie na plecach, a sam ułożył się na mnie i dłońmi przeczesywał moje włosy.

- Jak pomyślę, że za kilka dni będę cię miał dla siebie przez dwadzieścia cztery godziny… To aż chcę, żebyśmy ruszyli w trasę już jutro.

- Czuję, że będzie cudownie…

- Obiecuję, że nie będziesz żałować podjętej decyzji.

- Dziękuję.

- Za co?

- Za to, że jesteś. Po prostu. – uśmiechnęłam się i pogładziłam jego policzek.

- I będę. Na bardzo, ale to bardzo długi czas, skarbie.

- Idziemy spać?

- Oszalałaś? Mam jeszcze kilka trików w zanadrzu. – Matt uśmiechnął się, rozchylił udami moje nogi, wsunął się we mnie i zaczął poruszać. Czas zacząć następną rundę…
 

czwartek, 6 października 2016

Odcinek 45

Zapraszam na kolejny fragment!

                                                       Outkast "SpottieOttieDopaliscious"



            Matt kazał mi uklęknąć na materacu a sam usiadł przede mną i zaczął całować moją szyję, potem dekolt i w końcu dotarł do piersi. Wziął je w dłonie, ugniatał, masował, całował i podgryzał. Myślałam, że oszaleję. Odchyliłam głowę do tyłu i jęczałam cichutko.

- Wiesz jak za tobą tęskniłem? Każdego dnia i każdej nocy…

- Ja też tęskniłam. – wyjęczałam, wplatając palce w we włosy Matta. Przyciągnęłam go bliżej siebie, a on ugryzł mnie w biodro. Położył mnie na łóżku, rozchylił moje uda i ustami obcałował brzuch, po czym zszedł niżej.

- Śnisz mi się każdej nocy… Taka piękna… Seksowna… I moja… - Matt sięgnął dłonią między moje nogi i kciukiem potarł łechtaczkę. Momentalnie zrobiłam się cała mokra. Poczułam jak wsunął we mnie palec i zaczął nim poruszać w szaleńczym tempie. Moje biodra odruchowo wyszły mu naprzeciw i kołysały się w rytm jego dłoni. Orgazm, którego tak pragnęłam wzbierał we mnie od momentu, kiedy Matt wtargnął do mojego pokoju. Ten facet działał na mnie tak, że nie umiałam się pohamować. – Czuję to… Czuję jak się zaciskasz… Dojdź skarbie… Zrób to dla mnie! Teraz!

            Matt przyśpieszył ruchy dłoni, a ja zamknęłam oczy i doszłam jęcząc głośno. Ciche chlupotanie doszło do mnie po chwili i zdałam sobie sprawę, że to nie koniec. Matt dodał dwa palce i wkładał je we mnie coraz mocniej, a po kilku ruchach nachylił się i językiem zaczął zlizywać moje soki.

- Uwielbiam twój smak, Kate… Mógłbym cię smakować do końca życia… Moja słodka, cudowna Kate… Uwielbiam cię! – usłyszałam zachrypnięty głos Matta i jego język przypuścił atak na moją cipkę. Czułam go wszędzie, na łechtaczce, wewnątrz mnie… Wszędzie.

- O Boże… Matt… To znowu się zaczyna…

- Doprowadzę cię do szaleństwa, moja piękna… Nie wypuszczę cię z tego łóżka aż do powrotu do domu…

- Matt… Tak… Dochodzę… Aaaachhh!! – wiłam się na łóżku, dochodząc w jeszcze intensywniejszym orgazmie, niż poprzedni, a Matt wciąż pieścił językiem moją cipkę. Boże, on ją wręcz pożerał! Jego delikatny zarost drapał moją skórę, ale w ogóle mi to nie przeszkadzało. Wciągnął w usta moją łechtaczkę i ssał ją dłuższą chwilę, a ona pulsowała doprowadzając mnie na skraj obłędu. – Matt, daj mi odpocząć… Proszę…

- Maleńka, to dopiero początek. Dzisiaj nie ma taryfy ulgowej. Za bardzo za tobą tęskniłem. – podsunął się wyżej, udami rozchylił jeszcze bardziej moje nogi i wszedł we mnie do samego końca. – Boże… Kate, jesteś tak kurewsko gorąca… I ciasna… Mokra… Zostaję tu do śmierci! – zaśmiałam się i zaczęłam delikatnie poruszać biodrami. Matt od razu złapał ten sam rytm i po chwili wchodził we mnie raz za razem, całując moje usta. Czułam, że powstrzymywał się przed dojściem, a nie chciałam tego. Chciałam poczuć, jak mnie zalewa swoją spermą… Chciałam, żeby mnie oznaczył. Żebym już na zawsze była jego!

- Nie powstrzymuj się… Chcę cię poczuć… Muszę… Muszę wiedzieć, że to nie sen…

- Nawet jeśli to sen, to cię obudzę. – Matt przyśpieszył, podparł się dłońmi o materac i zaczął mnie posuwać coraz szybciej i mocniej. Moje uda naprężyły się, serce waliło jak szalone i po chwili oboje doszliśmy przekrzykując się nawzajem. Gorąca sperma wypłynęła ze mnie łaskocząc lekko… Matt wyszedł ze mnie i położył się obok na plecach, a ja ledwo przytomna, zsunęłam się niżej i ułożyłam między jego nogami.

- Przepraszam, że cię kopnęłam.

- Zasłużyłem.

- Myślisz, że jest coś, co mogłabym zrobić, żeby naprawić ten błąd? – przejechałam paznokciem po całej długości jego penisa, a po sekundzie tą samą drogę przebył mój język, zlizując moje własne soki zmieszane ze spermą Matta.

- Kochanie, chodź tu do mnie. – Matt próbował mnie podciągnąć wyżej, ale się nie dałam.

- Nie. Myślę, że twoja bestia potrzebuje leczenia. A ja znam doskonałą terapię. – uśmiechnęłam się do Matta i włożyłam jego penisa do ust. Od razu zaczęłam go namiętnie ssać i lizać, co nie uszło uwadze mojego mężczyzny.

- Kate… Kurwa, twoje usta są stworzone do seksu oralnego… Ssij skarbie… Weź go głęboko… O tak… Zaraz dojdę… - przerwałam na chwilę jedynie po to, by odpowiedzieć.

- Dojdziesz w moich ustach. I to nie jest prośba. – zassałam go ponownie i przyśpieszyłam. Tym razem obciągałam go tak intensywnie, że poczułam jak całe ciało Matta drżało. Cholernie byłam z siebie dumna!

- Kate!! Odsuń się… Błagam… Dochodzę… - jęczał bez ładu i składu, a ja tylko się uśmiechnęłam, zacisnęłam dłoń na podstawie penisa i rozchyliłam usta, by przyjąć każdą kroplę, która wystrzeliła z penisa Matta. Było tego naprawdę sporo, ale nie odsunęłam się ani na milimetr. Połknęłam wszystko, a na koniec wylizałam go do czysta, powodując u Matta dreszcze. – To było… Zawsze wiedziałem, że robisz najlepszego loda na świecie, ale to… To było coś nie do opisania.

            Położyłam się obok Matta, a on wyciągnął spod nas prześcieradło i okrył nasze ciała. Wtuliłam się w niego i głaszcząc po brzuchu, wyznałam:

- Nie wiem, czy to była dobra decyzja…

- Kate, jeżeli powiesz mi że żałujesz… Kurwa, wyskoczę przez okno.

- Nie żałuję… Ale jest tyle rzeczy, o których powinniśmy porozmawiać…

- Porozmawiamy o tym na spokojnie jak wstaniemy. I błagam, obiecaj że tym razem nie uciekniesz.

- Nie ucieknę, spokojnie. W końcu mój brat zapłacił pewnie niezłą sumkę za ten urlop. – pocałowałam klatkę piersiową Matta, a dłońmi wciąż muskałam skórę na brzuchu. Nie myślałam już o niczym. Nic w tamtej chwili się dla mnie nie liczyło. Ani to, co było… Ani to, co będzie… Postanowiłam zaryzykować i modliłam się, abym nie przegrała tej rozgrywki…

            Obudziłam się w wielkim, hotelowym łóżku zupełnie sama. Przez chwilę myślałam, czy to co działo się tu w nocy mi się nie przyśniło. Jedynie cichy głos Matta dobiegający z łazienki, utwierdził mnie w przekonaniu że naprawdę się kochaliśmy. Nie byłam pewna czy to nie był błąd. Przecież ja przez chwilę nawet nie pomyślałam o tej całej Ashley!

- Matt był i jest twój. Ty byłaś pierwsza! Ona się nie liczy! – usłyszałam cichy głos w głowie. Ten sam, który zawsze się odzywał, gdy miałam jakiś dylemat… Po chwili szum prysznica ucichł i do sypialni wszedł Matt, z ręcznikiem na biodrach. Podparłam się dłońmi na materacu i spojrzałam na niego rozmarzonym wzrokiem.

- Czemu zawdzięczam to spojrzenie, kotku? – zapytał mnie swoim wibrującym głosem. Przełknęłam ślinę i oblizałam usta.

- Było cudownie.

- Mi też się podobało. Uwielbiam kiedy jesteś taka napalona i niewyżyta. – Matt wszedł na łóżko, chwycił mnie za stopy i wciągnął pod siebie. – Idziemy do kasyna?

- Po co? Nie grałam nigdy w kasynie.

- A więc najwyższy czas, żebyś spróbowała. Chcę z tobą zagrać. O nas.

- O nas? Chcesz się ze mną założyć? Postawić mnie jako wygraną?

- Założymy się. Jeśli ja wygram, spędzimy dzisiejszy dzień tak, jak ja będę chciał. – spojrzałam na niego i parsknęłam śmiechem.

- To nie możemy po prostu nigdzie dzisiaj nie wychodzić? Przecież to jasne, że w ramach wygranej, będziesz chciał się ze mną tarzać w pościeli przez cały dzień.

- Niekoniecznie.

- No dobrze, a jeśli to ja wygram?

- Wybierz co chcesz dostać. – naszła mnie dziwna myśl, aby w ramach przegranej, wyznał mi swoje uczucia. Ale to było niedojrzałe i gówniarskie. A ja byłam dorosła i odpowiedzialna.

- Jeżeli to ja wygram, zrobisz sobie taki sam tatuaż, jaki ja mam na biodrze.

- Oszalałaś? Mam sobie jebnąć motylka? Kate, no proszę cię, skarbie… To babski motyw.

- Sam chciałeś się zakładać! Dałeś mi prawo wyboru wygranej. Nie marudź. – usiadłam i pocałowałam Matta w usta.

- Niech ci będzie. Pocieszam się jedynie tym, że nigdy nie byłaś w kasynie i to ja mam przewagę.

- O tym przekonamy się, kiedy wyjdziemy z kasyna.

- A kto powiedział, że z niego wyjdziemy? To kasyno przyjdzie do nas, maleńka.

- Że co, proszę?

- Za pół godziny dostarczą nam stół i krupiera. Ubieraj się. – Matt zszedł z łóżka, zadzwonił na recepcję i zamówił śniadanie, a następnie potwierdził swoje zamówienie na stół do ruletki. Wariat! Poszłam do łazienki, wzięłam szybki prysznic, a potem ubrałam się w obcisłe szorty i krótki top na ramiączkach. Kiedy wróciłam do salonu, kelner ustawiał na stole jedzenie. Matt dał mu napiwek i odprowadził do drzwi. Usiadłam w fotelu, podkuliłam jedną nogę i zaczęłam jeść.

- Mój kochany głodomorek… - usłyszałam z drugiego końca pokoju. Spojrzałam przed siebie i zobaczyłam jak Matt przyglądał mi się z rozbawieniem.

- Wypompowałeś mnie do cna, kochanie. Chyba nie liczyłeś na to, że zadowolę się listkiem sałaty? – rzuciłam i na potwierdzenie moich słów, chwyciłam z koszyczka ciepłą bułeczkę, przekroiłam ją na pół i zrobiłam sobie kanapkę z wędliną i warzywami. Pochłonęłam ją ze smakiem i popiłam herbatą. – Nie jesteś głodny?

- Coś sobie wezmę. – Matt dosiadł się do mnie i razem opróżniliśmy talerze. Kiedy śniadanie było zjedzone, do pokoju weszli ludzie z obsługi hotelowej i wprowadzili stół do ruletki. Za nimi wszedł mężczyzna, który przedstawił się nam jako Rob. Przedstawił nam zasady ruletki i zaprosił do stołu. – Wybierasz czarne, czy czerwone?

- Czerwone. – odpowiedziałam patrząc na Matta z wyższością. Nie miał wyboru, więc wybrał czarne.

- Trzy rundy. Zwycięzca bierze wszystko, maleńka.

- Już się nie mogę doczekać, aż zobaczę tego ślicznego motylka na twoim pośladku, skarbie. Myślę, jakie by ci tu kolory wybrać… - zatarłam rączki z radości na myśl o wygranej.

- To się jeszcze okaże. – odpowiedział Matt pokazując mi język, a następnie zwrócił się do krupiera. – Dobrze, możemy zaczynać.

            Rob zakręcił ruletką i upuścił maleńką kuleczkę. Zaczęła skakać po polach jak szalona, a ja nie mogła oderwać wzroku. Czerwone, czarne, czerwone, czarne… Myślałam, że nigdy się nie zatrzyma. Kiedy to w końcu zrobiła, zerwałam się z krzesła, wyrzucając ramiona do góry.

- Czerwone! Jeden – zero dla mnie, kochanie!! – krzyknęłam, po czym nachyliłam się i palcami musnęłam pośladek Matta odziany jedynie w krótkie szorty. – Piękny, różowo-fioletowy motylek… Już się nie mogę doczekać.

- Nie szczerz się tak, skarbie. To dopiero pierwsza runda. – odpowiedział Matt i kiwnął na krupiera, aby zakręcił ponownie ruletką. I znowu zaczęło się to napięcie. Piłeczka przemieszczała się z pola na pole, a ja cała aż chodziłam z nerwów. Kiedy zatrzymała się na czarnym, zrobiłam kwaśną minę i oparłam głowę na blacie stołu. Matt objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie. – No to mamy remis, maleńka. Będziesz moja. Wreszcie. Czekałem na to zbyt długo.

- Jeszcze nie wygrałeś, cwaniaczku. Nie podniecaj się tak, bo zmoczysz spodnie. – wyszczerzyłam zęby i zwróciłam się do Roba. – Ostatnia runda. Proszę zakręcić tak, żebym to ja wygrała! A dam panu szansę zobaczenia na własne oczy, jak M. Shadows daje sobie wytatuować motylka na tyłku. Miejsca dla VIP-ów, w pierwszym rzędzie.

- Postaram się, proszę pani. – Rob zakręcił ruletką z całej siły, po czym rzucił piłeczkę…

            Siedziałam obrażona w salonie, gapiąc się w okno. Matt chodził po pokoju zadowolony z siebie. Pieprzony farciarz! Rob zwinął się z apartamentu jakieś piętnaście minut temu, ale zanim to zrobił, był świadkiem przedstawienia pod tytułem „Wkurwiona Kate”. Matt za to miał ubaw po pachy. Kręcił tylko głową i śmiał się w głos.

- Kochanie, daj spokój. Długo będziesz miała tego focha na mnie? Przecież to nie moja wina, że wygrałem.

- Oszukiwałeś! – krzyknęłam.

- Niby jak? Miałem ręce cały czas przy sobie. – podszedł i kucnął przede mną. – Kate, proszę cię. Musimy za pół godziny być w pewnym miejscu. Przebierz się w coś wyjściowego, proszę.

- Ale tylko dlatego, że mam swój honor. Inaczej mógłbyś się pożegnać z wygraną.

- Skarbie, jesteś nie tylko honorowa, ale i piekielnie mądra. – pokręciłam głową i poszłam się przebrać. Nie wiedziałam, gdzie mieliśmy jechać, ale założyłam sukienkę w drobne kwiatki, bordowe szpilki i ciepłe bolerko. Chwyciłam torebkę i razem z Mattem ruszyliśmy do wyjścia.

            Gdy tylko wsiedliśmy do wynajętego auta, Matt zasłonił mi oczy opaską w kolorze moich butów.

- To po to, żebyś nie widziała co dla ciebie przygotowałem.

- Domyślam się. – usiadłam wygodniej i po chwili auto ruszyło. Dwie minuty później, poczułam na udzie, ciepłą dłoń Matta.

- Skarbie, co powiesz na szybki numerek w aucie?

- Oszalałeś! Nie jesteśmy sami.

- Prawie tak. Od kierowcy oddziela nas szyba, przez którą nic nie widać. Zasłoniłem nas zaraz jak tylko ruszyliśmy.

- A skąd mam wiedzieć, że mówisz prawdę? Nie widzę nic przecież!

- I to jest pierwszy krok do tego, żebyś mi zaufała. – jego dłoń zaczęła przesuwać się wyżej, a usta po chwili całowały moją szyję. – Nie daj się dłużej prosić. Oszaleję, jeśli zaraz cię nie wezmę.

- Więc zrób to. Weź mnie, Matt. Weź mnie tak, jak lubię. – wyjęczałam. Matt zdjął moje majtki, ułożył mnie na siedzeniu i wsunął we mnie dwa palce, a kciukiem zaczął pocierać łechtaczkę. Wierciłam się niespokojnie, podczas gdy on wkładał swoje palce we mnie coraz mocniej. Gdy myślałam, że zaraz wybuchnę, Matt nagle przerwał. Poczułam jedynie jak usiadł obok mnie, rozpiął swój rozporek i po chwili nadział mnie na swojego twardego penisa, którego od razu zaczęłam ujeżdżać. – Pieprz mnie, Matt. Mocniej!

- Zwariuję przez ciebie. Jesteś taka mokra i gorąca… - Matt wchodził we mnie naprawdę szybko i mocno. Miałam wrażenie, że zaraz rozerwie mnie na pół. Dzięki temu, ze miałam zasłonięte oczy, wszystkie bodźce odbierałam intensywniej. Mimo to nadal go ujeżdżałam. Po kilku minutach oboje zaczęliśmy dochodzić jęcząc przeciągle. Opadłam bezwładnie na Matta, a on gładził dłońmi moje ciało…

- Jesteśmy już na miejscu? – zapytałam, gdy auto nagle się zatrzymało, a kierowca wyłączył silnik.

- Tak. – Matt przesadził mnie na moje miejsce, a potem za pomocą mokrych chusteczek, doprowadził mnie do ładu. Pomógł mi wysiąść i zaprowadził kilka kroków. Na dworze było dość chłodno, ale ja czułam podekscytowanie, więc niska temperatura nie była mi straszna. Nagle stanęliśmy w miejscu. Matt chwycił moją dłoń i gładząc mój nadgarstek, szepnął:

- Możesz odsłonić oczy. – zniecierpliwiona, zerwałam opaskę i zamrugałam kilka razy, żeby przyzwyczaić oczy do światła. Rozejrzałam się ostrożnie i przed nami dostrzegłam niewielki budynek, który wyglądał jak mała kapliczka. Spojrzałam na Matta, a ten stanął przede mną z błyskiem w oku i uśmiechnął się bezczelnie.

- Czas, żebym odebrał swoją wygraną, skarbie.

- Co masz na myśli? – zapytałam zdezorientowana, choć intuicja podsunęła mi już odpowiedź.

- Wyjdziesz za mnie, Kate?